Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klasa O: Górnovia zawstydziła gwiazdy Stali Rzeszów

pmarkocki
Piłkarzom z Górna udało się powstrzymać m.in. Ireneusza Grybosia.
Piłkarzom z Górna udało się powstrzymać m.in. Ireneusza Grybosia. KRZYSZTOF KAPICA
Górnovia Górno pokazała jak można zatrzymać zdecydowanego faworyta. Choć w rezerwach Stali Rzeszów, grało kilku piłkarzy znanych z II-ligowych boisk w meczu padł remis.

Zdecydowanie lepszy poziom prezentują rezerwy Resovii i Izolatora, które efektownie wygrały swoje mecze.

RESOVIA II - DYNOVIA 3-0 (1-0)
BRAMKI: Ogrodnik 2 (28-karny, 85-karny), Fedan (64).

RESOVIA II: Szyszko - Pietrucha, Baran, Ślęzak, Świst - Stencel (70. Adamski), Kościelny, Ogrodnik, Warchoł (38. Głowacki) - Codello, Fedan.
DYNOVIA: Piestrak - Mnich, Chudzikiewicz, Baran, Łamasz (78. Wróblicki) - Pantoł, Szczepański, Hadam, Szczawiński (82. Bujdasz) - Kaniuczak (75. Tarnawski), Paściak (46. Siry).
SĘDZIOWALI Damian Żuczek oraz Jan Tarnawski i Bartłomiej Kozyra (Nowa Sarzyna). ŻÓŁTE KARTKI: Świst, Kościelny, Fedan - Piestrak, Łamasz, Szczepański, Hadam, Szczawiński, Kaniuczak. CZERWONA KARTKA: Jakuszewski (72 min, obraza sędziego). WIDZÓW 80.

Dynovia była tłem dla lidera, który na własnym boisku odniósł komplet zwycięstw i nie stracił gola!

Dwukrotnie do siatki trafił z karnego Michał Ogrodnik. Najpierw bramkarz Dynovii faulował Sebastiana Fedana, potem Krzysztof Hadam ściął samego Ogrodnika. Zawodnika meczu, który jednak nie zawsze zauważał kolegów. Na 2-0 strzelił Fedan, ale od gola ładniejsza była akcja Ogrodnika z

Szymonem Stencelem, który wyłożył napastnikowi Resovii piłkę jak na tacy. Meczu nie dokończył Jakub Warchoł - został sfaulowany i upadł tak niefortunnie, że złamał dwa palce prawej dłoni. Bardzo słabo spisywali się sędziowie. W kilku sytuacjach okrutnie się pomylili.

W 72. minucie obrońca Dynovii zagrał piłkę do napastnika Resovii, a arbiter pokazał spalonego. Tego było za wiele dla siedzącego na ławce Tomasza Jakuszewskiego. "Co ty wyprawiasz, idioto!" - wypalił piłkarz. I już za moment wędrował do szatni z czerwoną kartką.

IZOLATOR II BOGUCHWAŁA - WŁÓKNIARZ RAKSZAWA 8-0 (6-0)
BRAMKI: Domin 3 (17-karny, 35, 55), Karwat (4), Rusin 2 (31, 33-głową), Porada (26), Puk (86-głową).

IZOLATOR II: Paszek (46. Kwasek) - Buż, Domin, Inglot, Karwat (55. Jarosz), Kocurek, Porada (61. Skrabucha), Puk, Rusin (61. Skoczylas), Wiącek, Worosz.
WŁÓKNIARZ: Leja - Waniowski, Jurek, Stopyra, Krawczyk, Kaszowski (46. Kulka), Sobuś, Biliński (46. Cygan), Nowak, Serafin (46. Babiarz), Lorenc (46. Maciuła).
SĘDZIOWALI Paweł Mokrzycki oraz Radosław Pryga i Jarosław Ćwięka (Mielec). ŻÓŁTE KARTKI: Porada, Skoczylas - Leja, Krawczyk, Stopyra, Waniowski. WIDZÓW 70.

Włókniarz potrzebuje punktów jak ryba wody, ale w zespole gości nie było widać determinacji. Tuż po rozpoczęciu gry dwa dynamiczne rajdy przeprowadził Maciej Rusin. Najpierw dogrywał do Puka, który nie sięgnął piłki, zaraz potem wypatrzył Karwata, ten jednak trafił w plecy obrońców.

