Grzegorz Kosok: To koniec, golimy wąsy

- Po długiej nieobecności na boisku możesz powiedzieć, wróciłem - zwyciężyłem, bo zagrałeś w dwóch wygranych meczach z Zaksą i Lotosem. Co ze zdrowiem, jak forma?
- Ze zdrowiem wszystko tak jak trzeba, nad formą trzeba jeszcze popracować, ćwiczyć. Na pewno na plus jest to, że na środku wszyscy grają świetnie. Trzeba mocno się starać, aby wbić się do składu, dawać z siebie wszystko. Całe szczęście, że trener daje mi szanse gry i mogę wracać do formy podczas gry.

- W środę przed tobą i drużyną szansa na kolejne zwycięstwo 3:0. Tym razem w Czechach...
- Chciałbym, aby tak było. Na pewno postaramy się rozegrać dobry mecz, taki, jaki chcemy. Przed nami ciężkie i ważne spotkania. Na pewno trzeba będzie się skupić i grać na 100 procent. Najważniejsze, że cały sztab i my wszyscy wiemy, co zrobić, aby nasza gra wyglądała jak należy. Z Gdańskiem najważniejsze były 3 punkty, ale trzeba się przyłożyć, aby z meczu na mecz iść do przodu i mam nadzieję, że tak właśnie będzie.

- A co dalej z tymi waszymi wąsami. Golicie je, czy uważacie, że jest wam z nimi do twarzy i będziecie dalej je nosić?
- Sobota to był ostatni dzień, już koniec wąsów. Nie jest mi z nimi do twarzy, przeszkadzają mi, trwało to jakiś czas, przynajmniej na kolejny rok wystarczy wąsów. Warto jednak było uczestniczyć w akcji Movember, zwłaszcza, że w Polsce nie była ona tak znana, ale kto nas oglądał pod wąsem, mógł się o niej dowiedzieć, pomyśleć o swoim zdrowiu, a przy okazji było trochę śmiechu.