Idziemy na Gwardię!

Taki dorobek stwarzałby resoviakom, przed meczami z wielką trójką ekstraklasy, czyli Skrą, AZS-em Olsztyn i Jastrzębskim Węglem, realną szansę na miejsce w czołowej czwórce przed rundą play-off.

Gdyby nie udało się zrealizować tych ambitnych założeń, to już wcześniej rozpocznie się cykl ciężkich treningów przygotowujących drużynę do decydujących spotkań sezonu.

Na razie Resovia, która zdobywała punkty w dziesięciu na jedenaście do tej pory rozegranych meczów, nadal pozostaje w grze o miejsce w czołowym kwartecie PLS-u. I łatwo z tego celu nie zrezygnuje.

Jutro nasz zespół zmierzy się w hali na Podpromiu z Gwardią Wrocław (godz. 17). - Nie lekceważymy przeciwnika, ale także nie stawiamy na ten mecz, w którym zagramy o trzy punkty, jakichś specjalnych założeń - mówi szkoleniowiec.

- W Gwardii nie ma gwiazd, zespół ten nie gra najlepiej, ale z drugiej strony mamy w pamięci psikusy, które sprawiał nam na finiszu poprzedniego sezonu i w Pucharze Polski. Taktyką zajmiemy się w czwartek podczas tradycyjnej odprawy.
Resovia w trzech ostatnich meczach grała aż po pięć setów. Miejmy nadzieję, że jutro załatwi sprawę szybko. Mecz pokaże na żywo stacja TV4, a trener Such i zawodnicy liczą, że do hali przyjdzie 2-3 tysiące wiernych kibiców drużyny. Tylko pozornie spotkanie wydaje się łatwe. Gwardia, która po porażce 0:3 z Jadarem wyleciała poza pierwszą ósemkę, wprawdzie nie ma armat, ale też nie ma nic do stracenia.

Poza Piotrem Łuką i Wojciechem Gradowskim, którzy narzekają na bóle kręgosłupa, pozostali zawodnicy są zdrowi i zmobilizowani. Such zapowiada pewne korekty w składzie, ale na razie ich nie zdradza.