Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Joanna Jóźwik: Z perspektywy czasu trochę żałuję niektórych swoich decyzji

Bartosz Michalak
Najlepsza aktualnie polska biegaczka na 800 metrów, wychowanka Victorii Stalowa Wola Joanna Jóźwik ma podpisaną umowę sponsorską z firmą Nike.
Najlepsza aktualnie polska biegaczka na 800 metrów, wychowanka Victorii Stalowa Wola Joanna Jóźwik ma podpisaną umowę sponsorską z firmą Nike. Jacek Stępień (archiwum prywatne Joanna Jóźwik)
O ulicznych oświadczynach, a także na inne tematy rozmawiamy z Joanną Jóźwik, znaną lekkoatletką, wychowanką Victorii Stalowa Wola.

- Kilka tygodni po naszej zeszłorocznej rozmowie niespodziewanie pobiegłaś po mistrzostwo Polski, a następnie sensacyjnie wywalczyłaś brązowy medal na Mistrzostwach Europy w Zurychu.

- Liczysz na jakiś procent (uśmiech)? Zobaczymy, jak będzie tym razem. Gdyby nie fakt, że się znamy, to pewnie byśmy nie rozmawiali. Dostałam solidną nauczkę przed marcowymi Halowymi Mistrzostwami Europy w Pradze. Udzieliłam wywiadu, który był kompletnie o niczym, a zrobiło się wokół niego naprawdę duże zamieszanie. W Czechach zajęłam tylko czwarte miejsce, co jeszcze bardziej wzmogło lawinę komentarzy typu: "Zamiast trenować, udziela głupich wywiadów i teraz ma za swoje".

- Jeśli mnie pamięć nie myli, to skrytykowałaś nagie zdjęcia Agnieszki Radwańskiej.

- Proszę cię. Dobrze wiesz, jak to wyglądało. Tekst dostałam do autoryzacji. Szczerze to byłam zdziwiona, że jeden z największych ogólnopolskich portali internetowych chce w ogóle publikować taką rozmówkę o niczym. O durnym wybielaniu zębów, głupich pytaniach czy mam coś przeciwko związkom homoseksualistów. Okazało się jednak, że tytuł tego wywiadu został później tak zrobiony, że wywołał on burzę.

- Nic z tym nie zrobiłaś?

- Próbowałam. Napisałam do autora, że tak się nie robi. Że to świństwo. Że zamiast spokojnie szykować się do imprezy, dostaję teraz telefony od ludzi, którzy pytają mnie, co mi się stało w głowę. Nic nie wskórałam. Podobno tytułu nie dało się już zmienić, a setki negatywnych komentarzy były wypisywane przez, cytuję: "korporacyjnych szczurów, których nudzi własne życie i muszą się na kimś wyżyć". Liczą się tylko "kliknięcia". Siadaj, gadaj, spadaj - my za ciebie ubarwimy resztę, żeby się lepiej "sprzedało".
- Po co w ogóle wypowiadałaś się na temat nagich zdjęć najlepszej polskiej tenisistki?

- Nie miałam pojęcia, że z luźnej wypowiedzi w stylu: "przegięła z tymi fotkami", zrobi się głośny nagłówek. Poza tym, czy to oznacza, że ja nie szanuję Radwańskiej? Wręcz przeciwnie. To prawdziwa kobieta sukcesu.

- Co sądzisz o takiej opinii: "Ta Jóźwikowa przy Radwańskiej jest nikim. Nie ma prawa się odzywać".

- Potrafię pokornie stwierdzić, że to prawda. Ja naprawdę nie straciłam kontaktu z rzeczywistością. Mieszkam w tym samym pokoiku, w tym samym akademiku, co wcześniej. Jestem tak samo szczęśliwa, kiedy przyjeżdżam do rodzinnego domu. To, że nie muszę już szukać dorywczych zajęć, żeby sobie dorobić, nie oznacza, że "zbzikowałam". Stypendium z Polskiego Związku Lekkoatletycznego mam zapewnione przez rok. Umowę partnerską z firmą Nike podpisałam na dwa lata. Nie będzie wyników, nie będzie umów. Jeden "brąz" nie sprawił, że ułożyłam sobie życie na przyszłość. Nie mam też parcia na szkło, jak to niektórzy uważają.

