Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Działacze i trenerzy współczują Crasnovii, ale nie są rozmowni

Tomasz Ryzner
Drużyna Crasnovii w minioną sobotę wyszła na boisko, ale nie wiadomo kiedy ponownie rozegra mecz i ligowe punkty.
Drużyna Crasnovii w minioną sobotę wyszła na boisko, ale nie wiadomo kiedy ponownie rozegra mecz i ligowe punkty. Krzysztof Kapica
- Nie znam szczegółów, sedna konfliktu, nie orientuję się, ale współczuję piłkarzom, dzieciom - w takim tonie wypowiada się większość trenerów i działaczy IV-ligowych klubów pytana, jak odebrała decyzję o wykluczeniu Crasnovii ze struktur podkarpackiego ZPN-u.

Wygląda na to, że większości taka decyzja związku - rządzonego twardą ręką Kazimierza Grenia - jest nawet na rękę.

Pełny artykuł we wtorkowych Nowinach, albo po wykupieniu dostępu do artykułów premium

Wątpliwości co do zasadności kary nie ma Dariusz Wróblewski.

- Związek chyba wie, co robi - mówi prezes Kolbuszowianki (8 miejsce w tabeli).

- Zresztą panowie z Krasnego byli swego czasu przy władzy i też zawieszali. Na zebraniu klubów informowano Crasnovię, że ma wpłacić określoną sumę. Skoro tego nie zrobiła, związek ją zawiesił - mówi były działacz Podkarpackiego ZPN.

Przed startem rundy wiosennej Crasnovia była wiceliderem, co znaczy, że kilku drużynom ubył rywal w walce o awans. Na przykład JKS-owi Jarosław, liderowi tabeli.

- Mnie to nie cieszy - mówi Witold Rogala, prezes nadsańskiego klubu.

- Jesteśmy przygotowani do gry z każdym. Z Crasovią ponieśliśmy jedyną porażkę i chcieliśmy się zrewanżować. O zasadności kary nie mogę się wypowiadać, bo brak mi szczegółowych informacji. Nie wiem czy mam współczuć - powiedział.

- Ja się nie cieszę z czyichś kłopotów - zapewnia Paweł Załoga, trener JKS-u.

- Dziwna sprawa. Nie wiem, o co w niej dokładnie chodzi - dodaje.

Nie znam szczegółów

Źródła konfliktu

Klub z Krasnego naraził się na gniew związku, gdy latem 2012 roku Benedykt Czajkowski, ówczesny prezes Crasnovii (dziś prezes honorowy), złożył do sądu wniosek o unieważnienie marcowego walnego w Podkarpackim ZPN-ie. Związek po wygranej sprawie w pierwszej instancji swoimi adwokackimi kosztami (10 tysięcy złotych) obciążył Crasnovię. Klub założył kaucję (3,5 tys.) i odwołał się do Warszawy (do dziś odpowiedzi ze stolicy nie ma). Podczas zimowego zebrania klubów IV ligi działaczom z Krasnego przypominano o karze. Kiedy sąd drugiej instancji unieważnił pierwszy wyrok, Czajkowski wniósł do prokuratury pozew o próbę wyłudzenia 10 tysięcy. - Związek nie miał prawa do nakładania kosztów adwokackich na klub - mówi były szef Crasnovii, który podczas wyborów w marcu 2012 był prezesem i delegatem tego klubu na zjazd.

Na miejsce Crasnovii po weekendzie wskoczył Sokół Sieniawia.

- Sprawa awansu powinna się rozstrzygać na boisku - podkreśla Grzegorz Łuczyk, trener Sokoła.

- Szkoda mi zawodników. Żadnemu trenerowi nie życzę takiej sytuacji. O meritum sprawy trudno mi mówić, bo nie znam źródeł konfliktu - przyznaje.

Niezorientowany w sytuacji Crasnovii jest Roman Kałamarz, prezes Piasta Tuczempy, który zajmuje 3 miejsce w tabeli.

- Jakie mam przemyślenia? W zasadzie żadnych. Coś czytałem, ale nie znam szczegółów. Powiem tylko, że problemy Crasnovii mnie nie cieszą - przyznał.

Nowiny czy branżowy portal 90minut.pl Crasnovię umieszczają na 4. pozycji w tabeli IV ligi. 5. lokatę zajmuje Rzemieślnik Pilzno.

- Nie zagłębiałem się w temat - informuje Roman Gruszecki, trener Rzemieślnika. - Na pierwszy rzut oka klub spotkała krzywda. Pytanie, dlaczego tak się stało. Za kilka dni będę wiedział więcej.

Pełen współczucia dla Crasnovii jest Daniel Młynarczyk, trener Stali Nowa Dęba (6 miejsce).

