Jan Domarski: oby tych meczów w Mielcu było jak najwięcej, kibice stęsknili się za dobrym futbolem

Z zainteresowaniem oglądał pan mecz Termaliki z Zagłębiem. Jak wrażenia?
Podobała mi się gra niecieczan, szybka, zdecydowana, z dużą częstotliwością strzałów na bramkę. Mogli mieć więcej bramek, bo były kolejne sytuacje. Nie postrzelali i musieli się martwić o wynik do końca. To absolutny beniaminek i na pewno cieszą go pierwsze punkty, styl gry w tej sytuacji zszedł na dalszy plan. Natomiast dla Mielca i całego Podkarpacia jest o tyle dobrze, że była bezpośrednia okazja zobaczyć poziom ekstraklasy. Oby tych meczów było tu jak najwięcej, bo kibice stęsknili się za dobrym futbolem.

Wiem, że stara się pan oglądać jak najczęściej mecze ekstraklasy. Czy to spotkanie odbiegało poziomem od średniej?
Na pewno nie było to wielkie widowisko, ale przyjemnie się je oglądało. Szczególnie w pierwszej połowie tempo gry było niezłe, zwłaszcza przy takim upale, gdy nawet ludziom siedzącym na trybunach koszula sama kleiła się do pleców.

Jak zmieniła się liga od czasów, gdy pan w niej grał?
Zmienił się na pewno stadion w Mielcu (śmiech). Piłka też się zmieniła, gra się trochę inaczej, co nie znaczy, że gorzej czy lepiej. Poziom jest raczej średni, ale nie można wybrzydzać.

Jak pan tak patrzył na beniaminków z Niecieczy i Lubina, to widzi pan dla nich szanse na utrzymanie się?
To dopiero początek sezonu. Oba zespoły mają i plusy, i minusy, i mają szansę się utrzymać.

Na mecz przyszło kilku kolegów z byłej Stali. Zaplanowaliście jakiś wieczorek wspomnień?
To pytanie do "Faktu" czy do "Nowin"?

Do "Nowin".
To może lepiej nie odpowiem (śmiech).