- Ale za to ramówkę potrafisz zepsuć.

- Zdarzyło mi się zaspać na wywiad do Trzeciego Programu Polskiego Radia, ale intencje miałam dobre (uśmiech). Chciałam zaliczyć godzinną drzemkę, żeby nie smęcić podczas audycji. To, że straciłam rachubę czasu, to już inna sprawa…

- Co jeszcze "niektórzy" uważają na Twój temat? Poplotkujmy trochę.

- Że trening mogę zastąpić… modlitwą. To nie żart. Trochę żałuję słów po zdobyciu "brązu" w Zurychu. Temat wiary jest bardzo delikatny i chyba lepiej zostawić go w sferze prywatnej. Odpowiadałam szczerze, że dostałam od kolegi różaniec, że się pomodliłam przed biegiem, ale cholera jasna nie wiedziałam, że stanę się od razu "świętą"! To takie dziwne, że ktoś się pomodli przed ważnym wydarzeniem w jego życiu? Spotkałam się ze złośliwymi komentarzami, żebym oddała pokój w akademiku i zamieszkała w jakimś klasztorze z siostrami. Sytuacji nie poprawił fakt, że kilkukrotnie rozmawiałam z polskimi mediami katolickimi.

- To nie jest tak, że Ty po prostu przyodziewasz sobie maski? Dzisiaj jestem poważna, jutro szalona, pojutrze skromna…?

- Dobrze, a ty jak rozmawiasz ze stuletnią panią, która zasłużyła się dla Polski, to podczas rozmowy z nią zachowujesz się tak samo, jak na przykład ze mną? Strasznie peszyły mnie pytania typu: "Kim dla ciebie jest Pan Bóg?". Ale jeśli ktoś poprosił mnie o rozmowę, to nie chciałam odmawiać i tym samym robić z siebie niedostępnej gwiazdy z muchami w nosie. Nie sądziłam tylko, że zostanę tak zaszufladkowana. Jóźwik? A to ta, co się cały czas modli…

- Strasznie się "nakręciłaś". Uspokój się i opowiedz mi lepiej jakieś ciekawe anegdoty. Te z udziałem Donalda Tuska zostaw na koniec.

- Ostatnio byłam z koleżanką w kawiarni, nagle podchodzi do nas łysy, z dużym brzuchem facet po pięćdziesiątce i pyta: Pani gra w serialu "Na Wspólnej"? Zanim zdążyłam powstrzymać śmiech, ten pan zaczął drzeć się na całą salę: "Marian, chodź zrobisz mi zdjęcie z tą dziewczyną!". Twarz ze wstydu miałam czerwoną, jakbym kilka godzin leżała na plaży i opalała się bez olejku z filtrem. Zdecydowanie wolę sytuacje, kiedy na różnych imprezach lekkoatletycznych podchodzą do mnie nieśmiałe dziewczynki i pytają: "Pani Asiu, pani Asiu zrobimy sobie wspólnie zdjęcie?". Na mieście praktycznie nie zdarzają mi się tego typu sytuacje, co chyba jest normalne, ponieważ nie mam jeszcze na swoim koncie kilku złotych medali igrzysk olimpijskich.

- Dobra, to jak to było na tym spotkaniu z Donaldem Tuskiem?

- Tak mówisz, jakby tylko ze mną się spotkał. Zaprosił wszystkich medalistów mistrzostw.

- Na Ciebie zwracał największą uwagę.

- Podobno szlochał, kiedy widział moją radość po minięciu mety (uśmiech). Był czas na wspólne zdjęcia, których nie publikowałam na żadnych portalach społecznościowych. Wiem, jaki jest stosunek Polaków do polityki. Wspólna fotka z człowiekiem związanym z Platformą Obywatelską dla wielu oznaczałaby, że jestem zwolenniczką tej partii. A ja kompletnie nie zatruwam sobie życia polityką. Szanuję polityków z różnych partii.

