Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Grzyb: niestety, tytuł przegraliśmy w Rajdzie Rzeszowskim

Miłosz Bieniaszewski
Grzegorz Grzyb.
Grzegorz Grzyb. Łukasz Solski
- Gdybyśmy wygrali Rajd Rzeszowski, to bylibyśmy mistrzami Polski - mówi Grzegorz Grzyb, kierowca rajdowy pochodzący z Rzeszowa.

W Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski zająłeś trzecie miejsce. Jest niedosyt?

0 Można na to patrzeć w dwójnasób. Z jednej strony - był to mój najlepszy rok, bo z 14 rajdów siedem wygrałem, a tylko dwa razy nie byłem na podium. Oczywiście, mówię nie tylko o RSMP. Z drugiej jednak - dało to dopiero trzecie miejsce w„generalce” w Polsce, a na dodatek po trzech latach bycia mistrzem Słowacji straciłem tytuł.

Na Słowacji ten tytuł przepadł w dziwnych okolicznościach...

- Wygraliśmy wszystkie rajdy, ale zadecydowały zagrywki zakulisowe. Za jedno zwycięstwo odebrano nam punkty, mimo że przedstawiliśmy wszystkie niezbędne dokumenty i homologacje. Nie było to zrobione zgodnie z przepisami, o duchu fair play nie wspominając. Do siebie nie możemy mieć pretensji.

Przed ostatnią rundą RSMP, czyli Rajdem Arłamów, liczyłeś się w walce o końcowy triumf. Szybko jednak nadzieje zostały rozwiane...

- Tam, tak naprawdę, dobrze nie wystartowaliśmy, a już był dla nas koniec i zostało nam przyglądać się walce z boku.

Również w innym domowym rajdzie, czyli w Rzeszowie, kłopotów nie brakowało...

- Paradoksalnie - nie przez Rajd Arłamów, a właśnie przez Rajd Rzeszowski nie zostaliśmy mistrzami Polski. Skończyliśmy go, co prawda, na trzecim miejscu, ale gdyby nie awaria półosi, to pewnie byśmy wygrali, a w takim przypadku tytuł byłby nasz.

W pewnym momencie wydawało się, że Bryan Bouffier będzie nie do ugryzienia, a na ostatniej prostej dał się wyprzedzić Łukaszowi Habajowi...

- Od środka wyglądało to trochę inaczej. Różnice między nami były naprawdę minimalne. Tak było choćby w Rajdzie Karkonoskim, ale i na innych rajdach wygrywał tylko o sekundy. Tak naprawdę w trzech jechaliśmy na równym poziomie. Przecież w Rajdzie Nad-wiślańskim przed ostatnią pętlą pierwszego od trzeciego dzieliło 1,5 sekundy. W Arłamowie decydował ostatni oes, i to o mistrzostwie Polski. Nie pamiętam w naszej historii podobnego przypadku. To super dla załóg, które lubią zaciętą rywalizację, ale przede wszystkim - dla kibiców.

W tym sezonie organizatorzy RSMP wprowadzili kilka zmian, choćby „power stage”. Jak oceniasz tę nowość oraz inne nowinki?

- Ciężko, żebym powiedział coś złego na „power stage”, skoro ponad połowę z nich wygrałem (śmiech). Ogólnie to świetny pomysł, ale uważam, że powinny to być klasyczne odcinki. Słusznym posunięciem było również skrócenie rajdów do 130 km. Słyszałem, że możliwe będzie teraz wydłużenie rajdów do 150 km, ale nie jest to dobry pomysł. Oczywiście, wiąże się to z kosztami.

A co powiesz na temat tego, że do klasyfikacji generalnej zaliczone było tylko 6 najlepszych wyników ze wszystkich 8 rajdów?

- Moim zdaniem, to najgłupsza zmiana, bo sporo ekip zaczęło kombinować. W związku z tym w Arłamowie pojechało dużo mniej załóg. To nie jest dobre rozwiązanie. Do tego, jak ktoś mniej siedzi w rajdach albo interesuje się nimi tylko, kiedy odbywają się w jego miejscowości, to zasady punktacji są dla niego niezrozumiałe.

W weekend Rajd Barbórka, czyli oficjalne zakończenie sezonu w Polsce. Będzie show?

- Wszyscy mówią, że jadą robić show, a tak naprawdę ścigają się na poważnie. No, chyba że coś nie pójdzie po myśli, to wtedy mówią, że jechali dla kibiców (śmiech). Każdy z nas, jak ubiera kask, to pojawia się adrenalina, chęć rywalizacji i chcemy wygrywać. Nie jestem superspecjalistą od tras miejskich, ale jadę walczyć.

W nowym sezonie Rajd Rzeszowski będzie rundą Rajdowych Mistrzostw Europy. Trudniej będzie go wygrać...

- Zadanie mam za każdym razem coraz bardziej utrudnione (śmiech). A poważnie mówiąc, to przyjedzie trochę zespołów fabrycznych i rywalizacja będzie jeszcze bardziej zacięta. Skoro jednak jesteśmy w stanie wygrywać z Bryanem Bouffierem, to nie widzę powodów, aby nie walczyć z innymi.

Przed wami przerwa w ściganiu. Będzie urlop?

- Ja tak naprawdę nie będę miał długiej przerwy, bo pomagam młodemu kierowcy- Łukaszowi Pieniążkowi. Jeżdżę z nim na rajdy i można powiedzieć, że jestem jego mentorem. Obowiązków mi nie brakuje. W lutym mamy pierwsze starty, już się do nich przygotowujemy.

Ale na narty znajdzie się chwila?

- Oczywiście, że tak. W końcu to moja druga miłość - po rajdach (śmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24