Dwa razy więcej zwolnień grupowych

Cięcia może są słabo odczuwalne w samym Rzeszowie, gdzie do zwolnień grupowych od stycznia zgłoszono tylko 430 osób. Niewesoła jest jednak sytuacja w Krośnie czy Stalowej Woli.

Poza tym nie wszystkie firmy zmniejszając zatrudnienie robią to w formie zwolnień grupowych. W najbliższym czasie z rzeszowskiego Zelmeru ma odejść 200 osób. Zaproponowano im tzw. Program Dobrowolnych Odejść.

Na Podkarpaciu źle

Z zestawienia, które opublikowała „Rzeczpospolita” wynika, że liczba osób objętych zwolnieniami grupowymi jest na Podkarpaciu niewiele niższa od tej w województwie mazowieckim, śląskim czy wielkopolskim. Tyle, że tam przy ogólnej liczbie ludności jest to procent o wiele mniejszy niż w naszym regionie.

- Pracodawcy wykorzystują doniesienia o kryzysie na świecie, by nie dawać ludziom podwyżek i ciąć koszty pracy m. in. poprzez zwolnienia – uważa Wojciech Buczak, przewodniczący Zarządu Regionu Rzeszowskiego NSZZ „Solidarność”.

 Na środowym posiedzeniu Komisji Krajowej NSZZ Solidarność zaplanowano w Polsce serię protestów. Dotyczą one zarówno, polityki rządu, jak i postępowania pracodawców, którzy coraz częściej szykanują związkowców.

Manifestacja w Leżajsku

- Przykładem jest chociażby zwolnienie dyscyplinarne Moniki Zdziech, szefowej związku w leżajskim Powiatowym Urzędzie Pracy – mówi W. Buczak. – W tej chwili pismem do dyrektora PUP i starosty leżajskiego zaapelowaliśmy o przyjęcie jej z powrotem do pracy. Jeśli to nie pomoże, zorganizujemy protest w Leżajsku. A gdyby i to nie przyniosło efektu ściągniemy na manifestację związkowców z całej Polski. Leżajsk będzie wtedy znany nie tylko z Bazyliki i organów, ale też z łamania praw pracowniczych.