Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Gomorra" i "Frost/Nixon" w kinach

Piotr Samolewicz
Kadr z filmu "Gomorra".
Kadr z filmu "Gomorra". Archiwum
W ostatni weekend w rzeszowskich kinach sypnęło nowymi filmami niczym śniegiem. Przynajmniej na dwa z nich warto zwrócić uwagę.

"Gomorrę" w reżyserii Matteo Garrone, która będzie grana w Zorzy tylko do 19 lutego, poprzedza legenda książkowego oryginału Roberto Saviano. Film jednak mocno się różni od oryginału, czemu trudno się dziwić, gdyż bogaty w szczegóły, wątki i postaci reporterski materiał książki Saviano siłą rzeczy musiał zostać poddany przeróbce i kondensacji.

Fabuła skupia się wokół dwóch nastolatków, mieszkańców neapolitańskiego blokowiska, którzy chcą się wyrwać spod kontroli starszych gangsterów i na własną rękę prowadzić działalność przestępczą. Kończy się to tragicznie.

Wątek ten jest tylko wątłym szkieletem filmu o szarpanej narracji. Matteo Garrone z dala jest od fabularyzowania zdarzeń; zamiast zwartej opowieści dostarcza paradokumentalnego materiału z ulic Neapolu, monstrualnych blokowisk, peryferii miasta, różnych podejrzanych lokali.

Oglądamy, jak księgowy mafii chodzi od mieszkania do mieszkania i wypłaca ludziom tygodniówki. Innym bohaterem jest rozczarowany zarobkiem krawiec Pasquale, sprzedający swe umiejętności chińskiej konkurencji. Jest jeszcze menedżer, który organizuje nielegalne składowiska materiałów radioaktywnych. Jednocześnie trwa wojna między dwoma rodzinami. Wokół szyi niektórych bohaterów zaciska się powoli pętla strachu.

Matteo Garrone pokazuje ten strach wprost, bez żadnego znieczulenia. W jego kamerze jak w zbliżeniu widzimy przerażające w swej zwyczajności ludzkie mrowisko ogarnięte gorączką zarobkowania i zabijania. W roli gangsterów nie występują przystojni aktorzy, lecz zwykli dresiarze z obwisłymi brzuchami. Reżyser chce nam powiedzieć: zbrodnia i mafia są tandetne, a bossowie odpychający w swej nienasyconej żądzy zysków.

Jeśli chcecie obejrzeć spektakl, idźcie na amerykańskie kino, bo w "Gomorze" go nie znajdziecie.
Potrzebę spektaklu zaspokaja drugi ważny film tego tygodnia "Frost/Nixon", dzieło Rona Howarda wyświetlane w kinie Helios. O aferze Watergate i Nixonie powstało już kilka filmów, ten skupia się na samej końcówce kariery pozbawionego już władzy prezydenta.

Do sztabu Nixona zgłasza się znany brytyjski dziennikarz David Frost, twórca telewizyjnych talk show. Chce przeprowadzić cykl rozmów z usuniętym właśnie z Białego Domu Nixonem. Ludzie byłego prezydenta godzą się, gdyż widzą w tym szansę na jego rehabilitację. David Frost początkowo przegrywa pojedynek z Nixonem, szczwanym, medialnym lisem, by w ostatnim odcinku pogrążyć byłego prezydenta.

Zaryzykuję stwierdzeniem, że ten film ma aż trzech pozytywnych bohaterów. Pierwszym jest David Frost, który powodowany zawodową ciekawością, potrzebą bycia gwiazdorem decyduje się na starcie z Nixonem. Frost choć w publicystyce politycznej jest amatorem, rzuca wyzwanie kontrowersyjnemu politykowi. Dzięki determinacji i mimo że nikt na niego nie stawia, wygrywa.

Drugim pozytywnym bohaterem jest mimo wszystko Richard Nixon, który przed kamerami przestaje iść w zaparte i przyjmuje na siebie ciężar odpowiedzialności za Watergate. Umie przegrywać. Trzecim telewizja, której czasem udaje się uchwycić istotę rzeczy, wyjść poza rolę zabawiacza mas.

Film pokazuje starcie dwóch Ameryk - liberalnej z konserwatywną. Dzięki aktorskim umiejętnościom Michaela Sheena jako Frosta i Franka Langella w roli prezydenta starcie to wypada nader emocjonująco.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24