Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziś wyrok w sprawie śmiertelnego pobicia w Potoku k. Krosna

Ewa Gorczyca
Tomasz Jefimow
Obrońcy obu oskarżonych chcą uniewinnienia, prokurator wnioskuje o 5 lat. Matka ofiary uważa, że to za niska kara i domaga się 200 tys. zł zadośćuczynienia.

W Sądzie Okręgowym dziś ogłoszony ma być wyrok w procesie dotyczącym śmierci 40-letniego Andrzeja L. z podkrośnieńskiego Potoka. Mężczyzna od wielu wiele lat pracował w Grecji, miał tam narzeczoną, planowali się pobrać. Zimą, dwa lata temu, przyjechał na pierwszy dłuższy pobyt do rodzinnej miejscowości.

15 lutego poszedł z wizytą do znajomych, krewnych ojca. Spotkanie przy alkoholu miało tragiczny finał. Gdy domownicy wstali następnego dnia, Andrzej L. leżał na podłodze bez znaku życia.

Prokuratura o śmiertelne pobicie 40-latka oskarżyła syna gospodarzy, Pawła K. i jego kuzyna. Podczas wieczornej imprezy Paweł K. miał lekceważącym tonem powiedzieć matce, żeby tyle nie piła. Andrzej L. stanął w obronie kobiety, besztając 21-latka za to, jak zwraca się do matki. W odpowiedzi na tę uwagę Paweł K. uderzył miał uderzyć w twarz. Jakub L. poprawił, także zadając cios pięścią.

Biegli porównali te ciosy do ciosów bokserskich. Określili je jako nokautujące. Ich zdaniem uderzeń było co najmniej trzy. Po ostatnim mężczyzna upadł, stracił przytomność i już jej nie odzyskał. - Nikt mu nie udzielił pomocy, nikt się nim nie zainteresował - podkreślał prokurator Krzysztof Zdunek w mowie końcowej.

Następstwem uderzenia był uraz mózgu i ostry krwiak podtwardówkowy. Bezpośrednia przyczyną śmierci było zachłyśnięcie się treścią pokarmową, nieprzytomny mężczyzna nie mógł jej wykrztusić.

- Udusił się w nocy, gdy wszyscy spali - mówił prokurator. Dla obu oskarżonych zażądał 5 lat pozbawienia wolności. Mec. Karol Heliński, pełnomocnik matki ofiary poparł ten wniosek. Podkreślił, że ciosy, które otrzymał Andrzej L. były bardzo silne i - o czym świadczy opinia biegłych - związek miedzy nimi a śmiercią 40-latka jest ewidentny. - To nie do pojęcia, że można było zostawić człowieka w tym stanie na 12 godzin. To nie był pijany intruz, który pojawił się nieproszony. To był gość tego domu, krewny rodziny - podkreślał.

Matka Andrzeja L. pytana przez sąd o to, jakiej kary chciałaby dla oskarżonych, stwierdziła, że ta, którą proponują prokurator i jej pełnomocnik jest za niska. - Minęły dwa lata, a ja wciąż nie mogę przeboleć śmierci syna. Gdyby go auto potrąciło, gdyby zachorował, wtedy może ten ból byłby mniejszy - mówiła.

Zadośćuczynienie, którego chce Czesława L. to 100 tys. zł od każdego z oskarżonych. - Syn i przyszła synowa mieli być moim oparciem na starość - mówiła 83-letnia kobieta.

Oskarżeni wzajemnie się oskarżali albo przekonywali, że to był wypadek, że Andrzej L. sam się przewrócił i uderzył. Nie przyznali się do winy, choć w ostatnim słowie stwierdzili, że żałują tego, co się stało.

Obrońcy wnioskowali o ich uniewinnienie. Adwokatka Pawła K. przekonywała, że uderzenie, po którym Andrzej L. już nie wstał, zadał nie Paweł, tylko jego kuzyn. Obrońca Jakuba L. stwierdził, że to Paweł K. zdenerwował się na 40-latka i nie ma dowodów, na to, że Jakub miał zrobić coś, co pozbawiło życia Andrzeja L.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24