Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Pakosińska: nie umiem opowiadać kawałów

Marcin Kalita
Katarzyna Pakosińska - Urodziła się 9 kwietnia 1972 roku w Warszawie. Absolwentka polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Przez 15 lat współtworzyła popularny Kabaret Moralnego Niepokoju. W telewizji prowadziła program „Ale Mądrale!”. Trzy lata temu wzięła udział w „Tańcu z gwiazdami”. Obecnie występuje w stołecznym teatrze Kamienica. Jest autorką książki „Georgialiki. Książka pakosińsko-gruzińska” i od niedawna nową wokalistką grupy Leszcze. Ma 10-letną córkę Maję.
Katarzyna Pakosińska - Urodziła się 9 kwietnia 1972 roku w Warszawie. Absolwentka polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Przez 15 lat współtworzyła popularny Kabaret Moralnego Niepokoju. W telewizji prowadziła program „Ale Mądrale!”. Trzy lata temu wzięła udział w „Tańcu z gwiazdami”. Obecnie występuje w stołecznym teatrze Kamienica. Jest autorką książki „Georgialiki. Książka pakosińsko-gruzińska” i od niedawna nową wokalistką grupy Leszcze. Ma 10-letną córkę Maję. Materiały prasowe
Z KATARZYNĄ PAKOSIŃSKĄ rozmawia Marcin Kalita.

- Lubi Pani tatara?

- Cóż, surowe mięso w ogóle nie wchodzi w grę! Ale wiem, do czego pan pije. Chodzi o krymskich Tatarów. W większości to są rodzinne legendy. Chociaż kiedyś pokusiłam się o stworzenie mojego drzewa genealogicznego. Rozmawiałam wtedy ze swoimi dziadkami, którzy opowiedzieli mi przypowieść o tym, że ponoć przodkowie ze strony ojca byli ściągnięci na bitwę pod Grunwaldem i walczyli w szeregach Złotej Ordy. Coś w tym musi być. Ten specyficzny typ urody. I rzeczywiście na Wschód mnie ciągnie. Ale tatara nie lubię i już!

- Przez piętnaście lat współtworzyła Pani Kabaret Moralnego Niepokoju. Słynął on szczególnie z Pani głośnego i charakterystycznego śmiechu...

- Myślę, że nie tylko. Główną rolę odgrywały w nim teksty, bo w końcu o czymś mówiły, coś piętnowały, oswajały i rozśmieszały… Przypuszczam też, że naszym atutem było to, że traktowaliśmy kabaret jako zabawę. Wszyscy poznaliśmy się na studiach polonistycznych. Tworzyliśmy kabaret bez zbędnego napięcia, nic nie musieliśmy. Myśmy się przy tym po prostu świetnie bawili. Przy okazji wciągając w zabawę publiczność.

- I tym samym pokazaliście, jak po takich studiach nie zostać nauczycielem.

- Dokładnie. W naszych wywiadach często padały słowa: "proszę spojrzeć na co stać desperata, byle by tylko nie uczyć w szkole". Studia polonistyczne były dla mnie czystym przypadkiem. Wcześniej ukończyłam liceum plastyczne i myślałam raczej o ASP i grafice. Byłam osobą nieśmiałą, zamkniętą w sobie i liczyłam w przyszłości na dość intymną pracę, np. tworzenie ilustracji do książek dla dzieci.

- Na szczęście stało się odwrotnie i to właśnie przypadek w postaci polonistyki otworzył Panią na szerszą publiczność.

- Ale za to zamknął na książki! Był taki nawał zadawanych lektur, że ograniczyłam się wówczas tylko do tych pozycji, które trzeba było przygotować na wykłady. Plusem okazało się utworzenie kabaretu, który przedłużył nam czasy studenckie.

- Co się nagle stało, że postanowiła Pani opuścić kolegów?

- Ta decyzja nie do końca została podjęta przeze mnie. W pewnym momencie zaczęły następować zakłócenia w naszej komunikacji damsko-męskiej… I stało się. Z perspektywy czasu stwierdzam, że dla mnie idealnie. Podjęłam ryzyko i otworzyłam nowy etap w moim życiu.

- Wcześniej mówiliśmy o książkach, aż w końcu przyszedł taki czas, kiedy postanowiła Pani napisać własną. O "Georgialikach. Książce pakosińsko-gruzińskiej" zrobiło się tak naprawdę głośno, kiedy oskarżono Panią o plagiat.

