Heiro Rzeszów przegrało z Orłem Jelcz-Laskowice

Rzeszowianie w tym sezonie swoich fanów wystawili na ciężko próbę nerwów, ale przed tym spotkaniem mieli już pewność, że z ligi nie spadną, a więc mogli zagrać na luzie. Heiro przeciwko zespołowi walczącemu o awans wystąpiło w mocno osłabionym składzie, bo brakowało kilku podstawowych graczy. Szansę dostała więc młodzież, która dzielnie stawiała opór przyjezdnym.

Goście faworytem tego starcia byliby nawet, gdyby miejscowi wystawili pełny skład. Orzeł walczy bowiem o awans i jako jedyny może jeszcze zaszkodzić Lex Kancelarii Słomniki. Dla niego ten mecz miał więc wielką wagę. Stawka starcia nie usztywniła jednak przyjezdnych, którzy na prowadzenie wyszli w 5. minucie. W tej części meczu goście zadali jeszcze dwa ciosy i mieli spotkanie pod kontrolą. - My trafiliśmy w ostatniej sekundzie, ale było to tuż po syrenie i sędziowie gola nie uznali - mówi Bartłomiej Przybyło, kapitan rzeszowian. Na początku drugiej odsłony wątpliwości już nie było i gola zdobył Jakub Wdowik. Niestety, Orzeł szybko odpowiedział, a wynik ustalił Jose Gutierez. - Przeciwnik przeważał i był lepszym zespołem, ale wstydu nie było. Też mieliśmy sporo okazji, ale trochę brakowało szczęścia, bo kilka razy trafialiśmy w słupek - stwierdził Przybyło.

Po tej kolejce już wiemy, że z ligi spadnie Gredar Brzeg. Stało się tak po wygranej Malwee Łódź z Berlandem Komprachcice. Bezpośredni awans wywalczy natomiast Lex Kancelaria Słomniki lub Orzeł Jelcz-Laskowice. Na baraże szanse ma jeszcze Gwiazda Ruda Śląska. Wszystko będziemy wiedzieli po ostatniej kolejce, która rozegrana zostanie 22 kwietnia.

Heiro Rzeszów - Orzeł Jelcz-Laskowice 1:5 (0:3)

Bramki: Wdowik - Kucharski, Krajewski, Witek, Kozak, Gutierez.

Heiro: Piszczek - Przybyło, Wdowik, Depta, Barszcz oraz Adamski, Dejniak, Bała, Kaczor. Trener Łukasz Krawczyk.