Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Koszuta: Ludzie czekają na moje wsady

Tomasz Ryzner
Jerzy Koszuta  jeszcze kilka lat temu czarował swoimi akcjami kibiców Sokoła Łańcut.
Jerzy Koszuta jeszcze kilka lat temu czarował swoimi akcjami kibiców Sokoła Łańcut. Krzysztof Łokaj
Rozmowa JERZYM KOSZUTĄ, WYCHOWANKIEM Sokoła Łańcut, obecnie koszykarzem Spójnii Stargard Szczeciński, zwycięzcą konkursu wsadów Meczu Gwiazd I ligi

- To prawda, że nie przegrałeś nigdy żadnego konkursy wsadów?
- Tak się złożyło. Miałem w tym wszystkim trochę szczęścia.

- A może w I lidze po prostu nie ma nikogo, kto potrafi skoczyć wyżej, niż Jerzy Koszuta?
- Nie przyglądam się, kto jak wysoko skacze, ale nie jestem jedyny, który umie widowisko wykonywać wsady. Taki Marek Piechowicz (MKS Dąbrowa Górnicza - przyp. red.) też jest wyskakany. Jeśli by się przygotował mógłby wygrać taki konkurs.

- Ty też się nie przygotowywałeś do zawodów w Radomiu.
- Fakt. Nie miałem na to siły po ciężkich treningach u trenera Tadeusza Aleksandrowicza. Nogi były ciężkie, ale adrenalina robi swoje. Wsad w miarę mi wyszedł i otrzymałem najwięcej punktów.
- Do zwycięstwa wystarczyła jedna próba.
- Każdy miał tylko jedną. Mnie po wszystkim to nie przeszkadzało, ale inni uczestnicy konkursu, szczególnie ci, którzy nie zagrali w samym meczu gwiazd, byli trochę zawiedzeni. Na pewno chcieliby mieć więcej prób, żeby mocniej zawalczyć o wygraną.

- Jak wyglądał twój wsad?
- Chciałem zrobić obrót o 360 stopni i jeszcze trochę dodać do tego obrót ręką. Ciężko to opisać. Najlepiej obejrzeć to na you tubie. Tak czy owak nie w stu procentach wszystko mi wyszło, ale to nie był zły wsad.
- Po meczu w Radomiu powiedziałeś, że skoro zawsze wygrywasz, to chyba chyba przestaniesz startować w konkursach wsadów.
- Najlepiej byłoby teraz skończyć i mieć na koncie same pierwsze miejsca. Sto procent skuteczności (śmiech). Trochę żartowałem. Lata lecą, ale nie czuję się stary. Wprawdzie coraz mocniej odczuwam trudy sezonu czy okresu przygotowawczego, ale gra nadal sprawia mi mnóstwo frajdy. Wiadomo, że kibice kojarzą mnie z wsadami, czekają na nie w czasie meczów. Jeśli tylko jest okazja, staram się dać im trochę frajdy. Nie mówię, że już nie powalczę w konkursie wsadów.

- W PLK też byś miał szansę w takim konkursie?
- Byłoby ciężko. Nie ma co przeceniać moich dokonań. W ekstraklasie jest wyższy poziom, nie brakuje zawodników ze świetną motoryką, przede wszystkim z USA. Ja skaczę dość wysoko, ale nie ma tak długich rak, jak niektórzy koszykarze. Oni mogą wkładać piłkę do kosza jeszcze bardziej efektownie.
- Wracając do meczu w Radomiu. Jak impreza wypadła w porównaniu z tą z Wrocławia sprzed dwóch lat?
- Był lepszy, głośniejszy doping, bo hala została wypełniona po brzegi. We Wrocławiu ludzi może nie było mniej, ale obiekt był większy i atmosfera nie była tak gorąca.

- Co zapamiętasz z tego meczu oprócz swojej wygranej w konkursie wsadów?
- Pokaz koszykarsko-akrobatyczny Crazy Dunkers. Zrobili na wszystkich ogromne wrażenie. Zebrali mnóstwo braw.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24