Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Niedźwiedź, trener Stali Rzeszów: Druga liga jest na pewno mocniejsza, i to dużo. Są tam też marki [ROZMOWA]

mił
Janusz Niedźwiedź zapewnia, że Stal nadal będzie grać ofensywnie
Janusz Niedźwiedź zapewnia, że Stal nadal będzie grać ofensywnie Krzysztof Kapica
Sezon 2018/19 był niezwykle udany dla piłkarzy Stali Rzeszów. Podopieczni Janusza Niedźwiedzia wygrali ligę, a także triumfowali w rozgrywkach Regionalnego Pucharu Polski.

Pod koniec sezonu wypowiadał się pan bardziej lakonicznie. Z czego to wynikało?
Nagadałem się w trakcie sezonu, więc pod koniec siedziałem już cicho (uśmiech). Faktycznie mniej się ostatnio udzielałem, bo czuliśmy, że ten mecz z Podhalem będzie decydujący i nie chciałem jeszcze bardziej nakręcać przeciwnika. Wiedzieliśmy oczywiście, że to dobry zespół, ale też zmotywowany z pewnych powodów. My mieliśmy swoją motywację, bo graliśmy dla Krystiana, natomiast oni na pewno coś chcieli udowodnić, bo zostawiłem ich w ubiegłym roku dla Stali Rzeszów. Do tego trzech zawodników z Podhala trafiło do nas. Każde moje słowo mogło jeszcze bardziej rozsierdzić rywala i dlatego te wypowiedzi były bardziej lakoniczne.

Chciałby pan takie mecze, jak ten z Podhalem, rozgrywać co tydzień?
To jest marzenie każdego trenera. Przed meczem otrzymywałem dużo zapytań, czy czuję stres. A ja odpowiadałem, że o takich meczach się marzy. Po to wydaje się pieniądze na kursy, szkolenia, jeździ na staże, po prostu inwestuje w siebie, aby brać udział w takich wydarzeniach. Trener musi podejmować wiele trudnych decyzji, ale takie spotkania to wynagradzają. Ja, proszę mi wierzyć, przed meczem z Podhalem byłem spokojniejszy, niż przed meczami z Wisłą Sandomierz czy Wólczanką. Najwyraźniej uwielbiam takie sytuacje, kiedy jest większe ciśnienie wśród dziennikarzy czy kibiców. Ja już w czwartek przed meczem powiedziałem piłkarzom, że zagrają świetne zawody. Takie mecze mnie nakręcają, tym oddycham.

Jak trudny to był dla was sezon?
Trzeba zacząć od początku. Przede wszystkim trudny był, bo tej drużyny nie było i trzeba zdać sobie z tego sprawę. To był świadomy zabieg i mogę powiedzieć, jak to wyglądało od początku. Myślę, że to będzie kilka ciekawych rzeczy...

Na to liczę...
Trzeba było sobie zadać pytanie, czy ta drużyna, która była w poprzednim sezonie pod moim okiem zrobi taki progres, że może nam zagwarantować coś, na co w Rzeszowie czekano. Stwierdziłem, że nie, że ta szatnia potrzebuje dużego przewietrzenia i zostawiliśmy tylko tych ludzi, którzy będą dla nas niezbędni. Ostało się więc czterech piłkarzy, a przygotowania do sezonu trwały sześć tygodni, i w tym czasie pozyskaliśmy kilkunastu zawodników. Miałem świadomość, że robiąc taką rewolucję mogę samego siebie skazać na to, że w pierwszym roku może się to nie udać, nawet przy ogromnych nakładach finansowych. Nie przypominam sobie, aby ktoś zrobił awans od razu po takiej rewolucji. Zdawaliśmy sobie więc sprawę, że to może potrwać dłużej. To dawało nam jednak kilka procent szans, a nie robiąc tego, w mojej opinii, nie mieliśmy żadnych szans.

Ciężko jest scementować drużynę, kiedy jest w niej tyle nowych twarzy. Paradoksalnie wam „pomogła” w tym tragiczna śmierć Krystiana Popieli...
Gdybym miał dzisiaj oddać 2 ligę za jego życie, to się nie waham. Ja to czuję tak, jakby ta tragedia wydarzyła się tydzień temu. Przed meczem z Podhalem całą grupą pojechaliśmy na grób Krystiana i wspólnie się pomodliliśmy. To był po prostu świetny facet, a ja go uwielbiałem. Ta tragedia rzeczywiście wstrząsnęła nami, a to był na pewno najtrudniejszy tydzień w mojej pracy trenerskiej. To było tak traumatyczne przeżycie, że faktycznie nas scaliło, a Krystian nas połączył.

Wyróżniłby pan, któregoś z piłkarzy?
Każdy z zawodników zrobił olbrzymi progres. Jest wielu zawodników, którzy zrobili gigantyczny postęp pod wieloma względami i nie chciałbym nikogo pominąć. To jest bardzo dużo naszej pracy, ale również ich. Jak się trafia do tak wymagającego trenera, ale również od samego siebie, czy współpracowników, to trzeba mieć w sobie wielkie pokłady samozaparcia i umieć sobie z tym poradzić. Zawodnicy wiedzą, że jak coś jest postanowione, to trzeba się tego trzymać. Jak wygraliśmy - powiedzmy - pięć meczów z rzędu, to nie pozwalaliśmy, aby piłkarze nosili głowy zbyt wysoko, ale musieli cały czas mieć pewność siebie. Z drugiej strony po przegranej nie chodziło o samobiczowanie, tylko wyciąganie wniosków.

