Tadeusz Świgoń z rzeszowskiego osiedla Załęże ma działkę przy ul. św. Floriana, na której uprawia ziemniaki i kukurydzę. 20 arów obsadzonych ziemniakami dziki zniszczyły już w maju, kukurydzę pod koniec lata.
- Kiedy przyszedłem na pole, myślałem, że dostanę zawału. Wszystko zryte, osiekane, nie ostała się ani jedna kolba - mówi. - To był cały pokarm dla kur i kaczek, które też hoduję na własny użytek. Z kolei ta tona ziemniaków, którą bym zebrał do wiosny wystarczyłaby dla całej mojej rodziny - kręci głową.
Wyliczył, że obsadzenie pola, włącznie z wynajęciem furmana, zamówieniem obornika kosztowało go około 2,5 tys. zł. Jak dodaje, dziki w te okolice zapuszczały się dotąd sporadycznie i nigdy nie powodowały takich strat.
Są o tyle niebezpieczne, że w odległości 8 metrów od pola pana Tadeusza znajdują się już domy.
- Te zwierzęta bardzo szybko dorastają. Na wiosnę osobniki młode będą mieć swoje potomstwo i w poszukiwaniu pożywienia jeszcze bardziej zbliżą się do miasta ,zagrażając większej liczbie mieszkańców - irytuje się Świgoń. - Odstrzał to jedyne, co może pomóc - dodaje. Jan Rejman, który w Krasnem ma 20-hektarowe gospodarstwo w ubiegłym roku stracił całą uprawę dyni. Co ciekawe, jej owoców dziki nigdy wcześniej nie jadły. Dlatego uważa, że konieczna jest współpraca władz miasta i gminy.
- Oprócz kontrolowanego odstrzału trzeba zapobiec tej sytuacji w przyszłości, tzn. zmusić właścicieli nieużytków do koszenia lub przeorania pól - mówi rolnik.
- One zarastają tzw. samosiejkami, które są idealnym miejscem do legowisk dzików, siedliskiem gryzoni - dodaje. Pracownicy marszałka tłumaczą, że uzyskanie zgody na odstrzał nie jest łatwe, bo zwierzęta można zabić tylko wtedy, gdy stanowią bezpośrednie zagrożenie dla życia ludzi. A za takie trudno uznać niszczenie upraw. Zrobić może to zresztą tylko gmina, po uzyskaniu zgody kół łowieckich i organizacji broniących praw zwierząt.
- Ale problem z dzikami jest w całym województwie, bo zgłoszenia dostaliśmy m.in. z gmin Tyczyn, Ropczyce i Przemyśl - mówi Tomasz Leyko, rzecznik prasowy urzędu marszałkowskiego. - Pod koniec października ma być w tej sprawie spotkanie władz z przedstawicielami kół łowieckich - dodaje.
Urząd marszałkowski wypłaca odszkodowania rolnikom, których pola znajdują się na terenie miast lub wsi, ale w odległości nie większej niż 100 m od zwartej zabudowy. Za te położone dalej odpowiadają koła łowieckie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Popek na tronie z pustaków. Tak żyje po odejściu z "Pytania na Śniadanie" [ZDJĘCIA]
- Narożna przeszła poważną operację. Latami ukrywała dolegliwości po porodzie
- Dramat Roksany: przyleciała do teściowej WYNAJĘTYM helikopterem! Oszczędza na własny?
- Pazura wziął kolejny ślub poza granicami Polski. Nikt się tego po nim nie spodziewał