Hokeiści z Sanoka ani nie myślą o niespodziankach

Teoretycznie to łatwi rywale, choć w pierwszej rundzie nasz zespół potknął się w Toruniu, to teraz nikt nie wyobraża sobie jakiejkolwiek straty punktów z outsiderami ligowej tabeli.

- Jestem pewien, że zawodnicy zakończyli już świętowanie obronionego tydzień temu pucharu i pokażą w lidze nie gorszy hokej - przyznaje prezes Piotr Krysiak.

Tym bardziej, że nasza drużyna powinna zagrać w najmocniejszym składzie, także z Dawidem Maciejewskim, w sprawie którego nasz klub porozumiał się już ze Stoczniowcem Gdańsk.

O ile Sanok od ostatniej ligowej kolejki zagrał dwa pucharowe spotkania, to Nesta i Podhale od 6 grudnia tylko trenują.

W Toruniu zmieniono trenera (Słowak Jaroslav Lahocky, kiedyś pracujący w Naprzodzie Janów za Wiesława Walickiego) i po dotacji z miasta udało się utrzymać w składzie wszystkich hokeistów, choć Cracovia chciała podkupić Milana Baranyka. Nowy trener z każdym z hokeistów spotkał się indywidualnie i zapowiedział zmiany w formacjach.
- Będę dużo pracował nad obroną, bo za dużo bramek tracimy - powiedział w wywiadzie dla "Gazety Pomorskiej".

"Szarotki" aż tak dobrze nie mają.

- W klubie bieda aż piszczy. Nawet nikt nie chciał z nami zagrać sparingu, więc odbył się tylko wigilijny mecz żonaci kontra kawalerowie - mówi jeden z miejscowych dziennikarzy.

Przeciwko sanoczanom w Podhalu na pewno nie zagrają leczący urazy obrońca Rafał Dutka oraz napastnicy Kacper Bryniczka i Mariusz Jastrzębski.