- Tych podpadniętych ostatnio z Polskiego Stronnictwa Ludowego też?

- Tak, planuję nawet wstąpić do tego ugrupowania! W końcu wychowałam się na wsi. Tylko nie pisz tego, bo jeszcze ktoś weźmie te słowa na poważnie. Wiesz, ile razy musiałam "spowiadać się" z tego, jakie zwierzęta miałam w rodzinnym domu? Tłumaczyć, gdzie konkretnie leży to Kępie Zaleszańskie. Opowiadanie o karmieniu kur nie jest mi więc obce, choć zaskoczę cię, ale żadne czasopismo dla rolników, o dziwo, nie chciało ze mną rozmawiać (uśmiech).

- Za to otrzymałaś zaproszenie na sesję zdjęciową do Nowego Jorku. To była historia z cyklu: "Jóźwik sama w Nowym Jorku…"?

- Nie uśmiechał mi się ten wyjazd. Trochę się go obawiałam. Przemówiły do mnie argumenty, że za kilka lat mogę żałować nieskorzystania z takiej okazji. Pierwszy raz w życiu byłam w Stanach Zjednoczonych. Obyło się bez konkretnych przygód. Zdjęcia, zdjęcia, zdjęcia i powrót do Polski.

- Sukces ma wielu ojców?

- Ba! Na ten temat pogadać możemy tylko prywatnie. W sierpniu są Lekkoatletyczne Mistrzostwa Świata w Pekinie. Żeby na nie pojechać, muszę w najbliższych tygodniach pobiec osiemset metrów w czasie dwóch minut i jednej sekundy. Wolę unikać mocniejszych wypowiedzi. Dwa lata temu, kiedy w finlandzkim Tampere biegłam na swoim koronnym dystansie w finale młodzieżowych mistrzostwach Europy, miałam ogromne szanse, aby zdobyć medal. Przewróciłam się w połowie dystansu i ukończyłam bieg na ostatnim, ósmym miejscu. Płakałam jak bóbr, ale tak sobie myślę, że paradoksalnie właśnie ten moment był dla mnie przełomowy. Nie było klepania po ramieniu. Sama musiałam poukładać sobie w głowie sportowe cele na przyszłość i wyszło mi to całkiem nieźle.

- Rok temu mówiłaś mi o spotkaniach z psychologiem sportowym, który starał się wyperswadować Ci z głowy zwroty "chcieć za wszelką cenę" i "musieć".

- A teraz sama pracuję nad tym, żeby unikać gdybania i czarnowidztwa. Często słyszę o kontuzjach młodych sportowców, które potrafią zniszczyć ich marzenia. Które nieoczekiwanie zmuszają tych ludzi do zrezygnowania ze sportu i rozpoczęcia "nowego" życia. Jakby to powiedzieć, gotowa i chętna na zostanie matką nie jestem, pod względem sportowym spełniona się nie czuję, więc z uśmiechem znoszę zakwasy po najcięższych treningach.

- Jaką zrobiłaś najbardziej próżną rzecz od momentu sukcesu w Szwajcarii?

- Nie przyjęłam zaręczyn od jakiegoś gościa na ulicy Warszawy (uśmiech). A tak poważnie, to pewnie dla niektórych próżne są moje wypady na zakupy. Nawet przed finałowym biegiem w Zurychu urządziłam sobie wycieczkę po obuwniczych.

- Teraz już byś tak nie zrobiła. Presja wyniku jest większa na Tobie.

- Tym bardziej przydatny jest sposób na ogarnięcie tego ciśnienia. Kto wie, może wkrótce zaliczę takowe, przedfinałowe zakupy w Chinach. Wówczas będę chyba zmuszona uzgodnić z tobą warunki jakiegoś kontraktu na rozmowy przed rozpoczęciem kolejnych lekkoatletycznych sezonów letnich (uśmiech).

- Dobra, to kiedy robimy ten materiał w wersji wideo? Naprawdę dalej krępujesz się przed kamerą?

- W idealnym momencie dzwoni mój tato, kończymy! To pytanie zostanie bez konkretnej odpowiedzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24