Ilu uchodźców przyjmą podkarpackie gminy?

Pismo, jakie otrzymały właśnie gminy to efekt prac, jakie trwają w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej. Resort chciał wiedzieć, ilu uchodźców relokowanych i przesiedlanych są w stanie przyjąć samorządy.

- Pytanie miało charakter orientacyjny i odpowiedź nie stanowi żadnych deklaracji wiążących ze strony samorządów - tak wysłanie pisma komentuje Małgorzata Oczoś-Błądzińska, rzeczniczka wojewody. - Do tej pory otrzymaliśmy odpowiedź od jednego samorządu, czyli Sokołowa Młp. Na odpowiedzi od pozostałych samorządów czekamy do 15 października - zaznacza.
Spychanie tego na gminy jest śmieszne

Wspomniana odpowiedź włodarza Sokołowa Młp. była ostra i stanowcza, a burmistrz Andrzej Ożóg podzielił się nią również na Facebooku. Można ją podsumować krótko: nie przyjmiemy żadnego uchodźcy, bo ludzie boją się innych. Podobne nastroje panują w wielu innych gminach.

- Nie oszukujmy się ludzie nie chcą, by obok ich domu mieszkali ludzie tak inni kulturowo i religijne. To wymaga edukacji, przygotowania społeczeństwa - mówi Paweł Baj, burmistrz Głogowa Młp. - Ja nie zaprzeczam, że wielu z nich doznało krzywdy i przemocy i należy im pomagać, ale nnie można tego spychać na gminy, bo my nie mamy nawet na pensje nauczycieli a co dopiero na imigrantów. Poza tym ci ludzie nie znają przecież języka, będą tu wyalienowani, a do tego by mogli tu żyć jest potrzebny cały system - tłumaczy.

I dodaje, że jego gmina w przyszłości byłaby w stanie udzielić takiej pomocy uchodźcom, ale tylko na krótki okres. Burmistrz będzie starał się bowiem o unijne środki na budowę dwóch mieszkań chronionych, w których tymczasowo będą mogły zamieszkać rodziny dotknięte tragedią, np. pożarem, jak to było niedawno w Rudnej Małej. Wtedy rodzina, w której domu wybuchła butla z gazem musiała zamieszkać w remizie.

Z kolei burmistrz Boguchwały deklaruje, że w razie potrzeby uchodźców przyjmie.

- Oczywiście zastanowimy się nad tym wspólnie z radą, ale jeśli chodzi o moje zdanie na ten temat uważam, że należy pokazać jakiś odruch solidarności, zwłaszcza że kilkanaście lat temu przyjęliśmy rodzinę z Kazachstanu, która w pełni się usamodzielniła, wybudowała dom, wydała za mąż dzieci - mówi burmistrz Wiesław Dronka. - Żeby ta pomoc była większa konieczna jest jednak pomoc finansowa rządu, bo pamiętam, że wtedy na przystosowanie do potrzeb rodziny mieszkania dostaliśmy środki. Dziś ta pomoc jest wręcz symboliczna - mówi.

Wczoraj konferencję poświęconą przyjmowaniu uchodźców na Podkarpaciu zorganizowali działacze partii KORWiN z Rzeszowa. Zarówno w gabinecie marszałka jak i wojewody złożyli oni pismo, w którym pytają o losy poligonu w Nowej Dębie.

- Nie jest tajemnicą, że 1,5 roku temu podczas kryzysu na Ukrainie na poligonie w Nowej Dębie planowano utworzyć obóz dla kilku tysięcy uchodźców z Ukrainy. Służby ćwiczyły tam nawet działania na wypadek buntu - przypominał Ireneusz Dzieszko z Prawicy Podkarpackiej. - Dlatego chcemy wiedzieć czy teraz planowane jest użycie tego ośrodka dla przyjęcia uchodźców a w szczególności czy może on zostać użyty jako tzw. hotspot, czyli europejski ośrodek rejestracji imigrantów - pytali działacze.

Jak tłumaczyli do takiego miejsca zgłaszają się anonimowy imigranci, o których dopiero na miejscu można się czegokolwiek dowiedzieć. Pytana o to rzeczniczka wojewody zaprzecza, by w wojewódzkim planie zarządzania kryzysowego, który urząd właśnie aktualizuje był punkt dotyczący Nowej Dęby. jako miejsca rejestracji imigrantów.

- Ze szczebla centralnego, chociażby urzędu ds. uchodźców też nie dostaliśmy takich wytycznych - dodaje rzeczniczka wojewody.