- Dla nich to dramat, dla dzieci z grup młodzieżowych. Nie pamiętam podobnie surowej kary. Nie powiem panu wiele więcej, bo mam za mało informacj - stwierdził.

My jesteśmy daleko

Zdziwiony przypadkiem Crasnovii jest Szymon Gołda, trener Cosmosu Nowotaniec (7).

- Myślałem, że dojdzie do załagodzenia konfliktu. Jestem trenerem, zawodnikiem i wyobrażam sobie, co czuli piłkarze, gdy kilka dni przed meczem usłyszeli, że nie będą grać. Sedna sprawy nie znam. My jesteśmy daleko - powiedział.

Blisko jest Resovia, a konkretnie jej drużyna rezerw (9 miejsce).

- Co nieco wiem tylko z prasy - mówi Aleksander Bentkowski, prezes Resovii.

- Nie orientuję się jednak tak naprawdę, jak wielkie było przewinienie Crasnovii, że spotkała je najsurowsza kara. Dlatego nie mogę komentować sprawy - uciekł.

W Resovii grał kiedyś Szymon Grabowski, obecnie trener Wisłoka Strzyżów (10).

- Wypowiadać się za bardzo nie chcę. Może się zresztą zdarzyć, że Crasnovia za chwilę wróci do gry. Szczegółów nie znam. Szkoda klubu, piłkarzy, dzieci - stwierdził coach Wisłoka.

Bez solidarności

Maciej Rusin, trener Strumyku Malawa jest dobrym kolegą i byłym podopiecznym Szymona Szydełki, trenera Crasnovii.

- Współczuję Szymkowi. To strata dla walki o awans. Spodziewałem się kary dla Crasnovii, ale sądziłem, że drużyna zagra w lidze - stwierdził.

Trenera Strumyka zapytaliśmy, czy wyobrażał sobie, że kluby IV ligi zdobędą się weekend na jakikolwiek gest solidarności z Crasnovią.

- Musiałyby się zjednoczyć wszystkie, a choć pewnie nikt tego nie przyzna, to niektórym na rękę, że odpadł rywal do awansu. Innym będzie łatwiej o utrzymanie. Graliśmy w Jarosławiu. Nikt tam nie pytał o Crasnovię - podsumował trener gminnego rywala Crasnovii.

Stosujemy się do określonych wymogów

Z przekonaniem na nasze pytania odpowiadał Janusz Dąbek, prezes Pogoni Leżajsk (12 lokata). Gdyby nie wykluczenie Crasnovii, "piwosze" gościliby w miniony weekend w Krasnem.

- Nie myśli pan chyba, że mieliśmy jechać do Krasnego. Dostaliśmy przecież pismo ze związku, jaka jest sytuacja. Związek organizuje rozgrywki i my się stosujemy do określonych wymogów. Na zebraniu klubów informowano, że Crasnovię mogą spotkać sankcje, jeśli nie dopełni pewnych spraw. Konkretów nie znam - mówił

Pogoni będzie się teraz łatwiej utrzymać, ale jej prezes nie zaprząta sobie tym głowy.

- Nie boję się spadku. A tak nawiasem mówiąc, liczy się to, że obejmujemy szkoleniem 180 młodych chłopców - dodał szef Pogoni, który jako jedyny poprosił nawet o autoryzację wypowiedzi.

Z Józefem Kornatowskim, wiceprezesem OKS Mokrzyszów (13 miejsce) rozmowa była krótka.

- Dziś rano dowiedziałem się o sprawie. Nie wiem co o niej sądzić. Nie jestem w temacie - odpowiedział.

Greń nie daje sobie w kaszę dmuchać

Ochoty do dłuższych wywodów nie przejawiał Bogusław Szczurek, wiceprezes Przełęczy Dukla (14).

- Przedstawiłem sprawę w klubie. Nie było komentarzy. Ja też tego nie komentuję - stwierdził.

Zwięzłość wypowiedzi zapewne tłumaczy fakt, iż działacz Przełęczy jest sekretarzem podkarpackiego związku.

Stanisław Kisełyczka, prezes ostatniej w tabeli Żurawianki wskazuje na osobny wątek.

- Polityka dużymi krokami wkracza do piłki i nas zjada. Może kara jest przesadna. Z drugiej strony pan Czajkowski uważa się za nie wiadomo kogo, a prezes Greń nie daje sobie w kaszę dmuchać - odpowiedział tylko.

Trener Crasnovii w ostatnich dniach odebrał dziesiątki telefonów.

- Dostałem zewsząd słowa otuchy, ale nie dziwię się, że ludzie niewiele oficjalnie powiedzieli. Boją się. Ja zresztą też nie chcę dużo gadać. Za mały jestem do tej sprawy - stwierdził gorzko Szymon Szydełko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24