Hodowali marihuanę na rzeszowskim osiedlu. Policja zatrzymała ich, gdy chcieli podlać uprawę

Nieużywany ugór z dala od zabudowań, wykarczowali kilka metrów kwadratowych, w murarskich wiaderkach, wkopanych w ziemię, posadzili pięć krzewów. Każda miała ponad metr wysokości, kiedy natrafili na nie policjanci.

Od razu zauważyli, że o rośliny ktoś dba: by były podlane, wypielone, nawożone i granulatem chronione przed ślimakami. Pozostało zidentyfikować hodowcę i policja czatowała na niego tydzień. W końcu zauważono dwóch młodych ludzi, zbliżających się do miejsca uprawy.

Na widok policjantów jeden z nich rzucił się do ucieczki, gubiąc po drodze buty. Drugi, 19-latek, zatrzymał się zaskoczony widokiem funkcjonariuszy. Został obezwładniony i zatrzymany. Jego starszy o dwa lata kolega uciekał zaledwie dwie godziny, znaleziono go w miejscu zamieszkania. W porzuconych plecakach znaleziono pojemniki z wodą i nawozem do o roślin.

Obaj są rzeszowianami, znają się od dzieciństwa, a uprawą konopi zajmowali się od kilku miesięcy - jak zdradzili w zeznaniach. Liczyli na wrześniowe zbiory, tymczasem grozi im do trzech lat pozbawienia wolności. Obaj zdecydowali się dobrowolnie poddać karze.