Jutro pogrzeb Janusza Kołakowskiego, dyrektora szpitala w Żurawicy

Rozpocznie go o 15 Msza św. w kościele pw. Św. Trójcy w jarosławskim klasztorze oo. franciszkanów - reformatów.
Janusz Kołakowski zmarł 3 czerwca we Wschodnim Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Łęcznej. Miał 57 lat.
Poparzenia, których doznał 24 maja w pożarze samochodu okazały się tak ciężkie, że mimo wysiłków lekarzy organizm nie potrafił sobie z nimi poradzić. Obejmowały niemal połowę powierzchni ciała. Poparzone miał płuca i drogi oddechowe. Był utrzymywany w śpiączce farmakologicznej. Po czwartkowej operacji rąk osłabiony organizm zaatakowała sepsa. Był już za słaby, by się obronić. Dzień później zmarł.
Był człowiekiem wielkiego serca z ogromnym poczuciem honoru i odpowiedzialności, a na co dzień bezpośredni i prostolinijny - tak wspominają go znajomi.

Dyrektorem szpitala w Żurawicy został przed 5 laty. Niedługo po tym usłyszała o nim cała Polska, gdy ze śpiworem pod pachą dołączył do strajkujących o podwyżki pielęgniarek. Walczył z ministerstwem zdrowia i NFZ o należne szpitalowi pieniądze i w sądzie wygrywał kolejne sprawy. A w wolnych chwilach tańczył w zespole ludowym.

Z wykształcenia był nauczycielem historii. Przez wiele lat był czynnym samorządowcem kierując najpierw sprawami oświatowymi w jarosławskim ratuszu, potem przez dwie kadencje pełniąc funkcję wicestarosty jarosławskiego. Zainicjował m.in. Jarosławski Festiwal Muzyki Dawnej "Pieśń naszych korzeni", Festiwal Folklorystycznych Zespołów Słowiańskich. Jego pomysłem była Mała Kapela Gorących Serc, działająca przez wiele lat akcja charytatywna niosąca pomoc miejscowemu szpitalowi. Był współtwórcą działającego w powiecie jarosławskim Stowarzyszenia "Mała Ojczyzna". Zajmował się nawet choreografią, a obecnie tańczył w zespole "Familia" z Rudołowic.