Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jaro Bieniecki, Runmageddon: Nie bawię się we wróżkę, z zespołem czekamy w pogotowiu i analizujemy kolejne zmiany w przepisach, żeby ruszyć!

Maciej Badowski
Maciej Badowski
Mamy dużo pomysłów, które wcielamy w życie. Mamy niezwykle energetyczny brand. Jednak, kłamstwem byłoby powiedzenie, że w momencie, gdy z powodu koronawirusa nie odbywa się kolejny event, a przyszłe  nakazy, zakazy władz nie są znane, nasza sytuacja jest dobra. Ten okres bez eventów jest dla nas trudny i biznesowo i mentalnie.
Mamy dużo pomysłów, które wcielamy w życie. Mamy niezwykle energetyczny brand. Jednak, kłamstwem byłoby powiedzenie, że w momencie, gdy z powodu koronawirusa nie odbywa się kolejny event, a przyszłe nakazy, zakazy władz nie są znane, nasza sytuacja jest dobra. Ten okres bez eventów jest dla nas trudny i biznesowo i mentalnie. Oskar Nowak/ Polska Press
- Kłamstwem byłoby powiedzenie, że w momencie, gdy z powodu koronawirusa nie odbywa się kolejny event, a przyszłe nakazy, zakazy władz nie są znane, nasza sytuacja jest dobra. Ten okres bez eventów jest dla nas trudny i biznesowo i mentalnie- tłumaczy w rozmowie z AIP Jaro Bieniecki, założyciel i pomysłodawca Runmageddonu.- Czy rok będzie stracony? Bynajmniej- dodaje.

Na ile wyceniasz wartość Runamgeddonu?

Prawdziwa wartość Runmageddonu to rzesza fantastycznych Klientów, know-how eventowy i marketingowy, potężny brand i zgrany team. Silny, o dużej rozpoznawalności i z dużą, zaangażowaną społecznością. To pozwala działać i w tej trudnej sytuacji startować z nowymi projektami.

Jeśli chodzi o wycenę tradycyjnymi miernikami ekonomicznymi, na ten moment trudno to zrobić. Od kilku miesięcy nie realizujemy eventów, które były silnikiem naszej działalności. Rozpoczynamy także kilka nowych aktywności, których efekty finansowe będą się w naturalny sposób pokazywać z opóźnieniem. Dlatego też nie podejmę się teraz określenia wyceny.

Startujesz jeszcze w biegach?

Sezon Runmageddonu zacząłem od startu w zimowej edycji. To był mój sześćdziesiąty któryś start w RMG, więc w czołówce wszechczasów jestem zapewne w pierwszej pięćdziesiątce najzagorzalszych uczestników. Jeśli chodzi o sezon 2020, to owszem, miałem plany startów. To bardzo ważne, żeby być czynnym w sporcie, który się promuje i proponuje innym. Mimo czterdziestki na karku jeszcze czasem potrafię powalczyć z o połowę młodszymi rywalami, ale nie ukrywam, że robienie formy w biegach już mnie nie kręci, tak, jak 20 lat temu.

Poza tym lubię się bić i eksperymentować z nowymi wyzwaniami, więc jeszcze przed ogłoszeniem pandemii wziąłem udział w Grand-Prix Polski w brazylijskim Ju-jitsu. Jestem też przekonany, że mój debiut formule MMA to tylko kwestia czasu.

Wystartowaliście w 2014 roku. Co się zmieniło przez te lata? Najpierw w samym biegu? Przeszkody, trasy, lokalizacje, organizacja, liczba imprez, frekwencja uczestników?

Prawie wszystko. Przede wszystkim technikalia. Przeszkody, trasa wszystko jest organizowane zupełnie inaczej niż było. Formuły - na przestrzeni tych 6 lat sukcesywnie dodawaliśmy nowe. Pojawiły się dłuższe dystanse najeżone większą liczbą przeszkód, które natychmiastowo wchodziły w portfolio Runmageddonu.

Na stałe wprowadziliśmy także formuły dla dzieci i młodzieży dając młodym pole do popisu oraz możliwość przeżycia przygody. Ostatnią formuła, która zadomowiła się na dobre na naszych eventach jest Runmageddon Family - propozycja dla dzieci i ich opiekunów, która pozwala nagromadzić wiele fantastycznych, wspólnych wrażeń, które wspominać będzie można przez długi czas.

Przez te lata wyszliśmy też poza Polskę. Eventy w Maroku, czy na Kaukazie pokazały Polakom, że świat jest na wyciągnięcie ich ręki, że mogą penetrować pustynię, czy zdobywać kaukaskie szczyty z innymi, niesamowitymi ludźmi. Patrząc na uczestników Runmageddonu Sahara czy Kaukaz widzę ludzi, w których nasze eventy obudziły głód przeżyć i wiarę, że to co kiedyś wydawało im się nieosiągalne - wcale takie nie jest.

