Huta w Krośnie nie płaciła ludziom za chorobowe. Chodzi o prawie milion złotych

- W takiej sytuacji może być nawet kilkaset osób - ocenia Jan Fiejdasz, przewodniczący związku zawodowego pracowników KHS. - Chodzi o pracowników, którzy byli na dłuższych zwolnieniach w styczniu, lutym i marcu, zanim ogłoszono upadłość spółki. Wtedy załoga nie dostawała pensji.

Syndyk nie zapłaci

Zaległe wynagrodzenia syndyk KHS wypłacił w tym miesiącu z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. - Niestety, z tego funduszu nie mogę wypłacić świadczeń ZUS, takie są przepisy prawa upadłościowego - tłumaczy Marek Leszczak.

- To szok dla ludzi, bo oni czekali cierpliwe, tak jak wszyscy, na pieniądze. zapożyczali się, żeby przeżyć - mówi Fiejdasz. - Teraz okazało się, że nic nie dostaną. Przychodzą do nas, szukają pomocy.

W najtrudniejszej sytuacji są ci, których choroba trwała kilkanaście tygodni, stracili nawet po kilka tysięcy złotych.

Proszą o pożyczkę

- Po kilkudziesięciu latach przy piecu wysiadło mi zdrowie - opowiada jeden ze starszych hutników. - Pod koniec ub. r. dostałem zatoru płucnego, musiałem iść na długie zwolnienie lekarskie. Pieniędzy za chorobowe nie dostałem od stycznia. Nie mam za co się leczyć. Muszę jechać na klinikę do Krakowa, na szczęście udało mi się wyprosić tysiąc zł pożyczki.

- Trzeba zapytać byłego prezesa, co się stało z pieniędzmi ZUS na zasiłki - denerwują się hutnicy. - Jak można było zabrać je ludziom?

- Za wypłatę świadczeń z ubezpieczenia chorobowego odpowiedzialne były Krośnieńskie Huty Szkła - potwierdza Agnieszka Prajsnar z oddziału ZUS w Jaśle.

Dodaje, że ZUS nie miał żadnej informacji, że zasiłki w KHS nie są wypłacane. Dopiero w piątek otrzymał pierwsze pismo w tej sprawie od jednego z pracowników, który od stycznia nie otrzymał świadczenia.

- Wszczęliśmy w tej sprawie postępowanie wyjaśniające - mówi A. Prajsnar.

Błąd zarządu

- To jest bardzo trudna sytuacja - przyznaje Marek Leszczak. - Poprzedni zarząd, decydując o pieniądzach z ZUS, które należały się ludziom, popełnił błąd.

Chodzi o niebagatelną kwotę - w sumie milion złotych.

- Jedyne wyjście to negocjacje z ZUS. Może zgodzi się przejąć wypłatę zasiłków, doliczając te pieniądze do długu huty - ma nadzieję Leszczak.