Fotel wiceprezydenta Rzeszowa dla Platformy

Od rana w Ratuszu trwały rozmowy prezydenta, szefów podkarpackiej i miejskiej platformy, szefów klubów w radzie miasta. Koalicja została podpisana.

- Jestem zadowolony - nie krył Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa. - Bardzo szanuję PO. Są to ludzie odważni. Podpisali deklarację i myślę, że będą jej przestrzegać.

Koalicja PO z Rozwojem Rzeszowa oznacza większość w Radzie Miasta. A to, jak mówi Zbigniew Rynasiewicz, szef podkarpackiej Platformy spowoduje, że szybciej będą podpisywane wcześniej przedyskutowane uchwały, na których zależy prezydentowi.

- Rzeszów nie ma czasu, by marnować go na dyskusje radnych, na jałowe tematy - mówi.

Należy się wiec spodziewać, że radni Rozwoju Rzeszowa będą w znaczących tematach głosować identycznie. Do tej pory Platforma taką zgodność widać było między PO a PiS.

Koalicja to jednak "coś za coś". Prezydent odda PO fotel jednego z wiceprezydentów. Który może czuć się najbardziej zagrożony? W kuluarach mówi się, że Henryk Wolicki albo Stanisław Sienko.

- Nie wiem, bo nie wiem jeszcze, jakich kandydatów, z jakimi kwalifikacjami zaprezentuje w poniedziałek PO - mówi T. Ferenc. - Mam doskonałych zastępców. To nie jest poświęcenie kogokolwiek, tylko doprowadzenie do takiej sytuacji, by na radzie miasta zapadały szybkie, trafne decyzje dla miasta.

Wiadomo, ze osoba, która straci stanowisko wiceprezydenta dostanie inną propozycję pracy w urzędzie miasta.

Jakie nazwiska pojawiają się na liście wiceprezydenta z PO? Z. Rynasiewicz nie chce jeszcze zdradzić. Marek Poręba (szef miejskich struktur PO), Jan Burek (szef klubu PO w sejmiku województwa), czy może Danuta Stępień (dyrektor IV LO)? - dopytujemy.

- Na pewno żadna z tych osób - mówi Z. Rynasiewicz. - Dajcie nam czas - ucina.

W poniedziałek okaże się, kogo z dwójki tajemniczych kandydatów wskaże Tadeusz Ferenc.