W 4. minucie znowu szarpnął Rusin, z czego tym razem zrobił użytek Karwat. W 17. minucie błąd Bilińskiego zakończył się rzutem karnym dla "Izolacji". Krzysztof Domin zwiódł Leję i było 2-0. Trzeciego gola strzelił Porada, który w sytuacji sam na sam z bramkarzem czubkiem buta "dziubnął" piłkę, a ta między nogami Rafała Lei wtoczyła się do siatki.

Minęło 5 minut i rakszawianie stracili kolejną bramkę. Akcję Kocurka z Rusinem wykończył ten drugi. - Będzie 8-0 - prognozował po tym golu jeden z kibiców i… nie pomylił się. Blok defensywny Włókniarza istniał jedynie w teorii, po trafieniach Rusina i Domina Izolator II prowadził już 6-0.

W przerwie grający trener gości Maciej Biliński zdjął z boiska czterech piłkarzy, w tym… samego siebie. Te zmiany oraz naturalne przy wysokim prowadzeniu rozluźnienie w szeregach gospodarzy sprawiły, że w drugiej połowie mecz był bardziej wyrównany. Gole zdobywali jednak znów tylko boguchwalanie. Domin pół lobem umieścił futbolówkę pod poprzeczką, z kolei Grzegorz Puk głową sfinalizował centrę Jarosza.
KORONA BENDIKS RZESZÓW -GRODZISZCZANKA GRODZISKO DOLNE 0-0

KORONA: Pieniążek - D. Woźniak (45. Ł. Marszał), Dziełak, Kolasiński, Połciewicz - Kwiatkowski (76. Marczydło), Dykas, Weres, M. Marszał (76. Sitek) - Bazylak, Paszkowski.
GRODZISZCZANKA: P. Woźniak - Ładak, Szpila, P. Przeszło - Płoszaj, A. Przeszło, Czerwonka (76. W. Słysz), H. Słysz, Kryla - Rapałow (46. M. Słysz), Ł. Przeszło.
SĘDZIOWALI Tomasz Sitarz oraz Jakub Tomoń i Konrad Ziemniak (Rzeszów). ŻÓŁTE KARTKI: Dykas, Paszkowski, Pieniążek, Kolasiński, Bazylak - Rapałow, P. Woźniak, Kryla. CZERWONE: Kolasiński (81, dwie żółte), Bazylak (87, dwie żółte). WIDZÓW 50.

Po dwudziestu minutach gry Tomasz Orłowski - trener gospodarzy krzyczał do swoich podopiecznych: "chłopaki chciejmy, na razie to plażówa jest". I tak rzeczywiście było.

Najbliżej zdobycia bramki był Arkadiusz Dykas, piłka po jego główce wylądowała nad poprzeczką. Na spotkaniu zaważyła sytuacja z 39. minuty, kiedy to kontuzji doznał Dariusz Woźniak. Na boisku "się zakotłowało". Gospodarze mieli pretensje do sędziego za brak czerwonej kartki dla przeciwnika, w dodatku nie przebierali w słowach i trzech z nich w momencie opuszczania boiska przez swojego kolegę zostało ukaranych żółtymi kartonikami.

Najlepszą okazję w całym meczu miała jednak Korona, kiedy to po znakomitym podaniu Piotra Kwiatkowskiego doskonałej sytuacji nie wykorzystał Mariusz Paszkowski. Strzelił bardzo mocno, ale wprost nad głową Piotra Woźniaka, który zdołał piłkę złapać.

Wyjątkowo surowo w ostatnich minutach został potraktowany przez arbitra Mariusz Bazylak. Kapitan Korony w odstępie niespełna pięciu minut otrzymał dwie żółte kartki (za przekleństwa i pyskówkę z bramkarzem gości). Przewagi dwóch zawodników w ostatnich ośmiu minutach nie wykorzystali jednak goście.

- Nie wiem, czy brakuje sił, bo drugie połowy gramy słabiej - komentował Edward Słysz, trener Grodziszczanki, który nie był zadowolony z remisu podobnie jak jego vis a vis Tomasz Orłowski. - Mecz był żenujący zarówno w wykonaniu zawodników jak i sędziego - skwitował coach Korony. Artur Kołacz
STAL II RZESZÓW - GÓRNOVIA 1-1 (0-1)
BRAMKI: Adamski (5-głową) - Maca (86-głową).

