Karpaty Krosno - Stal Sanok 0-0
spotkań. Szanse na poprawę tej statystyki pojawiły się podczas sobotnich derbów. Nie tylko z powodu posiadanej przez Karpaty kadry, teoretycznie silniejszej od sanockiej, ale przede wszystkim dzięki wydarzeniom na murawie. Te sprawiły, że przez około 50 minut goście grali w dziesiątkę, osłabieni brakiem nie byle kogo, tylko Marka Węgrzyna, opuszczającego boisko w 42 minucie za faul na wyprzedzającym go Dawidzie Kulidze.
Kibice zatem na trybunach, za wyjątkiem części zajmowanej przez fanów przyjezdnych, z optymizmem wypatrywali drugiej połowy. Pozytywne myślenie kibiców Karpat było jak najbardziej uzasadnione, ponieważ pierwszą połowę podopieczni Szymona Szydełko zaliczyć mogli do jak najbardziej udanych. Podobała się gra skrzydłami, zwłaszcza dwa rajdy Kuligi lewą stroną (pierwszy zakończony podaniem do Bartłomieja Buczka i jego minimalnie niecelny strzał z 17 metrów, a drugi zatrzymany nieprzepisowo przez Węgrzyna i czerwona kartka dla niego), niezła gra w środku (postawa w tym okresie Kamila Walaszczyka, Pawła Fydrycha, czy Michała Zajdla nie mogła budzić większych zastrzeżeń). Jedynie obrońcy dwukrotnie nie poradzili sobie z akcjami Piotra Lorenca i Mateusza Faki, ale w nieudanych interwencjach wyręczył ich Piotr Hajduk.
Początek drugiej odsłony znowu należał do krośnian. Pożytek dawały podania ze środka pola adresowane na pole karne do Buczka. W jednym przypadku napastnik Karpat był bardzo blisko opanowania piłki tuż przed bramką Stali. Od tego momentu w grze miejscowych coś się popsuło. Nie byli oni w stanie znaleźć recepty na znakomitą grę sanoczan w obronie, a ponadto coraz częściej nadziewali się na kontry rywali.
Stało się tak przede wszystkim po wejściu na boisko Jakuba Ząbkiewicza, po którego akcjach najpierw Karol Adamiak nieznacznie chybił z 18 metrów, a później Piotr Łuczka z kilku metrów przestrzelił głową. Wreszcie przyszła 77 minuta i rzut karny dla Stali. Derbowe losy miał rozstrzygnąć Oleksandr Szałamaj, ale jego intencje wyczuł Hajduk.
W końcówce Kamil Walaszczyk strzelał z dystansu, a Piotr Krzanowski z trudem wybił piłkę na róg, a kilkadziesiąt sekund później Walaszczyk wyprzedzał przeciwnika, wychodząc na czysta pozycję. Trzymany ewidentnie za koszulkę nie dokończył jednak tej akcji. Sędziowie (główny i boczny) z nieznanych przyczyn nie zareagowali. Walaszczykowi puściły nerwy i ostro zaprotestował u arbitra, za co otrzymał żółtą kartkę. W doliczonym czasie gry odepchnął sanoczanina, chcąc jak najszybciej i wykonać rzut wolny. To z kolei kosztowało go kolejną kartkę.
Relacje ze skłądami, notami i opiniami w poniedziałkowych Nowinach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Na co Anita Sokołowska przeznaczy wygraną? Zaskakująca odpowiedź jej partnera
- Edward Miszczak w ogniu pytań! Brakuje mu słów w rozmowie o Dagmarze Kaźmierskiej
- Co się dzieje na głowie Sykut-Jeżyny? Kolejny tydzień i kolejna zmiana [ZDJĘCIA]
- Żona Stuhra wyjada po nim resztki i się tym chwali! Wymyśliła na to nową nazwę