II liga kobiet

UMKS: Dobosz, Bawoł, Kuźniar, Trojnar, Kania, Misiewicz, Wrona (libero) oraz Szubart, Hajduk.
TOMASOVIA: Gęśla, Kołcun, Sikora, Szabat, Nędzyńska, Dej, Wereszczak (libero) oraz Sikora, Wacko.
Sędziowali Marcin Rek (Kielce) i Piotr Kruk (Krzeszowice). Widzów 200. Mecz trwał 59 minut.
Dosyć szybko przedostatnia dotychczas w tabeli Tomasovia uporała się z łańcuciankami w ich własnej hali. Podopieczne trenera Bogdana Dudka prowadziły w pierwszej partii 6:1 po skutecznym ataku Sylwii Dobosz. Potem było jeszcze 9:3 i 10:5 dla miejscowych. Tomasovia pierwsze prowadzenie w secie objęła dopiero przy stanie 11-12. Wówczas asem serwisowym popisała się Edyta Gęśla. Za chwilę, gdy najlepsza na parkiecie zawodniczka przyjezdnych Wioletta Nędzyńska wraz z Karolina Sikora zablokowały Jolantę Trojnar było już 12-16. W końcówce klika razy z "krótkiej" trzepnęła Nędzyńska. Potem poprawiła Agnieszka Kołcun i pierwsza odsłona należała do zawodniczek trenera Krzysztofa Wróbla.
W drugim secie zrozpaczony trener Dudek krzyczał do swoich siatkarek: - Zacznijmy grać. Biegajmy po boisku. Jednak, gdy Nędzyńska jeszcze raz z boku pociągnęła z krótkiej i było 11:15 zrezygnowany szkoleniowiec miejscowych krzyknął: - Nie mam już słów. Ostatni punkt zdobyła rezerwowa Paulina Wacko z zagrywki.
Trzecia partia już wyraźnie należała do przyjezdnych. Nędzyńska, Kołcun i Paulina Szabat robiły praktycznie co chciały z miejscowymi. Po dziewiętnastu minutach zakończyły trzeciego seta i mecz. - Moje zawodniczki zagrały bardzo dobry mecz - powiedział trener Tomasovii, Krzysztof Wróbel. - Na parkiecie rej wodziły Wiola Nędzyńska i Agnieszka Kołcun.
Pozostałe wyniki: MMKS Dąbrowa Górnicza - Armatura Kraków 3:0 (19, 7, 18). Mecz Elektromet Mysłowice - Sandecja Nowy Sącz został przełożony na 14 stycznia 2004.
1. Dąbrowa Górnicza 10 19 27:7
2. Tarnobrzeg 10 18 27:9
3. Ostrowiec 10 18 24:15
4. Łańcut 10 14 17:24
5. Mysłowice 9 13 16:20
6. Tomaszów 10 13 14:23
7. Nowy Sącz 9 11 13:22
8. Kraków 10 11 9:27