Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Forma Justyny Kowalczyk przed igrzyskami w Soczi to wielka zagadka

Andrzej Stanowski
Justyna Kowalczyk tym razem nie jest główną faworytką do złota, ale na pewno da z siebie wszystko.
Justyna Kowalczyk tym razem nie jest główną faworytką do złota, ale na pewno da z siebie wszystko. archiwum
- Każdy medal Justyny, obojętnie jakiego koloru, przyjmę z wielką radością - mówi trzykrotna olimpijka Weronika Budny. Forma polskie biegaczki przed startami na igrzyskach w Soczi to wielka niewiadoma.

W sobotę startem w biegu łączonym 2x7,5 kilometra Justyna Kowalczyk rozpocznie udział w swoich trzecich zimowych igrzyskach olimpijskich.

Do startu w Soczi Kowalczyk szykowała się od kilku lat. Medalem, a może nawet kilkoma medalami chciała sprawić prezent nie tylko sobie i polskim kibicom, ale także trenerowi Aleksandrowi Wierietielnemu, który ma rosyjskie korzenie. Ale pod koniec grudnia cały plan przygotowań legł w gruzach, Kowalczyk wycofała się z Tour de Ski, w drugiej połowie stycznia doszła do tego kontuzja stopy odniesiona w niewyjaśnionych do tej pory okolicznościach. Polka na kilka dni musiała przerwać treningi, a stopa nadal nie jest wyleczona.

Jak na start Kowalczyk w Soczi patrzy była reprezentantka Polski w biegach narciarskich Weronika Budny? Czy obawia się o formę Justyny?

- Przed inauguracyjnym biegiem Justyny jest sporo zagadek. Pierwszy bieg na igrzyskach to zawsze spory stres, niezależnie od tego, czy ktoś debiutuje na igrzyskach, czy startuje w nich po raz kolejny - wyjaśnia trzykrotna olimpijka z lat 1964, 1968 i 1972.
- Teraz w przypadku Justyny, z uwagi na kontuzję stopy, sprawa się jeszcze bardziej komplikuje. Choć daleka jestem od wpadania w panikę. Kontuzje się zdarzają i trzeba sobie umieć z nimi radzić. Ja przed mistrzostwami świata w Zakopanem (1962) miałam zapalenie okostnej, bolały mnie piszczele. Ale trenowałam po cztery godziny dziennie, w sprawdzianie byłam najlepsza. W czasie biegu nie myśli się o bólu, zresztą teraz są znakomite środki przeciwbólowe - mówi Weronika Budny.

- Niepokoją filmy z Soczi, na których widać, że Justyna wyraźnie utyka. Ale może być tak, że czuje ból podczas chodzenia, ale niekoniecznie przy bieganiu na nartach, bo wtedy nie ma mikrowstrząsów. Tak naprawdę to tylko Justyna i Aleksander wiedzą, co jest z jej kostką. My możemy sobie tylko podywagować. Justyna ma bardzo mocną psychikę, jest twarda, nieustępliwa, potrafi się błyskawicznie regenerować. Przecież na igrzyskach w Turynie zemdlała podczas jednego z biegów, a potem wywalczyła brązowy medal.

Jak wypadały inauguracyjne biegi Kowalczyk na poprzednich igrzyskach w Turynie i Vancouver? We Włoszech na pierwszy ogień poszedł bieg łączony. Polka zajęła w nim ósme, punktowane miejsce, co było najlepszym wynikiem w historii startów Polek w biegach na zimowych igrzyskach; przed nią najwyższą, 9. lokatę uzyskała Stefania Biegun w Grenoble w 1968 roku. Nic więc dziwnego, że na mecie 23-letnia Kowalczyk promieniała.

- Jestem ósma! Wspaniale! Na ostatnim podbiegu mocno się zmęczyłam. Kiedy byłam na górze, podziękowałam Panu Bogu, że już mogę zjeżdżać - mówiła po minięciu mety. Turyn zakończył się dla niej szczęśliwie, bo w ostatniej konkurencji biegu na 30 kilometrów "łyżwą" zdobyła swój pierwszy olimpijski medal - brązowy.
Cztery lata później w Vancouver rywalizacja biegaczek zaczynała się od biegu na 10 kilometrów "łyżwą", a ta konkurencja nie należy do ulubionych Polki. W nocy poprzedzającej bieg zmieniły się gwałtownie warunki atmosferyczne, chwycił mróz, trasa przypominała "szklankę". Kowalczyk rozważała nawet rezygnację ze startu.

- Gdy Justyna wyszła na rozruch, to się podłamała. Ale serwismeni uspokoili ją, że dalej na trasie nie jest tak źle - wspomina trener Aleksander Wierietielny. Polka biegła dobrze, po 7,3 km wysunęła się na trzecie miejsce. Na ostatnich kilometrach, na zjazdach, straciła jednak medalowe szanse, przybiegła na piątej pozycji.

- Rywalki biegły szybciej. Przed biegiem obawiałam się, że na tej oblodzonej trasie mogę wypaść z dziesiątki. Jestem piąta, więc mam prawo być usatysfakcjonowana, tym bardziej, że do medalu zabrakło tak niewiele. Ale z drugiej strony na igrzyskach walczy się nie o miejsca, a o medale - mówił po biegu Kowalczyk, która wracała z igrzysk w Vancouver z trzema medalami (złotym na 30 kilometrów klasykiem, srebrnym w sprincie klasykiem i brązowym w biegu łączonym).

Fachowcy twierdzą, że w Soczi w walce o medale na dystansach liczyć się będzie głównie wielka czwórka: Norweżki Marit Bjoergen i Therese Johaug, Szwedka Charlotte Kalla oraz Justyna Kowalczyk. Czy ktoś im może zagrozić?

- Zapewne wielka czwórka rozdzieli między siebie większość medali - mówi Weronika Budny. - Ale mogą być niespodzianki, bo w Soczi bardzo dużo będzie zależeć od smarowania nart. Jest tam ogromna wilgotność, mogą być świeże opady śniegu. Norwegowie mają cały kombinat do smarowania nart. Są pod tym względem perfekcyjni. W naszej ekipie narty Justyny muszą być posmarowane nie tyle bardzo dobrze, co rewelacyjnie. Wtedy będzie szansa na medal. Wierzę w Justynę, w jej ogromne doświadczenie, siłę charakteru. Jestem jednak realistką. Biorąc pod uwagę jej tegoroczne problemy, każdy medal, obojętnie jakiego koloru, przyjmę z wielką radością.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24