Program zawierał utwory współczesne. Słowo to w muzyce niekiedy bywa odnoszone do dzieł będących już klasyką - wbrew temu słowu określającemu ściśle pewien gatunek i styl. Natomiast grana w filharmonii tego wieczoru po raz pierwszy Altissimonica Ptaszyna Wróblewskiego była kompozycją autentycznie współczesną - pod względem czasu, treści i formy.
Kluczową część solowej partii tego dzieła napisanej na saksofon stanowią wymagające kunsztu improwizacje jazzowe. Natomiast orkiestra nie wychodzi poza zwyczajową symfonikę. Ptaszyn Wróblewski ogarnia tu dwa światy -
swoje królestwo jazzowe i właśnie symfonikę.
Udowadnia zarazem, że dobrze są mu znane jej prawa i zapewne również gatunki muzyki symfonicznej. Nie pierwszy to przykład, gdy wybitny artysta "zaszufladkowany" przez recenzentów, a także trochę i samego siebie, jako twórca określonego gatunku muzycznego, pokazuje swe drugie oblicze, chyba to autentyczne. Dziwne tylko, że zazwyczaj musi upłynąć dużo czasu.
Nietrudno zauważyć, że Altissimonicę Ptaszyn Wróblewski napisał z miłości do instrumentu, który go wykreował i który on w Polsce wykreował. Dzieło to zostało napisane tak, by właśnie saksofon mógł zaprezentować się jak najwspanialej - pod względem dźwięku, barwy, możliwości technicznych i interpretacyjnych. I trzeba przyznać, że Miśkiewicz na estradzie rzeszowskiej filharmonii w pełni umiał tego dowieść. Sprawiając, że publiczność owacyjnie podziękowała jemu i towarzyszącej mu orkiestrze, a nade wszystko Ptaszynowi Wróblewskiemu, który wszedł na estradę i z kolei podziękował muzykom.
Rzeszowscy filharmonicy pod batutą dyrygującego gościnnie, warszawianina Bernarda Chmielarza, umieli znakomicie odnaleźć się w tym utworze. Byli partnerem, nie tłem dla solisty.
Ten "drugi świat" Ptaszyna Wróblewskiego
w ich interpretacji nie był tylko uzupełnieniem "pierwszego świata", w którym niepodzielnie panował saksofon. Muzycznie dorównywał tamtemu światu i był samoistną częścią dzieła. Swój "wielki dzień" miała grupa instrumentów perkusyjnych. Każdy z muzyków mogł popisać się swoim instrumentem. A publiczność usłyszeć i zobaczyć do czego służą, jak brzmią i jaka jest ich różnorodność.
O ile pierwsza część wieczoru dostarczyła niezapomnianych przeżyć artystycznych i estetycznych, druga była już tylko wytchnieniem po niej. Wypełniła ją Suita z baletu "La strada" włoskiego, współczesnego kompozytora Nino Roty. Któż nie zna filmu Felliniego z kultowymi rolami Giuletty Massiny i Anthony Quinna? Kto nie ma w uszach niezapomnianego wstępu muzycznego? To było właśnie to.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Patrzymy na to, co Manowska pokazuje na urlopie. Niektórzy powiedzą, że to wstyd
- Tak Jacek Zieliński zachował się po śmierci Młynarskiego. Pracowali ze sobą latami
- Dariusz Wieteska jest już po rozwodzie. Znajomy aktora zdradził nam szczegóły!
- Pamela Anderson ma już prawie 60 lat! Oto, jak teraz wygląda. Rezygnuje z silikonu!