- Książka stała się bestsellerem zaraz po jej ukazaniu się w księgarniach w 2012 roku. Podróżując raz w miesiącu do Gruzji, nie zdarzyło się, bym kogoś z tą książką w ręku nie spotkała. Awaria z przypisami wyszła z mojego zagonienia w obowiązkach i niedopilnowania osobiście wszystkiego. Mam nadzieję, że sprawa będzie miała optymistyczne zakończenie, a książka w pełnej wersji wróci na półki księgarskie.

- Książka wyszła blisko dwa lata temu. Czemu teraz autorzy bloga postanowili upomnieć się o swoje?

- Bo wtedy dostali ją od naszego wspólnego znajomego Gruzina.

- A to się Pani znajomy przysłużył!

- Zrobił to na pewno w dobrej wierze, bo jest jednym z jej bohaterów.

- Za co kocha Pani Gruzję?

- To będzie krótka odpowiedź. Za ludzi!

- A nie chodzi czasem o jednego mężczyznę?

- Też! Ale najbardziej za to, że tam nikt mnie nie pyta, dlaczego się uśmiecham.

- Zaczęliśmy od tatara, a teraz pomówmy o rybach!

- O rany, też nie lubię.

- Nawet leszczy?

- Na talerzu nigdy!

- To pogadajmy o tych muzykalnych. Zajęła Pani w zespole Leszcze miejsce Maćka Miecznikowskiego.

- Jestem tym naprawdę porządnie podekscytowana…

- Niesamowita jest ta zmiana Leszczy, bo ostatnia płyta nagrana jeszcze z Maćkiem nosiła tytuł "Koniec z dziewczynami", a tu właśnie na pokład wchodzi ta pierwsza.

- Historia jest bardzo romantyczna. Kiedy Maciek odszedł z zespołu, rozpoczęły się poszukiwania nowego frontmana. Na początku, jak to mężczyznom, nawet do głowy nie przyszło, że może być nim… kobieta. Odbyli wiele prób z facetami i nic. Siedzieli zrezygnowani, aż któryś z nich rzucił hasło "Może dziewczyna jednak? Pakosa!!!". Znaleźli mój numer, były pierwsze spotkania, zaczęli bywać na moich przedstawieniach. Ja im mówię, że ja mówię, nie śpiewam, chyba że w kościele. W końcu wybrałam piosenkę pani Wandy Warskiej i weszliśmy do studia, Tak cudnie się przy tym bawiliśmy, że właśnie szykujemy trasę koncertową. Będzie ona zawierać 15 piosenek, m. in. autorstwa Piotra Bukartyka i lubelskiego barda Igora Jaszczuka. Plus tańce i moje wstawki kabaretowe. Myślę, że szykuje się niezła zabawa. Koncerty będą na pewno oryginalne i niepowtarzalne.

- Czyli teraz została Pani Leszczynką?

- Dokładnie. Tak właśnie podpisuję się pod mailami do chłopaków.

- I najistotniejsze pytanie, kiedy płyta?

- Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku. Najpierw chcielibyśmy się jednak troszkę rozegrać, roztańczyć, sprawdzić w żywym kontakcie z publicznością. A zaczynamy koncertować już na początku maja.

- Ponieważ była Pani kiedyś harcerką…

-... Moja drużyna nazywała się "Pomarańczowe bratki"...

-... postanowiłem wyliczyć Pani sprawności: projektantka, grafik, polonistka, kabareciara, aktorka, pisarka, tancerka, prezenterka, konferansjerka, reporterka. Kim się Pani najbardziej czuje?

- Wszystko to było bardzo spontaniczne. Nikt mnie nigdy do niczego nie zmuszał. Nawet jeśli nie posiadałam pełnej wiedzy na dany temat, to szybciutko się douczałam. I powiem panu szczerze, że jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa. Na pewno jeszcze gdzieś mnie poniesie.

- A na koniec może opowie Pani jakiś dowcip?

- Boże, tylko nie to! Nie umiem opowiadać kawałów.

- Jak to? Pani nie potrafi?

- Wszystkie spalam. W połowie zaczynam się gotować i pękam ze śmiechu (śmiech)! No właśnie!!!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24