Kierowcy mają dość. Jazda autem jest coraz droższa

Edward Sroka z Czarnej Sędziszowskiej jeździ wartym 15 tys. zł volkswagenem sharanem. Rocznie pokonuje ok. 15 tys. km. Auto spala średnio 8 litrów oleju napędowego na sto kilometrów.

- Oznacza to, że w ciągu roku na paliwo wydaję prawie 8 tysięcy złotych. Na bieżące naprawy przeznaczam średnio 1,5-2 tys. zł, ubezpieczanie kosztuje ok. 1,5 tys. zł, a badanie techniczne i przejazdy autostradami to w ciągu roku ok. 400 zł. To razem prawie 12 tysięcy złotych. Kilometr jazdy kosztuje więc prawie 80 groszy. Jeśli wszystko będzie dalej tak drożeć, ludzie zrezygnują z jazdy samochodami, bo mało kogo będzie stać na taki luksus - twierdzi kierowca.

Niestety w najbliższym czasie nie będzie lepiej. Przez cały czas rosną koszty ubezpieczenia samochodu.

- Towarzystwa chcą w ten sposób powetować straty, jakie poniosły wypłacając odszkodowania po ubiegłorocznej powodzi. Poza tym stale rośnie liczba samochodów na drogach, a to wiąże się z większą szkodowością. A skoro ryzyko stłuczki wyższe, to i polisa musi być droższa - tłumaczy Tomasz Skrobacz, agent ubezpieczeniowy z Rzeszowa.

W drugiej połowie roku kierowcy będą musieli przełknąć kolejną gorzką pigułkę. O 4-5 proc. mają podrożeć części samochodowe. Projekt ustawy w tej sprawie przygotowało już Ministerstwo Infrastruktury. W tej chwili pracuje nad nim rząd. Po chwilowej obniżce należy spodziewać się także kolejnego wzrostu cen paliw.

- W tej chwili średnia dla Polski to 5,05 zł za benzynę i 4,89 zł za olej napędowy. Prognozujemy, że benzyna potanieje maksymalnie do 5,01 zł, a olej napędowy do 4,80 zł. Potem zaczną znowu drożeć. 95-ka jeszcze na wakacjach powinna wrócić do poziomu 5,14 zł - przewiduje Jakub Bogucki, analityk rynku paliw z portalu e-petrol.pl.

Niestety słono zapłacimy też za przejazd autostradami, których budowa już trwa. Tylko za pokonanie samochodem osobowym odcinka z Rzeszowa do Krakowa opłata wyniesie ok. 30 zł. Jadąc z Przemyśla do Wrocławia trzeba przygotować się z wydatkiem rzędu 100 zł.

- W przypadku samochodów osobowych opłaty będą kształtować się na poziomie 20 groszy za kilometr. Pieniądze pozyskane w ten sposób trafią do Krajowego Funduszu Drogowego i będą przeznaczone na sfinansowanie budowy kolejnych dróg - tłumaczy Jakub Dąbrowski, z biura prasowego Ministerstwa Infrastruktury.