Śląsk w piłkarską wiosnę 2016 wszedł z wielkimi nadziejami i dużą pompą. Koncert Celo (precyzyjniej – dwie piosenki), wracające bandy LED, dobra – jak na Wrocław – frekwencja (13 015 kibiców), ciekawe wzmocnienia. To wszystko sprawiało wrażenie czegoś w rodzaju nowego otwarcia. Szkoda tylko, że do poziomu nie dostosowali się piłkarze obu drużyn.
Mecz Śląsk – Wisła niestety wielkim widowiskiem nie był. No ale w końcowym rozrachunku liczą się trzy punkty. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem ładny gest wykonał WKS, który podziękował za pracę przy Oporowskiej byłemu trenerowi Tadeuszowi Pawłowskiemu i byłemu rzecznikowi Michałowi Mazurowi. Ten pierwszy spędził we Wrocławiu niespełna dwa lata, drugi – blisko siedem. Szkoleniowca uhonorowali też sami kibice, którzy rozłożyli olbrzymią sektorówkę z podobizną Pawłowskiego i napisem "Wojownik śląski, legendarny mistrz Polski – Tadeusz Pawłowski". Potem długo skandowali jego nazwisko.
ŚLĄSK WROCŁAW - WISŁA KRAKÓW 1:0
Na boisku działo się niewiele. Jakby przeczuwając, że emocji będzie mało już w pierwszej minucie Mariusz Pawełek postanowił podać do rywali - bez konsekwencji. W 17 min. bramkarza miejscowych sprawdził Zdenek Ondrasek, nowy napastnik gości, ale Pawełek wykazał się dobrym instynktem. W 42 min. do siatki trafił co prawda Rafał Boguski, ale sędzia odgwizdał spalonego. Wrocławianie kilkukrotnie przedostawali się pod bramkę rywali, ale brakowało ostatniego podania i precyzyjnych strzałów. W 33 min. niezłą okazję miał Ryota Morioka, ale uderzał z ostrego kąta. Japończyk wyglądał nieźle, trochę może brakowało mu szybkości, ale parę zagrać miał klasowych. Na trybunach miał nawet swój fanklub, z japońską flagą.
Drugą połowę z animuszem zaczęła Wisła. W 52 min. w poprzeczkę trafił Rafał Boguski. Chwilę później w polu karnym obrócił się Zdenek Ondrasek, ale jego strzał po ziemi minął słupek bramki Mariusza Pawełka. W defensywie wrocławian zapanował chaos. Z przodu – oprócz bardzo niecelnego uderzenia Morioki – nie działo się nic, a i z krakowian jakby też uchodziło powietrze. W końcu Japończyk trafił do siatki, ale ze spalonego. WKS wyszedł na prowadzenie w 79 min. Do dośrodkowania wyskoczył Sadlok, przedłużył do... Hołoty, a ten głową pokonał Miśkiewicza. Pomocnik wrocławian strzelił gola w Ekstraklasie po 5791 minutach. Piłkę meczową miał jeszcze Łukasz Burliga, ale trafił w Mariusza Pawełka. Po chwili sędzia zakończył spotkanie. WKS wygrał i dzięki temu przeskoczył Wisłę w tabeli.
22. kolejka Ekstraklasy:
piątek
Ruch Chorzów - Zagłębie Lubin 0;0
Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 1:0
sobota
Górnik Łęczna - Piast Gliwice
Cracovia - Górnik Zabrze
Lechia Gdańsk - Podbeskidzie Bielsko-Biała
niedziela
Lech Poznań - Termalica Bruk-Bet Nieciecza
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok
poniedziałek
Pogoń Szczecin - Korona Kielce
Lech szukał piłkarza przez Urząd Pracy? "Wokół formalności zrobiła się wielka burza"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Ksiądz ze "Złotopolskich" wybrał sutannę, bo kochał się w mężczyźnie?!
- Porwała Mateuszka w "M jak Miłość". Nieznana historia Joanny Kasperskiej
- Aktorka Lena Góra prawie pokazała widowni obnażony dekolt! To działo się na scenie
- Maffashion i Michał mają wspólne plany po "TzG". To sporo mówi o ich relacji