Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzień przed Festiwalem

ANETA GIEROŃ
KRYSTYNA BARANOWSKA
RZESZÓW. Już 5 zespołów z 14. zaproszonych ćwiczy przed rozpoczynającym się w środę Festiwalem Polonijnych Zespołów Folklorystycznych. Niektórzy jak np. "Syrenka Sydney" z Australii w dzień trenują pod okiem choreografa, wieczorami zwiedzają Rzeszów i dyskoteki. Pozostali uczestnicy Festiwalu opalają się na słońcu, zwiedzają miasteczko akademickie albo ćwiczą w ramach Studium Tańców Polskich.

- Jeszcze jest spokojnie. Nerwówka zacznie się w środę - mówi Anna Kruk z biura festiwalowego. - W tym dniu zjedzie większość zespołów i telefony zaczną się urywać. Od krewnych z Polski, którzy wiedzą, że przyjeżdża do Rzeszowa ciocia albo wujek z Kanady albo Stanów Zjednoczonych, tylko nie wiedzą ani w jakim tańczą zespole ani jak dokładnie brzmi ich nazwisku. Na zdjęciu to by poznali.
Od środę na miasteczku częściej będą pojawić się też patrole policji i straży miejskiej.
- Zwykle jest spokojnie, ale musimy mieć pewność, że nikomu nic się nie stanie - mówi Marek Jastrzębski, kierownik miasteczka akademickiego. - Polonusi lubią huczne nocne rozmowy, głośne imprezy. Nie chcemy, by wesołe głosy ściągały do miasteczka amatorów nocnych bójek.
- Jestem już po raz trzeci na Festiwalu - mówi Barbara Klimas-Sawyer, twórczyni zespołu "Orlęta" z Wielkiej Brytanii. - Od 30 lat tańczę z polską młodzieżą i nie wyobrażam sobie, bym mogła żyć inaczej. Urodziłam się we Włoszech, od ponad 50 lat mieszkam w Wielkiej Brytanii i od zawsze czuję się Polką.
Z "Orlętami" przyjechał do Rzeszowa 15-letni Łukasz Bogdanowicz. Wszyscy żartują, że jest najprawdziwszym dzieckiem "Orląt". Przed 30 lat w zespole tańczyli jego rodzice, teraz on uwielbia oberka.
- Sam zapisałem się do zespołu - przekonuje Łukasz. - I oczywiście czuję się Polakiem, nawet polskiej drużynie piłkarskiej kibicowałem w Korei.
- Polska jest piękna - rozmarza się Agnieszka Tarnowska, dentystka z Londynu. - Nie spodziewałam się tak wielu zadbanych domów i ludzi na ulicach.
Z przyjazdu Polonusów zadowoleni są też właściciele sklepów w pobliżu miasteczka. - Są barwnymi klientami. Roześmiani, weseli, bardzo uprzejmi - mówi kierowniczka supermarketu. - Chyba dobrze ich żywią. U nas dokupują jedynie owoce i słodycze. Świetnie mówią po polsku. W kasie nie ma żadnych problemów z porozumiewaniem się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24