Oni chcą od nas więcej i ciekawiej. Trudno też nie wspomnieć o tym, że początkowo realizowaliśmy 4 eventy rocznie a od trzech lat -po kilkanaście, albo, że w pierwszej edycji w Warszawie wystartowało około 700 osób, a w kolejnych latach liczba startujących w stolicy wynosiła nawet niemal 10 tys. Jednak jedna rzecz nie zmieniła się - duch tej imprezy. Emocje, doznania, atmosfera: to tętni we krwi tak samo jak te 6 lat wcześniej.

W ostatnim czasie obserwujemy wysyp podobnych imprez w Polsce. Skąd ta popularność?

Proponując ludziom Runmageddon, wystartowaliśmy z hasłem „Koniec świata nudnych biegów”. Mimo, iż sam, wcześniej, zawodowo biegałem, miałem wrażenie, że czegoś w bieganiu po ulicy mi brakowało. Dopóki byłem w czołówce, biegałem w okolicach 31-32 minut na 10 km, nakręcała mnie rywalizacja o laury.

Później, gdy zaniechałem treningów na wyczynowym poziomie, straciłem poczucie dobrej zabawy. Z biegami przeszkodowymi jest inaczej – one również na poziomie amatorskim dają prawdziwy fun, ekscytację, a także możliwość sprawdzenia siebie i pokonania swoich słabości. To po te emocje ludzie przyjeżdżają na Runmageddon.

Nie muszą być sportowcami, by być szczęśliwi i dumni ze swoich osiągnięć. W Runmageddonie radość, satysfakcja nie są zależne od czasu, z jakim pokona się dystans. Tutaj pozytywne emocje zdobywa się dzięki wyzwaniu nowej, ciekawej trasy, pokonaniu przeszkody, która wcześniej wydawała się nie do przejścia, czy spotkaniu fenomenalnych ludzi, którzy pomogli albo którym pomogło się na przeszkodzie. Stąd popularność naszej dziedziny sportu. Daje ona niezapomniane wrażenia, wywołuje silne emocje, gwarantuje niepowtarzalność przeżyć.

Jak jest z konkurencją w kraju? Kto dyktuje warunki?

Od trzech lat Runmageddon stanowi 2/3 rynku. Faktycznie, od jakiegoś czasu można mówić o wyspie firm proponujących podobną sportową rozrywkę. Jest dużo organizatorów mniejszego kalibru, są też najeźdźcy z zachodu. Jednak, cały czas pracujemy nad tym, by utrzymać swoją dominację. Nie osiadamy na laurach, rozwijamy się, proponujemy nowe wyzwania, inspirujemy. Dbamy o to, by jakość naszych eventów była cały czas na coraz lepszym poziomie.

Odpowiadamy na potrzeby nasze społeczności, słuchamy jej, a jednocześnie popularyzujemy nasz bieg wśród osób, które jeszcze nie zdecydowały się na start. Po prostu przemy do przodu i w ten sposób – jak dotąd skutecznie – uciekamy konkurencji.

Co jest Waszą przewagą?

Pięć podstawowych elementów: doświadczony i zaufany zespół, niesamowita społeczność naszych fanów, rozpoznawalność i konkretność brandu, mocne social media oraz nasz know-how w używaniu tych wszystkich narzędzi.

Wystartowaliście z Runmageddon Global, Była Sahara i Kaukaz. Co dalej? Projekt będzie rozwijany?

Po czterech edycjach Runmageddonu Global, wielu rozmowach z uczestnikami i ankietach, doszliśmy do wniosku, że startujący z nami ludzie chcą jeszcze więcej i mocniej czuć, że ich najśmielsze marzenia o przeżyciu niebanalnej przygody mogą się spełnić. „Więcej, mocniej i bardziej zaskakująco” tak mówili. Z tej potrzeby narodził się pomysł Runmageddonu Adventure.

Zmieniliśmy formułę i na tegoroczną Saharę uczestnicy mieli pojechać już po dawkę nowych wyzwań. Jednak pandemia pokrzyżowała nam szyki. Czekamy teraz na otwarcie granic i zabierzemy ludzi na ekscytujące wyprawy, do Jury Krakowsko-Częstochowskiej, Słowenii w wersji wodnej i górskiej oraz (uwaga! uwaga!) w Himalaje.