STAL II: Lewandowski - Szacki, Rzucidło, Bukowski, Lebioda - Złamaniec (76. Bąk), Kozak (60. Domka), Prucnal (60. Stybak), Majda - Maca, Gryboś.
GÓRNOVIA: Zabłocki - Kawalec, Szarowski, Piersiak, Tereba - Gorzelany, Świątoniowski, Tokarski (88. Staroń), Krasoń, K. Radomski (46. Kowalczyk) - Telka (88. R. Radomski).
SĘDZIOWALI Łukasz Krasowski oraz Mirosław Kozyra i Adrian Rauza (Leżajsk). ŻÓŁTE KARTKI: Kozak, Prucnal, Domka, Majda - Tereba, Krasoń. WIDZÓW 50.

Górnovia zaskoczyła gospodarzy już na początku spotkania. Po dośrodkowaniu Tomasza Telki prowadzenie dla gości uzyskał Krystian Adamski. Po kilkudziesięciu sekundach do remisu mógł doprowadzić Ireneusz Gryboś, który głową dobijał strzał Bartosza Złamańca, ale trafił w poprzeczkę.

Stal, w której składzie zagrało aż sześciu piłkarzy z pierwszej drużyny (Lewandowski, Rzucidło, Lebioda, Majda, Maca, Gryboś) później momentalnie osiągnęła przewagę w środku pola, ale nie potrafiła tego potwierdzić bramką.

Bohaterem meczu mógł jednak zostać piłkarz Górnovii - Konrad Tokarski. Najpierw w sytuacji sam na sam z Miłoszem Lewandowskim strzelił obok bramki, a w 42. minucie ponownie "oko w oko" dwukrotnie przegrał pojedynek z bramkarzem gospodarzy.

Po zmianie stron Górnovia ograniczała się tylko do nielicznych kontr. Gospodarze nie mogli znaleźć sposobu na rozmontowanie obrony Górnovii, aż do 86 minuty. Wtedy strzał-bombę posłał wprowadzony po przerwie Mateusz Stybak, piłka odbiła się od poprzeczki i do bramki głową skierował ją Konrad Maca.

LKS ŁĄKA - BŁAŻOWIANKA BŁAŻOWA 0-3 (0-2)
BRAMKI: P. Kruczek 2 (25-głową, 66), W. Kruczek (44).

ŁĄKA: Guzek - Piotr Lis, Niedbalec, Młynarczyk, Pyziak, Lech (79. Krochmal), Wilanowski, Karnasiewicz, Kyciński, Wójcik, Litwicki (62. Paweł Lis).
BŁAŻOWIANKA: Jamrozik - Początek, Ostafiński, Perliński, Jamróz, Gwazdacz (46. M. Kruczek), Drewniak, W. Kruczek, M. Mijalny, Kustra (46. Majcher), P. Kruczek.
SĘDZIOWAŁ: Krzysztof Król (Dębica). WIDZÓW 200.

Piłkarze z Łąki wciąż nie mają szczęścia i po raz siódmy z rzędu nie zdobyli punktu. Do tego meczu przystąpili jednak z animuszem ruszając do ataku od pierwszych minut. Błażowianka znalazła się w głębokiej defensywie.

Najpierw Ireneusza Jamrozika wyręczył Tomasz Ostafiński, a za moment bramkarz gości z trudem wybił piłkę zmierzającą w długi róg na korner. Jamrozik jeszcze przez kilkanaście minut miał pełne ręce roboty, z której jednak wywiązywał się wzorowo. Przyjezdni przeczekali najgorsze i sami zaatakowali.

W 25. minucie Tomasz Ostafiński dośrodkował dokładnie na głowę Piotra Kruczka, ten strzelił celnie, bramkarz zdołał wprawdzie odbić jego uderzenie, lecz piłkę przekraczającą linię bramkowo dodatkowo wpakował do siatki Paweł Młynarczyk kapitan Łąki. Od tego momentu z miejscowych uszło powietrze. Chęci do gry jeszcze bardziej odebrał im Wojciech Kruczek, który do szatni wpakował im kolejnego gola.

Po przerwie miejscowi znów zerwali się do ataku. Przed szansą na zdobycie bramek byli Wójcik, Wilanowski, Karnasiewicz, ale to był dzień Jamrozika. Łąkę dobił po raz drugi tego dnia Piotr Kruczek.

POZOSTAŁE WYNIKI:
LKS Trzebownisko - ŁKS Łańcut 1-1 (1-0)
Machej (35) - Jancarz (82)

CCC Dąbrówki - Techform Wólka Niedźwiedzka 1-1 (0-1)
Kwiatkowski (90) - Rzeszutek (28)

Strug Tyczyn - Sawa Sonina 3-2 (1-2)
Brocki 2 (29, 90), T. Mucha (88) - Grzebyk (12), Florek (25)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24