Ekspedientki z Rzeszowa skarżą się, że nie wszyscy klienci mają prawidłowo założone maseczki. Zwrócenie uwagi, wywołuje agresję

Od 28 listopada br. obowiązuje tzw. ustawa antycovidowa, która umożliwia nakładanie mandatów na osoby uchylające się od obowiązku noszenia maseczek(wcześniej kary do 500 zł wprowadzano rozporządzeniem i sądy z tego powodu czasem umarzały postępowanie).

- Szumnie mówiło się o bezwzględnym egzekwowaniu zasłaniania ust i nosa. Miało być zero tolerancji, a jest, jak było. Chociaż za brak maseczki grożą kary, nadal bardzo wielu klientów łamie zasady - żali się jedna rzeszowskich ekspedientek.

- Noszą maseczki tylko na ustach lub brodzie. Starsi często zapominają o dystansie. A my, pracując w sklepie, też chcemy się czuć bezpiecznie. Po pracy wracamy do domów do swoich rodzin i chcemy być wszyscy zdrowi

- dodaje nasza rozmówczyni.

„Straszy się mandatami i kontrolami, ale jakoś nie zdarzyło się, by ktokolwiek z taką kontrolą przyszedł do sklepu, w którym pracuję. Nikt ze znajomych pracujących w handlu również“ - pisze w e-mailu do naszej redakcji zaniepokojona sprzedawczyni.

Zwraca uwagę, że pracownicy sklepów codziennie słuchają obelg. Nowa ustawa daje im możliwość odmowy sprzedaży, jednak to nie rozwiązuje sprawy.

„Szczytem wszystkiego była sytuacja, gdy właściciel kamienicy, w której znajduje się sklep, wnioskował do szefa, by zwolnił jedną z koleżanek, gdyż ta zwróciła mu uwagę na brak maseczki“

- ubolewa ekspedientka.

- Od 28 listopada br. funkcjonariusze policji wspólnie z pracownikami sanepidu sprawdzili ponad 800 placówek handlowych, pod kątem przestrzegania przepisów. Ujawnili 8 wykroczeń, z czego w 6 przypadkach interwencja zakończyła się mandatem. Policjanci pouczyli 1 osobę i skierowali 1 wniosek o ukaranie do sądu - wylicza podkomisarz Ewelina Wrona z Zespołu Prasowego KWP w Rzeszowie.

ZOBACZ TEŻ: W. Andrusiewicz: Duża liczba zgonów wynika z tego, że za późno trafiamy do szpitala