Jan Lech agentem Andrei Prokicia?

Lech jeszcze kilka lat temu był ważną i aktywną personą zarządu piłkarskiej sekcji Stali. Udzielał się przy wielu transferach.

- Ale by zostać reprezentować interesy zawodnika, potrzebne są uprawnienia - zaznacza Szczepaniak.

Lech zaprzecza pogłoskom.

- Piłka nie jest mi już potrzeba do szczęścia - mówi pan Jan.

Z nieoficjalnych źródeł wiemy jednak, że z piłkarzem się kontaktował. Co to może oznaczać? Na przykład zainteresowanie Andreją ekstraklasowego Górnika Zabrze.

Działacze Stali przekonują, że mimo kończącego się kontraktu, Serb zostanie w Stali. Pomocna ma być w tym odstępne, jakie za Andreję, jako młodzieżowca, musiałby zapłacić nowy pracodawca. Sytuacja nie jest jednak oczywista.
Prezes Stali przekonuje, że odstępne może wynosić 100, a nawet 200 tysięcy złotych.

- W regulaminach PZPN-u są tabele, wedle których nalicza się ekwiwalent za młodzieżowca - mówi Szczepaniak.
W Warszawie nie podzielają jednak takiego zdania.

- Skoro Prokić nie jest Polakiem, grał w Stali tylko rok, to według mojej wiedzy, odstępne wyniesie niewiele - mówi Zbigniew Koźmiński. Tyle, że Szef Komisji d/s ustalania Ekwiwalentu za Wyszkolenie Zawodnika do końca nie był pewny, czy ma rację.

Sam zawodnik czeka na rozwój wydarzeń. Z jednej strony po świetnej rundzie myśli o wyższej lidze, godnych zarobkach, z drugiej chciałby pograć w Stali, ale oczekuje porządnego kontraktu.

- Nie ma obawy, damy radę. Dogadamy się z Andreją. Trochę ten szum wokół niego jest za duży, ale zgadzam się, że to perspektywiczny chłopak. Właśnie z takich chcemy budować zespół - stwierdza Szczepaniak.