Kilku graczy nie pograło za wiele. Nie stwarzało to problemów w szatni?
Zawsze jest tak, że w takiej sytuacji zawodnik nie jest zadowolony ze swojej pozycji. Zresztą, jakbym widział, że ktoś jest zadowolony z roli rezerwowego, to nie chciałbym go w drużynie. Z naszymi zawodnikami bardzo dużo rozmawiamy. Często bierzemy piłkarza na rozmowę i mówimy, że jak chce grać, to musi poprawić to i to. Prosty przykład z ostatnich meczów. Błażej Cyfert był podstawowym zawodnikiem, a nagle nie załapał się w dwóch ostatnich meczach do osiemnastki. Po prostu jego forma spadła i nie mogliśmy tego przegapić. A to była przecież o tyle wyjątkowa sytuacja, że Błażej przyszedł w lutym do nas właśnie z Podhala. To dla niego mógł być cios, ale my dobieramy ludzi inteligentnych, którzy rozumieją pewne kwestie.

W 2 lidze też będziemy oglądać Stal tak usposobioną ofensywnie?
Teraz nagle nie zmienię wszystkiego o 180 stopni. Stal nadal będzie grała ofensywnie. Czy tak bardzo, to się dopiero okaże. Zobaczymy jakich dokonamy wzmocnień i jak będzie wyglądała drużyna. Będziemy mieli na pewno kilka wariantów. Już w ostatnich dwóch meczach graliśmy trochę inaczej, niż we wcześniejszych. Wiedzieliśmy, że Chełmianka jest bardzo groźna z kontry i choć przegrała 0:4, to wcale nie było tak łatwo. Dla wielu pewnie była to niespodzianka, że wygraliśmy tam tak pewnie. Siła ofensywna tego zespołu jest jednak bardzo duża i dlatego musieliśmy nastawić się trochę inaczej. Do tego meczu często atakowaliśmy nawet siedmioma zawodnikami, a teraz lekko zmieniliśmy akcenty i atakowaliśmy ciut mniejszą liczbą piłkarzy. Wiele się oczywiście nie zmieniło, ale delikatnie jednym zawodnikiem więcej się zabezpieczaliśmy, bo wiedzieliśmy, że Chełmianka i Podhale to jednak są zespoły mocne. Wyniki tych drugich mówiły same za siebie. Zagrali wybitny sezon, ale obeszli się smakiem.

W 2 lidze przyjdzie rywalizować z kilkoma uznanymi firmami...
Jest to na pewno mocniejsza liga, i to dużo. Są w niej marki, jak Elana Toruń, Górnik Łęczna, który jeszcze niedawno grał w ekstraklasie, czy GKS Katowice i Widzew Łódź. Mnie cieszy, że w tej lidze są lepsze boiska, bo może po za 3-4 przypadkami te murawy są w bardzo dobrym stanie. Zagrać na Widzewie to będzie na pewno przyjemność, przede wszystkim dla piłkarzy.

Kiedy możemy się spodziewać pierwszych ruchów kadrowych?
Najpierw rozmawiamy z zawodnikami odnośnie ich przyszłości. Ktoś kto miał dotychczas mocną pozycję w drużynie może usłyszeć, że za chwilę trafi do nas ktoś jeszcze lepszy i trzeba będzie walczyć o miejsce w składzie. Wtedy to zależy od zawodnika, czy powie, że podejmuje walkę i chce zostać, nawet godząc się na mniej minut na boisku. Nie chcemy, aby ktoś kto nie złapie się do jedenastki, czy osiemnastki chodził obrażony. To są często bardzo trudne decyzje, ale musi panować zaufanie, że podejmujemy je zgodnie z samym sobą.

Możemy się spodziewać głośnych nazwisk? Mecz z Podhalem oglądał z trybun Łukasz Trałka...
Łukasz już bywał na naszych meczach wcześniej. Nawet dostałem telefon z pytaniem, czy Łukasz do nas trafi. To bardzo dobry zawodnik, który grał w Lechu Poznań, więc takich nazwisk się nie spodziewajmy, bo jeszcze to nie jest ten etap. Oczywiście świetnie by było, gdyby tacy zawodnicy trafiali do Stali, ale przede wszystkim skupiamy się na tym, aby jak największa grupa zawodników została. Jasne, zmiany będą, ale teraz nie jestem w stanie powiedzieć, jak duże. Nie chcemy jednak robić żadnej rewolucji. Latem jest krótki okres przygotowawczy i zawodnik potrzebuje 2-3 miesięcy aby się zaadaptować do naszego stylu gry. Jeśli ktoś będzie więc tylko trochę lepszy od piłkarza, którego już mamy, to na taki ruch się nie zdecydujemy.

W tym roku znajdzie pan czas na normalny urlop?
Pewnie będę miał jakiś tydzień urlopu. Nie obiecam jednak narzeczonej, że telefonu nie odbiorę (uśmiech). Będą bowiem na pewno sprawy, co do których trzeba będzie się ustosunkować. Ja lubię tym żyć, ale nauczyłem się już od bardziej doświadczonych trenerów, że jak mózg jest bardziej wypoczęty, to wtedy tych pomysłów przychodzi więcej i są lepsze. Ciężko mi to jeszcze przychodzi, ale na pewno trzeba będzie się zregenerować.

ZOBACZ TAKŻE - Trener Stali Rzeszów: Robimy wyjątkowy projekt [STADION]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24