Spiker wyczytywał "medalistów", po chwili stało na nim trzech wolontariuszy i machało do pustych trybun. Już w niedzielę dekoracja odbędzie się naprawdę - po konkursie na obiekcie HS-106.
- Trzeba będzie po prostu zrobić swoje - mówił wczoraj wieczorem Kamil Stoch, który przyznał jednak, że skocznia, na której skakał po raz pierwszy, trochę go zaskoczyła
- Czym? Swoją trudnością. Mam mały problem, żeby wstrzelić się z odbiciem na progu. Powinienem to jednak dopracować. Powodów do niepokoju na pewno nie ma - uśmiechał się. Na treningach nie zajął miejsca lepszego niż 10.
Olimpijskie skocznie to dużo betonu wylanego na stromej skarpie. Wyglądają tak, jakby zostały wciśnięte na siłę w niewielki teren i jakimś cudem zmieściły się między drogą, a lasem. Na trybuny nie zostało zbyt wiele miejsca. W dzień wrażenie prowizorki wywołują siatki zabezpieczające przypominające wyrobisko zbocze przed osunięciem rozłożone po obu stronach obiektu.
- Nowoczesna skocznia - oceniał Stoch.
- Trudnością przypomina trochę tę w Szczyrku, ale tak naprawdę trudno ją porównać do jakiegoś innego obiektu. Jest specyficzna.
Lider Pucharu Świata po raz pierwszy pokazał się w specjalnie przygotowanym na igrzyska kasku. W zielonym odcieniu, z biało-czerwoną szachownicą.
- Napiszcie, że dziś najbardziej jestem zadowolony właśnie z niego - zwracał się żartem do dziennikarzy.
Problem ze swoimi nartami ma Jan Ziobro. Nie wiadomo, czy uda mu się zachować napis "Luz w d...". Wszystko przez olimpijskie przepisy.
- Delikatnie wyjaśniłem, co to znaczy i w piątek mam dostać odpowiedź, czy napis może zostać. Jeśli nie, to będę go musiał zachować sobie w głowie - opowiadał polski zawodnik.
Skoczkowie nie mają w planach wizyty na ceremonii otwarcia. W sobotę są kwalifikacje, dzień później konkurs. Szkoda sił i nie wolno się rozpraszać.
- Zostaniemy w wiosce, urządzimy zabawę. Może odpalimy petardy - żartował Piotr Żyła.
Zresztą wszyscy byli wczoraj w świetnych humorach.
- Presja? Paradoksalnie jest mniejsza niż na innych imprezach - zaskoczył Maciej Kot.
- Mieszkamy w wiosce olimpijskiej, to taki nasz azyl. Nie ma dziennikarzy, więc mamy spokój. Można się wyciszyć - uśmiechał się skoczek z Zakopanego.
Podczas igrzysk będzie go wspierać mama, która do Soczi przyjechała w ramach akcji "Procter&Gamble", jednego z olimpijskich sponsorów. Przedsięwzięcie nazywa się "Dziękuję ci, Mamo".
- Kiedyś to ja zabierałam ze sobą Maćka na różne wyjazdy, a teraz ja mogłam tu przyjechać dzięki niemu. Fakt, że będę mu mogła kibicować podczas olimpijskich konkursów, to dla mnie wielkie przeżycie - mówiła Małgorzata Kot.
W Soczi jest też jej siostra i ciocia skoczka z Zakopanego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?