Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Dziewulski, były antyterrorysta: kobieta sama raczej nie odebrała sobie życia

Karolina Jamróg
Archiwum
- Trudno mi sobie wyobrazić, że ten mężczyzna dał dziewczynie pistolet i powiedział: strzel sobie w głowę - mówi Jerzy Dziewulski, były antyterrorysta.

- Nie żyje 32-latek i jego 17-letnia przyjaciółka. Która z wersji jest bardziej prawdopodobna: dwa samobójstwa czy samobójstwo i zabójstwo?

- Trudno mi sobie wyobrazić, że ten mężczyzna dał dziewczynie pistolet i powiedział: strzel sobie w głowę. 17-latka nawet gdyby miała za sobą nieciekawą przeszłość, pochodziła z nienajlepszego domu, choć wcale nie twierdzę, że tak właśnie było, to osoba młoda, a młodzi ludzie chcą żyć. W mojej ocenie samobójstwo popełnione własnoręcznie przez tę kobietę jest raczej nieprawdopodobne. Bardziej prawdopodobna wersja jest taka, że to on ją zastrzelił. Pytanie brzmi, czy zrobił to po jej akceptacji, czy bez jej zgody. Tego pewnie nigdy nie dopowiemy. Na pewno zostaną za to przeprowadzone badania balistyczne, czyli badania broni. Być może dzięki śladom linii papilarnych na języku spustowym broni będzie można odpowiedzieć sobie na pytanie, kto strzelał.

- Nieoficjalnie mówi się, że policjanci podejrzewali, że mężczyzna może być pod wpływem narkotyków, dlatego czekali, aż wytrzeźwieje i zacznie wtedy z nimi rozmawiać. Mogło tak być?

- Jest to prawdopodobne tym bardziej że ten mężczyzna miał się zajmować handlem narkotykami, mógł je też zażywać. A z bandytą, który jest pod wpływem narkotyków nie można negocjować.

-Antyterroryści wkroczyli do mieszkania mężczyzny po tym, jak nie udało się negocjatorowi nawiązać z 32-latkiem kontaktu. Na apele policji nie reagowała też dziewczyna.

- No właśnie. Jak po około godzinie akcji policjanci poinformowali, że cały czas próbują nawiązać kontakt z mężczyzną, to już wiedziałem, że go nie nawiążą. To nie negocjator, ale bandyta decyduje czy chce rozmawiać. A ten nie chciał. Jednak Ci, którzy mówią dziś, że akcja trwała za długo bredzą. Mężczyzna zachowywał się dziwnie, irracjonalnie. Zaczął strzelać do policjantów, ale na oślep. Potem schował się w domu, nie uciekał. Antyterroryści mieli prawo potraktować te strzały jako prowokację, zaproszenie: wejdźcie do środka. Musieli zakładać, że w mieszkaniu może być na przykład ładunek wybuchowy - sprawca mógł myśleć, zginę ja, ale i zabiję kilka psów. Nie można w takich sytuacjach poganiać policjantów, kazać im działać szybciej. Nie tędy droga.

Więcej przeczytasz w poniedziałkowym wydaniu Nowin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24