Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I liga: Maciej Strzelecki chce się rozwinąć w Sokole Łańcut

Tomasz Ryzner
Maciej Strzelecki w Sokole może wreszcie poczuć, jak smakuje prawdziwa boiskowa walka.
Maciej Strzelecki w Sokole może wreszcie poczuć, jak smakuje prawdziwa boiskowa walka. Krzysztof Kapica
Rozmowa z MACIEJEM STRZELECKIM, świeżo pozyskanym koszykarzem Sokoła Łańcut

- Ma pan za sobą dwa pierwsze mecze w Sokole. Jakie wrażenia?
- Dziś o wiele lepsze, niż po porażce pucharowej z Basketem Poznań.. Wygraliśmy ze Startem, wszyscy się cieszymy, idziemy do przodu i oby tak dalej.

- Zadowolony jest pan z występu przeciw Startowi?
- Nie do końca, bo szybko złapałem trzy faule i musiałem siąść na ławkę, co wybiło mnie z rytmu. Ogólnie potrzebuję czasu, żeby się zgrać z chłopakami. Jestem przecież w Łańcucie dopiero tydzień. Poznaje styl zespołu, zagrywki.

- Na razie bardzo pan chce, ale nie wszystko wychodzi.
- Zgadza się, jest trochę nerwów, ale trudno, żebym czuł się już pewnie na boisku, skoro przez trzy-cztery lata właściwie nie grałem. Muszę nabrać doświadczenia, ogrania, na co potrzeba czasu.
- Widać, że lepiej się pan czuje na czwórce, niż jako środkowy.
- Zagram i tu, i tu, ale zdecydowanie wolę pozycję silnego skrzydłowego. Nie mam warunków na klasycznego centra. Brakuje trochę centymetrów i większej wagi.

- Od zawsze chciał pan zostać koszykarzem?
- Raczej nie, choć pochodzę z koszykarskiej rodziny. Ojciec grał przez lata zawodowo, w ekstraklasowych Bobrach Bytom (Leszek Strzelecki, były reprezentant Polski - przyp. red.), a mama w drugoligowym AZS-ie Gliwice, jeśli się nie mylę. Młodszy brat jest juniorem w Śląsku Wrocław. Ja późno dałem się namówić. ojcu na zapisanie do klubu. Miałem już 15 lat. Trzeba zaczynać wcześniej. Mój pierwszy klub to bytomski MOSM, potem byłem krótko w Czeladzi i w końcu przez ostatnie lata w Turowie Zgorzelec.

- To wielki klub. Liznął pan ekstraklasy?
- Zaliczyłem epizody, nic wielkiego. Ciężko się przebić w takim zespole. Lata w Turowie to okres ciężkiej pracy. Byłem graczem słabo ukształtowanym, ale szkoła trenera Filipowskiego, Turkiewicza i Obradovicia dużo mi dała.

- Trening treningiem, ale na wyższy poziom droga prowadzi poprzez grę. Nie miał pan ochoty wcześniej wyfrunąć z Turowa?
- Były pewne pomysły, ale na ten temat nie mogę się wypowiadać.
- Trener Dariusz Kaszowski chciał pana w Sokole już latem.
- Tak, ale w Turowie pojawił się wtedy nowy trener. Chciałem powalczyć o miejsce w drużynie. W przedsezonowym turnieju na Słowacji dobrze wypadłem i liczyłem, że więcej pogram w lidze. Ale gdy pojawili się wszyscy klasowi zawodnicy, szanse na to zmalały. Nazwiska muszą grać.

- Ogromna liczba obcokrajowców rzeczywiście hamuje rozwój w polskiej koszykówki?
- Myślę, że nie tu jest pies pogrzebany, Problem w samym systemie, w tym, co się dzieje na samym dole, w szkoleniu młodzieży.

- Ma pan inne pasje poza koszykówką?
- Powiedzmy, że są nią samochody.

- Czym pan jeździ?
- BMW.

- Marka, jak trzeba.
- Tak, tylko rocznik trochę nie taki, 1996 (śmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24