Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Greg Hancock: Dopiero teraz zaczynam rozumieć żużel

Anna Janik
Greg Hancock to jeden z najbardziej lubianych żużlowców.
Greg Hancock to jeden z najbardziej lubianych żużlowców. fot.Krzysztof Łokaj
Z Gregiem Hancockiem, żużlowcem rozmawialiśmy po niedzielnym meczu PGE Marmy Rzeszów ze Stelmetem Falubazem Zielona Góra

- Jak się czuje aktualny lider klasyfikacji Grand Prix?

- Fantastycznie, dziękuję. Wszystko idzie we właściwym kierunku.Cieszę się, że prace, które włożyliśmy w moje przygotowania do sezonu się opłacają. W zimie w Stanach testowaliśmy silniki i to był taki punkt wyjścia do tego, co robimy teraz. Ja ciągle dostaję nowe silniki, dwa z nich są naprawdę szybkie i robimy wszystko, żeby były jeszcze szybsze.

Ja czuję się pewnie chcę wygrywać i nie mogę się doczekać następnej rundy Grand Prix. Choć do zdobycia mistrzostwa jeszcze daleka droga, wierzę, że w tym roku uda mi się powtórzyć sezon 97. To dopiero początek zmagań w Grand Prix i tak naprawdę każdy ze stratujacych w nim żużlowców jest w stanie stanąć na najwyższym stopniu podium. Ale nie skupiam się na tym, kto ewentualnie mógłby mi przeszkodzić, ale myślę o punktach z każdego pojedynczego startu.

- Niektórzy mówią, że jesteś jak wino: im starszy, tym lepszy...

- Coś w tym jest, bo im dłużej jesteś w tym sporcie, tym bardziej stajesz się dojrzały, zaczynasz inaczej myśleć o swojej jeździe. Ja dopiero teraz zaczynam tak naprawdę rozumieć speedway, z każdym kolejnym rokiem ucząc się zarówno od młodych, jak i starszych zawodników. Nigdy nie jest tak, że wie się wszystko. Jeśli tak uważasz, czekają cię kłopoty.

- Czy fakt, że tytuł w zeszłym roku wywalczył zbliżony do ciebie wiekowo Tomek Gollob, zmotywował cię do większego wysiłku w tym sezonie?

- Oczywiście, to jest motywacja, ale ja zawsze wiedziałem, że mogę być numerem jeden. W tym wszystkim chodzi o to, żeby przełożyć to, co masz w głowie na tor. A co do Tomka to dla mnie on jest niesamowity nie dlatego, że rok temu został mistrzem, ale że ma na swoim koncie tyle tytułów i od lat niezmienną równą formę. Psychicznie to jest trudniejsze do udźwignięcia, dlatego to zdecydowanie jeden z najlepszych zawodników, jacy kiedykolwiek ścigali się na żużlu.

- 3. czerwca będziesz świętował 41. urodziny. Jak spędzisz ten dzień?

- Od poniedziałku jadę na cztery dni do rodzinnej Kalifornii, a w piątek muszę już wracać do Europy, więc będę świętował w samolocie. Najlepszym prezentem będą chwile spędzone z żoną i dzieciakami Ostatnio rzadko się z nimi widywałem, bo musieli zostać w Stanach. Pewnie jak zwykle zaskoczą mnie jakimś miłym upominkiem.

- Od lat jesteś nie tylko solidną podporą każdej drużyny, w której startujesz, ale i jednym z najbardziej lubianych żużlowców. Jest jakaś recepta na sympatię kibiców?

- Nie wiem, czy uniwersalna, ale ja staram się zawsze poświęcać kibicom tyle, czasu, ile mogę. Moi mechanicy w żartach narzekają, że oni są głodni, a ja tak długo rozmawiam z dziennikarzami, wszystkim czekającym rozdaję autografy, przez co zawsze wyjeżdżamy ze stadionów na końcu. Ale to jest moja praca i fakt, że nie wszyscy zawodnicy mają tyle cierpliwości to dla mnie żaden argument. Skoro ludzie przyszli na stadion, żeby mnie oglądać, ja również chcę coś z siebie dać.

- Fani Falubazu też postanowili wspierać ciebie i drużynę w nietypowy sposób...

- Tak wiem o locie samolotem, ale w ogóle mnie to nie dziwi. To są zwariowani goście, którzy zrobią wszystko, żeby zawsze i wszędzie wspierać drużynę. Ja nigdy i nigdzie nie widziałem czegoś podobnego. To niesamowite. Tym bardziej, że w parze z tym dopingiem idą nasze wyniki jako teamu. W polskiej lidze nigdy nie zdobyłem złotego medalu, tym bardziej mi na nim zależy. Jesteśmy na dobrej drodze, chociaż nie zapominam, jak dotkliwie przegraliśmy z Gorzowem i jak silny jest Toruń i Leszno, które pewnie w końcu się obudzi. Przed nami jeszcze długa droga.

- Wiesz, że jednego z najbardziej zagorzałych kibiców masz właśnie w Rzeszowie?

- Tak, wiem, o kogo chodzi. Słyszałem, że jeździ za mną prawie na każde Grand Prix, kibicuje mi i zawsze trzyma dużą flagę mojego kraju. Można było ją zobaczyć ostatnio w Pradze. W zeszłym roku, na ostatnim Grand Prix podarował mi nawet prezent owinięty w złoty papier, który miał pomóc mi wywalczyć takie złoto na torze. Na razie faktycznie działa!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24