Gol widmo dla Unii i najsłabszy mecz Strumyka

To była kluczowa akcja meczu. Paweł Wtorek wybijał rzut rożny, wybitą piłkę wrzucił pod bramkę po raz drugi i Bartosz Szczybyło przepuścił futbolówkę między rękami w stylu Sergieja Pareiki z Wisły Kraków z meczu w Nikozji.

Fatalnie ustawiony sędzia liniowy (stał na 11 metrze) nie miał prawa prawidłowo ocenić, czy piłka minęła całym obwodem linię bramkową. Ale zaryzykował... Głóny - Gerard Żurawski, potwierdził jego decyzję.

- Niech to szlag. Piłka nawet nie zatańczyła na linii - mówił po meczu załamany młody bramkarz Strumyka.

Gospodarze grali jednak fatalnie i tak naprawdę 0-2 to najniższy wymiar kary. Już do przerwy Piotr Mazurkiewicz głową (niecelnie) i Artur Łuczak zaskakująco z powietrza mogli zdobyć bramki. Zaś po zmianie stron ich wyczyny kopiowali: Michał Bąba z dystansu w słupek opuszczonej bramki, Łukasz Stręciwilk z bliska nad poprzeczką, czy dwukrotnie Mazurkiewicz w bramkarza w sytuacjach sam na sam.

Wreszcie "Borówa" podał przez całą szerokość boiska z lewej strony na prawą, a zamykający akcję Tomasz Telka strzelił pod poprzeczkę.

- Częściowo odkupiłem winy za swoje pudła - mówił wychowanek Stali Mielec.

Miejscowi najlepszą okazję zmarnowali w samej końcówce; po akcji Stanisława Prusia Tomasz Jandziś dwa razy strzelał z bliska, ale Stanisław Wierzgacz był na posterunku.

STRUMYK MALAWA - UNIA NOWA SARZYNA 0-2 (0-1)

0-1 Szczybyło (38-samobójcza, po centrze Wtorka)
0-2 Telka (78, asysta Mazurkiewicza)

Więcej w "Stadionie" - opinie, noty zawodników i sędziego