W każdym z tych miejsc zapewnimy kosmiczne widoki, fantastyczne emocje, fascynujące przeżycia, które zapamiętają do końca życia. Projekt Runmageddonu Adventure - Łowcy Przygód jest dla ludzi, którzy z jednej strony chcąc przeżyć ekscytujące przygody, z drugiej chcą nauczyć się nowych, ciekawych umiejętności. Nie tylko sportowych, ale także survivalowych, czy międzyludzkich. Chcemy poprzez przeżycia, przygody i wyzwania wzmacniać postawy ludzi i rozbudzać ich ciekawość świata.

Co jeszcze można zaproponować w biegu z przeszkodami? Formuła jeszcze się nie wyczerpała?

W biegach przeszkodowych w Polsce wystartowało łącznie około 400 tys. osób, z czego ćwierć miliona Polaków pobiegło w Runmageddonie. To znaczy, że niemal 38 mln Polaków jeszcze nie spróbowało smaku naszego wyzwania! A zatem potencjał formuły jeszcze się nie wyczerpał. Mamy jeszcze mnóstwo osób do „zarażenia bakcylem Runmageddonu”.
Oczywiście myślimy również o dotychczasowych uczestnikach, o społeczności, która wręcz żąda od nas eventów w nowych lokalizacjach, kolejnych tras, nowych przeszkód i jeszcze większych emocji.

Mamy więc dla kogo tworzyć, pomysłów nam nie brakuje, trendy bycia fit i podejmowania wyzwań długofalowo są niezagrożone, więc przyszłość widzę w różowych barwach.

Dość mocno rozwinęliście swój sklep z odzieżą i gadżetami, wypożyczacie przeszkody, organizujecie eventy firmowe. Bizneosowo firma radzi sobie całkiem nieźle?

Mamy dużo pomysłów, które wcielamy w życie. Mamy niezwykle energetyczny brand. Jednak, kłamstwem byłoby powiedzenie, że w momencie, gdy z powodu koronawirusa nie odbywa się kolejny event, a przyszłe nakazy, zakazy władz nie są znane, nasza sytuacja jest dobra. Ten okres bez eventów jest dla nas trudny i biznesowo i mentalnie.

Chcemy działać, ale jesteśmy przyblokowani. Mamy związane ręce. Jednak, czekając na powrót normalności staramy się radzić sobie na inne sposoby. Biznesowo, wykorzystujemy te miesiące na projekty, których w sezonie eventowym nie mamy czasu realizować.

Mentalnie, szukamy inspiracji, emocji, którymi jesteśmy w stanie dzielić się z innymi, czy to zapraszając na seanse kina samochodowego, czy zachęcając do wzięcia udziału w wirtualnym wyzwaniu pod nazwą Runmageddon Solo.

Skąd decyzja o rezygnacji z funkcji prezesem spółki zarządzającej Runmageddonem?

Na wstępie wyjaśnię, że jestem prezesem RUNMAGEDDON S.A. oraz Fundacji Runmageddon. Piotrek Bałchanowski zastąpił mnie na fotelu prezesa Extreme Events Sp. z o.o., firmy odpowiedzialnej za realizację imprez cyklu Runmageddon.

Podjąłem tę decyzję, bo byłam przekonany, że nasza działalności eventowa jest już na tyle poukładana, że nowy Zarząd świetnie sobie z nią poradzi a ja będę mógł swoje doświadczenie i kompetencje wykorzystać w spółce RUNMAGEDDON S.A., odpowiedzialnej za ekspansję międzynarodowa i produktową. Zespół, który ze mną współpracował i tworzył polskie eventy był już na tyle dojrzały, by samodzielnie działać, a ja chciałem szukać nowych możliwości rozwoju – zarówno dla siebie, jak i dla organizacji.

Od marca ponownie skoncentrowałem swoją uwagę na sytuacji Runmageddonu w Polsce. Nowa rzeczywistość, w jakiejś się znaleźliśmy i jak potrafię wspieram Zarząd w prowadzeniu firmy przez niespokojne covidowe wody.

Obecnie znajdujemy się w specyficznym czasie- część branż sparaliżowana jest przez zamrożenie gospodarki, w tym firmy eventowe. Jak sobie radzicie w tym czasie?

Traktujemy ten czas jak przeszkodę, którą musimy pokonać. W końcu misją Runmageddonu jest ich pokonywanie, więc nie możemy ronić łez i chlipać nad beznadziejnością losu. Musimy działać, szukać nowych możliwości, być kreatywni, odważni i niezłomni - jak prawdziwi Runmageddończycy.

Jako firma skorzystaliście z pomocy rządu? Z którejś z Tarcz Antykryzysowych lub Pieniężnej?

Jeszcze nie, ale pracujemy nad tym.

Ten rok, ponieważ u Was sezon trwa 12 miesięcy, będzie rokiem straconym? Sponsorzy się nie wycofują? Ponieważ do tej pory byli dobierani według pewnego klucza? Nie było efektu „festynu” jak to powiedziałeś w jednym z wywiadów.

