Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Elektrorewolucja na polskich drogach? Nie w tej dekadzie

apl
Sygnalizowany przed rokiem, a zatwierdzony w marcu br. rządowy Plan Rozwoju Elektromobilności nie ma szans na realizację. Tak twierdzi większość przedstawicieli branży motoryzacyjnej w Polsce.

Na pewno nie w ciągu najbliższych 10 lat, jak zakłada Plan. I na pewno nie w takiej skali - tak wynika z najnowszej edycji raportu „MotoBarometr 2017. Przede wszystkim sieć dróg w Polsce nie ma infrastruktury, w tym sieci doładowywania pojazdów, poza tym Polacy nie mają przekonania, że „elektryczne będzie lepsze”.
- Pojazdy elektryczne z pewnością na stałe wpiszą się w przyszły obraz motoryzacyjny Polski, ale nie stanie to się w ciągu najbliższych kilku lat - twierdzi Paweł Gos, prezes zarządu Exact Systems S.A. - To będzie raczej zmiana ewolucyjna, a nie rewolucja. Jednak chciałbym podkreślić, że elektrokierunek, w którym zmierza polski rząd, jest dobry i wpisuje się w europejską politykę elektromobilności.
Plan elektromobilności mają wszystkie ważniejsze europejskie państwa. Najszybciej, bo już od 2025 roku, wprowadzenie zakazu sprzedaży aut z silnikami benzynowymi i diesla planują rządy Norwegii i Holandii, Niemcy mówią o roku 2030, a Francja i Wielka Brytania chcą, w 2040 roku sprzedano ostatni samochód z petronapędem. Tu plany przesiadka z benzyniaków na samochody elektryczne w planowanym tempie jest realna, bo w każdym z tych państw sprzedaje się rocznie po kilkadziesiąt tysięcy z elektronapędem. W Polsce – ledwie kilkaset rocznie. Z tej perspektywy mało realne są założenia Planu Rozwoju Elektromobilności, które mówią, że po naszych drogach jeździć będzie do 2025 roku 1 mln samochodów elektrycznych. To nie tylko kwestia sceptycyzmy Polaków wobec aut elektrycznych, nie tylko mało realny plan, by drogi dostatecznie gęsto „usiać” punktami zasilania. Podstawową barierą jest cena „elektryków”, na które Polaków en bloc po prostu nie stać.

Branża sceptyczna
Plan elektromoibilnoiści wspomina też o produkcji i dystrybucji auta elektrycznego polskiej myśli technologicznej i polskiej produkcji. W tym kontekście przedstawiciele polskiego automotive jeszcze piętrzą przeszkody: 21 proc. z nich uważa, że polscy dostawcy mają zbyt niskie kompetencje i doświadczenie w obszarze elektromobilności, a 14 proc. jest przekonanych, iż kilka lat, to zbyt mało czasu na dostosowanie linii produkcyjnych w istniejących zakładach do zupełnie nowego produktu. Tylko co czwarty pracownik polskiej branży motoryzacyjnej na Plan patrzy z optymizmem.

Decyduje cena

I nie tylko cena jednostkowego produktu, w tej chwili zbyt wysoka, jak na kieszeń Polaka. A wciąż jeszcze ceną wyjściową kieruje się większość rodaków, decydując się na kupno samochodu. Mniejszość kalkuluje koszty zakupu z kosztami eksploatacji. Żeby przekonać Polaków na przesiadkę z pojazdu benzynowego na elektryczny, trzeba by ich przekonać, że w perspektywie to się opłaci. A opłaci się, jeśli wysoką cenę baterii uda się zrównoważyć niskim kosztem eksploatacji – energii elektrycznej, trwałości i kosztami konserwacji.

Zagrożenia i szanse

Z przyczyn naturalnych na elektrorewolucję na polskich drogach krzywym okiem patrzą właściciele potężnej branży serwisowej. Dla nich to także byłaby rewolucja, dość kosztowna inwestycyjnie. Jeśli pomysłodawcy Planu chcą Polaków przekonywać mniejszą awaryjnością pojazdów elektrycznych, to świat autoserwisu poczuje w tym zamach na poziom swoich przychodów. A wielu – na swoje istnienie.
Przez najbliższe lata im to nie grozi, bo – jak sugerują przedstawiciele automotive – przez najbliższe lata nie grozi nam wysyp elektropojazdów na drogach. Bo w najbliższych latach nie będzie takiej podaży tanich, polskiej produkcji aut elektrycznych.
Choć z rewolucją napędową aut mogą wiązać się też korzyści: co trzeci przedstawiciele branży w Polsce uważa, że dla potrzeb realizacji Planu powstaną nowe zakłady produkcyjne? Jednak kiedy, za ile, kto odważy się zainwestować? Na to trudno odpowiedzieć. Kolejnych 32 proc. z nich mówi, iż wzrosną zamówienia na części i akcesoria do pojazdów elektrycznych w istniejących już zakładach. Co czwarty przedstawiciel zakładów motoryzacyjnych w Polsce ma natomiast nadzieję, że dzięki pracom nad obszarem elektromobilności, nasze automotive będzie podążać za globalnymi trendami motoryzacyjnymi. Są i tacy, którzy twierdzą, że Plan może wykreować wśród Polaków popyt na auta elektryczne.

e-Bus pionierem rynku?

Eksperci są zdania, że nim Polak uda się przekonać do auta elektrycznego, wpierw uda się przekonać np. samorządy. I nie autami osobowymi, a pojazdami komunikacji zbiorowej. Pionierami zakupu mają być miejskie przedsiębiorstwa komunikacyjne, które liczą koszty eksploatacji, ich pojazdy jeżdżą na krótkich trasach, toteż nie będzie dla nich barierą brak punktów doładowania. I zapewne do zakupu zachęcić ich może system ulg i przywilejów, jakie mogą objąć pojazdy elektryczne. Plan Rozwoju Elektromobilności opiera się na dwóch najważniejszych filarach – rozwoju samochodu elektrycznego oraz autobusu elektrycznego.
– Warto pamiętać, że oba projekty obarczone są wieloma czynnikami ryzyka oraz związanymi z nimi wyzwaniami – zastrzega Paweł Gos. - Jednak o ile w przypadku samochodów elektrycznych obecnie mamy do czynienia zarówno z brakiem wystarczającej infrastruktury jak i zaplecza produkcyjnego, o tyle w przypadku autobusów z napędem elektrycznym, w Polsce funkcjonuje kilka zakładów produkujących, i to na skalę międzynarodową.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24