Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobry bilard w Ósemce Rzeszów. Witek Hajduk liderem

Tomasz Ryzner
Robert Pecka i Witold Hajduk pokazali w finale bardzo ciekawą grę
Robert Pecka i Witold Hajduk pokazali w finale bardzo ciekawą grę archiwum
- Po tym zwycięstwie mam zamiar znowu poważnie trenować – mówi Witold Hajduk, który wygrał w rzeszowskim klubie"Ósemka" IX Turniej z cyklu „Nie lubię poniedziałków”. W finale pokonał Roberta Peckę.

Witek w poniedziałek pokazał precyzję, zimną krew, a że do tego miał odrobinę szczęścia, po raz trzeci w cyklu odebrał gratulacje za zwycięstwo. Dzięki temu wskoczył na fotel lidera rankingu (132 pkt.), spychając z niego Sebastiana Krupę (128 pkt., tyle samo ma też Sebastian Hołówko).

Witek po wolnym losie w pierwszej rundzie pokonał w drugiej 3:1 Jakuba Mierzwę, a potem zagrał pierwszy tego wieczoru mecz z Bartłomiejem Szkołutem. „Tofik” okazał się lepszy i Witek powędrował na lewą stronę drabinki. Zagrał tam jeden pojedynek, ale za to taki, który omal nie okazał się dla niego ostatni. Ostatecznie jednak to Sebastian Krupa przegrał 2:3, co, jak się potem okazało, kosztowało go utratę pierwszej pozycji w „generalce”.

– Przy dwa do dwóch graliśmy w dziewiątkę. Sebastian miał raczej łatwą siódemkę na wprost łuzy. Nie trafił i skorzystałem z prezentu – komentuje komentuje nastoletni bilardzista, który w ćwierćfinale, w meczu z Sebastianem Hołówko, też miał bardzo pod górę. – Przegrywałem zero do dwóch, ale zacząłem w końcu lepiej grać i uratowałem mecz – mówi bohater wieczoru.

W meczu o finał zjadł już niewiele nerwów, a przy okazji wziął srogi rewanż, bo do zera wygrał z Bartkiem Szkołutem.

Robert do finału parł bardzo szybko i pewnie. Po wolnym losie w pierwszej rundzie, nie oddał ani jednej partii Kazimierzowi Wójcikowi. Nieco bardziej uprzejmy okazał się wobec Mirosława Dąbrowskiego, Sławomira Pasternaka i Bartosza Szymanowskiego, wygrywając z każdym do jednego.

W finale „Dziadek” wyglądał na faworyta, ale mecz miał niezwykle zacięty przebieg. Prawdziwym przebojem wieczoru okazała się partia nr 5. Był to pokaz bilarda wysokiej próby, w którym niekoniecznie chodziło tylko o wbijanie bil.

– Ta gra nie tylko na tym polega. Graliśmy taktyczną partię, pełną odstawnych, ale to wcale nie było nudne. Moim zdaniem Witek pokazywał się z jak najlepszej strony, nie wiem, kiedy ostatnio widziałem go grającego tak mądrze i efektownie. Chciałem wygrać, ale też przyjemnie jest patrzeć, gdy nastoletni zawodnik robi postępy i myśli przy stole – komplementował swego przeciwnika tuż po meczu Robert.

Witek nie zaprzeczał, że też miał wiele satysfakcji z finału, a szczególnie ostatniej partii.

– Nie wiem ile trwała, może pół godziny. To rzeczywiście była moja najlepsza gra tego wieczoru. Zwycięstwo po takim meczu super smakuje. Dedykuję je Marcelinie, mojej sympatii – podkreślał Witek, który zapowiedział też powrót do solidnego treningu.

JackPota tym razem wylosował Bartłomiej Szkołut. Piłka okazała się krótka – Bartek rozbił, nic nie wpadło i musiał zapomnieć o pieniądzach z puli.

Dziesiąte, ostatnie przed Masters zawody już za tydzień. Początek – godzina 18.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24