Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jego preparat jest prawie w każdej aptece. A jego nazwisko trafiło do międzynarodowych leksykonów

Cezary Kassak
Prof. Kubicz i jego okazały, willowy dom w Świlczy. Z prawej strony widać fragment starego, drewnianego domu Kubiczów.
Prof. Kubicz i jego okazały, willowy dom w Świlczy. Z prawej strony widać fragment starego, drewnianego domu Kubiczów. Archiwum Aleksandry Kubicz
Pochodzący spod Rzeszowa dermatolog Józef Kubicz pracował nad recepturą maści, która stała się farmaceutycznym hitem. Wcześniej dostał angaż u prof. Weigla, kandydata do Nagrody Nobla.

Był rok 1988, profesor Józef Kubicz był już obłożnie chory, umierający. Zrobiły mu się odleżyny. Smarowano go najnowszymi maściami z zagranicy, ale to nie pomagało. Dwie doświadczone pielęgniarki stwierdziły wtedy: „Spróbujemy jeszcze jedną maść, od lat z powodzeniem stosowaną w takich przypadkach, a jest to nasz polski produkt Linomag”. Słysząc te słowa, schorowany profesor ostatni raz w życiu się uśmiechnął. Bo ta maść to było jego „dziecko”, efekt kilkuletnich dociekań i pracy badawczej.

Przy tworzeniu receptury Linomagu Józefa Kubicza wspomagał Michał Masiak. Wspólnie opublikowali serię tekstów na temat leczniczego działania olei roślinnych. Pod koniec lat 50. minionego wieku Linomag został opatentowany. Produkowano go w postaci maści, kremu, zasypki. Stosowany w stanach chorobowych skóry, okazał się farmaceutycznym hitem i do tej pory można go dostać prawie w każdej większej aptece.

Gospodarowali na 20 hektarach

Józef Kubicz urodził się w 1906 roku w Świlczy pod Rzeszowem.

- Jego rodzina należała do najbogatszych w wiosce, chociaż bogactwo w tym wypadku to pojęcie względne - zaznacza Artur Szary, historyk, prezes Towarzystwa Przyjaciół Świlczy.

Kubiczowie angażowali się w życie lokalnej społeczności, łożyli na kościół, w którym mieli „swoją” ławkę (tzw. ława kolatorska). Ich dom zresztą sąsiadował z kościołem.

- Gospodarstwo Kubiczów liczyło około 20 hektarów. Rodzina miała w gospodarstwie całą czeladź: parobków, pastuchów, kucharki - kontynuuje Artur Szary. - Ludzie, którzy przed wojną znali Józefa Kubicza, opowiadali, że on i jego bliscy bardzo dobrze traktowali swoich pracowników. W wiejskich realiach regułą było to, że służba śpi w stajni. U Kubiczów wyglądało to inaczej - kupili parobkom łóżka i wstawili je do sieni. Józef, jego dwie siostry i brat, oczywiście, też pomagali w pracy na gospodarstwie.

Elementarne nauki Józef pobierał w Świlczy. Później chodził do I Gimnazjum w Rzeszowie. „Z dumą podkreślał swoje kmiece pochodzenie, był dumny ze swych rodziców, którzy, choć sami nie byli ludźmi wykształconymi, przykładali wielką wagę do edukacji swoich dzieci, szczególnie synów” - pisze Aleksandra Kubicz, wdowa po profesorze. „Z wdzięcznością wspominał brata matki, ks. Józefa Czacha, kapelana wojskowego, który zachęcał braci [swoich siostrzeńców] do zdobywania wykształcenia i często pomagał im finansowo. Ojciec [Walenty Kubicz] żywił ambicje, aby jego synowie Józef i Stanisław >>wyszli na ludzi<< i osiągnęli uznanie w świecie”.

Współpracownik sławnego Weigla

Synowie nie sprawili tacie zawodu, zaskarbili sobie szacunek innych. Obaj byli świetnymi lekarzami z tytułami profesorskimi.

Ciekawe, że Józef najpierw zdobył stopień doktora filozofii. Ukończył Wydział Humanistyczny Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Mógł się więc pochwalić wszechstronnym wykształceniem.

Bliskie były mu ideały sprawiedliwości społecznej. Szczególnie był wyczulony na krzywdę chłopów, na uniwersytecie ujmował się za studentami z biednych, rolniczych rodzin. Związał się z dosyć radykalną partią Samopomoc i podpadł sanacyjnej władzy, był osadzony w więzieniu w Warszawie. Po paru miesiącach wyszedł na wolność.

Mając już za sobą studia humanistyczne, został wzięty w kamasze - skierowano go do podchorążówki w Rawie Ruskiej.

- W wojsku mu się nie podobało, bardzo źle wspominał ten czas - przekazuje Artur Szary, który miał okazję czytać pamiętniki Józefa Kubicza.

Po wojsku Kubicz cztery lata spędził na gospodarstwie w Świlczy, by później pójść w ślady brata i podjąć studia medyczne. Dyplom uzyskał w 1941 roku we Lwowie. W czasie drugiej wojny Lwów, jak wiadomo, przechodził z rąk jednego okupanta do drugiego. Na przełomie 1944 i 1945 roku Józef Kubicz był więziony przez NKWD.

