Drżyjcie, kierowcy!

Trasa z Sanoka do Krościenka to najbardziej niebezpieczny odcinek. Przy drodze znajdują się szkoły, ale zmotoryzowani niewiele sobie z tego robią.

- Najgorzej jest w Stefkowej i Ustianowej - mówi mieszkający na pograniczu obydwu wsi mężczyzna. - Auta pędzą z zawrotną prędkością, strach iść poboczem. W tym roku doszło już do kilku wypadków.

Nasze apele

Nowiny wielokrotnie apelowały, by w najbardziej newralgicznych punktach zamontować fotoradary. O to samo prosili policję mieszkańcy wsi położonych wzdłuż drogi Sanok-Ustrzyki Dolne-Krościenko. To m.in. po ich interwencjach policja zdecydowała się przerwać rajdy kierowców.

- Wkrótce obok szkoły w Ustianowej postawimy maszt do fotoradaru - mówi nadkomisarz Aleksander Lubas, wiceszef Komendy Powiatowej Policji w Ustrzykach Dolnych. - Drugi będzie umieszczony na odcinku między Ustrzykami a granicą z Ukrainą. Żaden z kierowców nigdy nie będzie wiedział, czy akurat fotoradary tam są, czy nie.

Lekceważą znak

Obecnie przy podstawówce w Ustianowej obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km na godzinę.

- O ile miejscowi zmotoryzowani zazwyczaj zwracają uwagę na znak, to ci spoza powiatu bieszczadzkiego bardzo rzadko - twierdzą we wsi. - Najszybciej jeżdżą kierowcy z Brzozowa i Sanoka. Bardzo się spieszą, bo chcą sobie zająć kolejkę na granicy. I często unikają kary, bo przecież patrole policyjne nie stoją tu 24 godziny na dobę.

Będą surowe kary

Czy fotoradary spowodują, że kierowcy notorycznie przekraczający prędkość zdejmą nogę z gazu?

- Kary za łamanie przepisów będą surowe, żaden drogowy pirat ich nie uniknie - zapowiada A. Lubas.