Nasi sponsorzy to dojrzałe i mądre marki rozumiejące sytuację, w której wszyscy się znaleźliśmy, ale także doceniający brand Runmageddonu i jego siłę. Już na początku pandemii odbyliśmy rozmowy z naszymi partnerami i częściowo przenieśliśmy nasze świadczenia eventowe do przestrzeni wirtualnej.

W końcu to, co się liczy dla większości partnerów, to dotarcie do społeczności aktywnych sportowo i życiowo oraz stosunkowo wykształconych i majętnych fanów Runmageddonu. Ta społeczność wciąż istnieje, jest aktywna i wciąż potrzebuje produktów proponowanych przez naszych partnerów.

Czy rok będzie stracony? Bynajmniej! Po pierwsze, już mnóstwo się nauczyliśmy – pandemiczna szkoła biznesu to jak studia MBA dla Zarządu, zespołu i dla mnie. Po drugie, otworzyliśmy kilka nowych odnóg biznesu, które będą procentować w przyszłości. Po trzecie, jestem przekonany, że czeka nas w tym roku jeszcze przynajmniej kilka imprez, które znów rozgrzeją uczestników do czerwoności.

Szacujecie kiedy ewentualnie będziecie mogli wznowić działalność albo macie jakiś pomysł?

Niemal codziennie pojawiają się nowe informacje, zapowiedzi, rozporządzenia, przepisy, komentarze. Czasem mam wrażenie, że z menedżera muszę się przedzierzgnąć w prawnika, żeby nadążyć za listą kolejnych restrykcji i odstępstw od nich. Ergo: nie bawię się we wróżkę, tylko wraz z zespołem czekamy w pogotowiu i analizujemy kolejne zmiany w przepisach, żeby ruszyć, jak tylko reżim (sanitarny) na to pozwoli.

Prowadziliście rozmowy o akwizycji, czyli przejmowaniu eventów zagranicznych, które miały zostać sfinansowane przez akcję crowdfundingową. Jak wygląda sytuacja? Dlaczego crowdfunding?

Środki pozyskane z akcji crowedfundingowej miały wspomóc międzynarodowy rozwój Runmageddonu na trzech poziomach: rozwoju Runmageddon Global, realizacji imprez poza granicami Polski oraz akwizycji. Pierwszy element realizujemy, mimo ograniczeń, w ramach projektu RMG Adventure.

Drugi mieliśmy już w pełni gotowy i jego najbardziej żałuję, bo jestem pewien, że majówka pod Pragą byłaby rewelacyjnym doświadczeniem i dla Czechów i dla Polaków. Cóż, spróbujemy w przyszłym roku!

Co do akwizycji, tutaj najbardziej się cofnęliśmy - nasi międzynarodowi rozmówcy są w podobnej sytuacji co my i wszyscy z branży eventowej czy turystycznej. Wszyscy czekamy.

Co chcecie osiągnąć? Które rynki zdobyć?

Zaskakująca a jednocześnie dynamicznie zmieniająca się sytuacja pandemii zastopowała nas trochę. Zdecydowaliśmy, że skupiamy się na jednym, nowym dla nas rynku, na Czechach, rozwoju Runmageddon Adventure oraz na powrocie do eventów w Polsce. Jednak znając nasz charakter, kiedy minie pandemia i nabierzemy wiatr w żagle, będzie więcej śmiałych planów.

Z powodu wstrzymania organizacji biegów wystartowaliście z kinem plenerowym. Kiedy i gdzie pierwsze projekcje. Skąd macie know- how? Co będzie można obejrzeć- klasyki czy nowości, premiery? Pojawiła się współpraca z dystrybutorami?

Projekt stworzenia i rozwoju kina to emblemat naszego podejścia do problemów – nie narzekamy, tylko działamy tam, gdzie to możliwe. Sprawdzamy wiele możliwości w siedmiu miastach i zabieramy się za realizację tam, gdzie idzie nam najlepiej. Know-how eventowy mamy, ten kinowy zbieramy „w biegu”.

Co do repertuaru i współpracy z dystrybutorami, to wygląda na to, że przedpandemiczny układ dystrybutorzy-kina samochodowe nie pozwolił na rozwój tego modelu. Dystrybutor, z którym będziemy pracować, będzie musiał uwzględnić zmianę okoliczności i zmienić nastawienie do tej formy obcowania z dużym ekranem, żeby umożliwić realizację projektu na dużą skalę.

Inaczej w kinie nie pojawią się nowości, na które czekają i kinomaniacy i my – przedsiębiorcy kupujący licencje na filmy. Moim zdaniem taki projekt – jeśli ma się wydarzyć na dużą skalę – musi opierać się na nowościach i tylko taki chcę tworzyć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24