Dopalacze.com ogłosiły koniec działalności. W Mielcu zatruła się kolejna osoba

- 21-latek z Mielca miał skoki nastrojów - od agresji po apatię. Lekarze od razu zawiadomili policję - mówi podkom. Wiesław Kluk, rzecznik mieleckiej policji.

Dzisiaj mężczyzna opuścił szpital. Ustaliliśmy, że zażył "Mefedron". Sprzedaż tego dopalacza i jego pochodnych została zakazana już 25 sierpnia. Mielczanin kupił go przez internet. "Mefedron" powoduje halucynacje, zaburzenia pamięci, pobudza. Kiedy przestaje działać, mogą pojawić się drgawki, bezsenność i stany lękowe. "Mefedron" to pochodna efedryny, składniku, który występuje np. w środkach na przeziębienie. Uzależnia, może być śmiertelny w połączeniu z alkoholem. Na forach internetowych nazywany jest "mefką".

Strony internetowe, na których wciąż jest dostępny, reklamują go jako środek do roślin - "kwiatki tańczą przed oczami".

Tajemnicą poliszynela jest, że odkąd zamknięto sklepy z dopalaczami, handel nimi przeniósł się m.in. do internetu. Niespodziewanie jednak z sieci handlująca środkami ogłosiła całkowite zakończenie działalności. Na stronie dopalacze.com czytamy, że decyzja ma związek ze "spektakularną akcją funkcjonariuszy oraz urzędników". Firma anulowała wszystkie zamówienia internetowe złożone od 1 października i zapowiada zwrot pieniędzy.

Pod oficjalnym komunikatem jako post scriptum pojawia się jednak "Do zobaczenia;)". Fani dopalaczy są przekonani, że zamknięcie sieci jest tylko chwilowe i ma dać czas sztabom prawników na znalezienie sposobu obchodzenia prawa.

Tego jednak nie potwierdził żaden z przedstawicieli firmy, z którymi rozmawialiśmy.

Na forach miłośników dopalaczy już pojawił się wątek poświęcony konsekwencjom uniemożliwiania legalnej sprzedaży dopalaczy.

- Teraz dopiero zaczną się fazy, bo nie wiadomo, kto i co sprzedaje. Niektóre oszołomy już dilują tym po wsiach i szkołach. 35 zł za ćwiarę pudru - napisał jeden z internautów na forum insomnia.pl.

Sami uczniowie przyznają, że w każdej szkole bez problemu można kupić dopalacze. Trzeba tylko wiedzieć, kogo pytać. W wojnę z odurzaczami włączyło się ministerstwo edukacji i kuratoria oświaty. To w Rzeszowie, po Dniu Nauczyciela, będzie prowadzić akcję, która ma zmobilizować szkoły do głębszego przyjrzenia się problemowi. Niewykluczone, że o dopalaczach będą opowiadać chemicy, lekarze, terapeuci.

- Dopalacze to dla nas wszystkich nowe zjawisko i zdajemy sobie sprawę, że do tej pory nie było traktowane z należytą uwagą - przyznaje Jacek Wojtas, podkarpacki kurator oświaty. - Choć programy profilaktyczne ustala indywidualnie każda szkoła, będziemy namawiać dyrektorów, żeby ten temat był w nich obecny na stałe - dodaje.

Tylko w Mielcu zarejestrowano sześć przypadków zatrucia dopalaczami. W mieście organizowane są spotkania dla młodzieży i rodziców.

- Widziałem kilka przypadków, kiedy młodzi ludzie byli pod wpływem dopalaczy i narkotyków. Widok jest przerażający. Trzeba pamiętać, że przy zatruciach tego typu substancjami ważne są pierwsze chwile na to, by pozbyć się jej z organizmu. Wywołanie wymiotów w pierwszej godzinie po zażyciu substancji psychoaktywnych daje 70 proc. szansę na pozbycie się toksyn z organizmu - tłumaczy Krzysztof Woszczak, ratownik medyczny pogotowia w Mielcu.

Profilaktyka jest tym bardziej zasadna, bo zamknięcie działalności dopalaczy.com, to prawdopodobnie tylko chwilowe zawieszenie broni. Od 1 października właściciele smartshopów wysłali do Głównego Inspektoratu Sanitarnego 40 odwołań od decyzji GIS. Z Podkarpacia jest ich około 3. Jaka jest szansa, że wnioski przyspieszą otwarcie sklepów lub staną się podstawą uzyskania odszkodowań?

- Praktycznie znikoma, bo droga do uzyskania wyroku sądu będzie bardzo długa - wyjaśnia Jan Bondar, rzecznik GIS. - Po rozpatrzeniu takiego wniosku, sprawa może trafić do sądu administracyjnego. Dopiero po zamknięciu postępowania w tej instytucji można dochodzić swoich praw na drodze cywilnej. A do tego czasu na pewno wejdzie w życie nowa ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii, która powinna unormować sytuację dopalaczy - dodaje.