Przedtem znalazł zatrudnienie u prof. Rudolfa Weigla, legendarnej dziś postaci. Ten biolog nominowany do Nagrody Nobla zasłynął wynalezieniem szczepionki przeciwko tyfusowi plamistemu, co uratowało życie - bez przesady - milionom ludzi na świecie. W wykazie pracowników Instytutu Badań nad Tyfusem Plamistym i Wirusami Józef Kubicz figuruje jako strzykacz - czyli ktoś, kto zakażał wszy wykorzystywane przy produkcji szczepionki - oraz kontroler.

Imponujący dorobek naukowy

Po ostatniej wojnie, jak wielu innych ludzi nauki i kultury ze Lwowa, osiadł we Wrocławiu. Dzięki swojej wiedzy, talentowi i wytężonej pracy systematycznie piął się po szczeblach zawodowej drabiny. Piastował m.in. stanowisko dziekana Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej, był kierownikiem Katedry i Kliniki Dermatologii.

W latach 1956-1960 Józef Kubicz pełnił honory dziekana Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej we Wrocławiu.
W latach 1956-1960 Józef Kubicz pełnił honory dziekana Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej we Wrocławiu. Archiwum Aleksandry Kubicz

Pracując naukowo, wyodrębnił kilka chorób i zespołów dermatologicznych. Dwa przypadki dysplazji ektodermalnej (grupa zaburzeń w rozwoju włosów, paznokci, zębów i gruczołów skórnych) w fachowej literaturze występują jako „zespół Kubicza I” i „zespół Kubicza II”. Już w latach 50. poprzedniego stulecia uczony rodem ze Świlczy przedstawił z kolei pogląd, że na rozwój mięsaka Kaposiego - nowotworu atakującego między innymi osoby chore na AIDS - ma wpływ czynnik wirusowy. Trafność tej tezy potwierdzono w latach 90.

„Naukowe zainteresowania Profesora dotyczyły, między innymi, wpływu zjawisk elektromagnetycznych np. na gojenie ran. Był czas, kiedy kazał ustawiać łóżka wybranych pacjentów w osi północ - południe z głową ku północy” - wspominała Barbara Gąsior-Chrzan, przez dwanaście lat asystentka wykładowa Józefa Kubicza.

Kubicz opublikował wiele prac naukowych, jego nazwisko trafiło do międzynarodowych leksykonów. W 1974 roku otrzymał Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.

- Człowiekiem był trochę tajemniczym. Mówił zwięźle, ale zawsze były to celne uwagi - opisuje bratanek Zbigniew Kubicz, również lekarz. - Miał naturę samotnika i spokojne, filozoficzne usposobienie.

Pasjonowało go zbieranie dzieł sztuki - rzeźb, obrazów, nierzadko staroci wyszukiwanych na „pchlim targu”.

- Pojedyncze pamiątki kupiły od niego muzea w Rzeszowie i Łańcucie - mówi Artur Szary.

Późno, w wieku 49 lat Józef Kubicz zmienił stan cywilny. Żona Aleksandra, z którą miał syna i córkę, też trudniła się pracą naukowo-dydaktyczną. I zapracowała na tytuł profesora biochemii. Z jej inicjatywy zaczęto organizować Wrocławskie Festiwale Nauki.

Każdy urlop spędzał w Świlczy

Józef Kubicz zachował silną więź z rodzinnymi stronami. W Świlczy wybudował duży dom. „Choć Wrocław był jego domem i miejscem pracy, to Świlcza całe życie była bliższa jego sercu” - przyznaje Aleksandra Kubicz. - „Każdy urlop Mąż spędzał w Świlczy; tęsknił za swoją ojcowizną, za sadem, na którym posadził własnoręcznie wiele drzew (...). Cieszył się w Świlczy ogromnym autorytetem i szacunkiem. Mieszkańcy wyczekiwali przyjazdu >>swojego doktora<<, aby się w różnych sprawach, nie tylko medycznych poradzić”.

- Jako młody chłopak widywałem go w naszej wsi - wspomina prezes Towarzystwa Przyjaciół Świlczy. - Zachowywał się jak przeciętny mieszkaniec ówczesnej wsi. Pracował w ogrodzie, posługiwał się motyką, kosą, chodził w drelichu i gumofilcach.
Gdy jego krajanie ze Świlczy przebywali we Wrocławiu, w potrzebie zawsze mogli liczyć na pomoc profesora. Wrocławski dom Józefa Kubicza był dla nich otwarty.

Cenionemu dermatologowi leżał na sercu los świlczańskich zabytków. Kiedy w jego ukochanej wsi spłonął XVII-wieczny, drewniany kościół, uczony nie mógł tego przeboleć, zwłaszcza że jego brat wystarał się już w Ministerstwie Kultury i Sztuki o pieniądze na odnowienie świątyni.

- Pożar strawił ten kościół tuż przed tym, gdy miała rozpocząć się jego renowacja - przypomina sobie Zbigniew Kubicz. Bracia walczyli także o uratowanie zabytkowego budynku szpitala w Świlczy. Niestety, obiekt wyburzono.

Józef Kubicz zmarł w wieku 82 lat we Wrocławiu i tam został pochowany, ale zgodnie z wolą profesora jego serce złożono w rodzinnym grobie na cmentarzu w Świlczy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co to jest zapalenie gardła i migdałków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24