MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kłeczek przyrzeka czytelnikom Nowin

Jaromir Kwiatkowski
Dariusz Kłeczek: - Po zmianie ordynacji posłowie czuliby się bardziej związani z wyborcami.
Dariusz Kłeczek: - Po zmianie ordynacji posłowie czuliby się bardziej związani z wyborcami. FOT. KRYSTYNA BARANOWSKA
Walczymy o utworzenie jednomandatowych okręgów wyborczych.

Kandydaci na posłów, decydujcie: wyborcy czy partyjne interesy.

Prawica Rzeczypospolitej, podobnie jak Platforma Obywatelska, jest "za". Dariusz Kłeczek, poseł tej partii w Sejmie V kadencji, dołączył do Elżbiety Łukacijewskiej (PO) i przyrzekł na piśmie Czytelnikom Nowin, że - jeżeli zostanie ponownie wybrany do Sejmu - będzie dążyć do wprowadzenia ordynacji większościowej w okręgach jednomandatowych.

- Ordynacja większościowa to środek do naprawy pracy Sejmu - uważa Kłeczek.

- Wyborcy wybieraliby ludzi uczciwych, znanych, mających osiągnięcia w pracy społeczno-politycznej. Posłowie czuliby się bardziej związani z wyborcami.

Zdaniem polityka PR, główną zaletą ordynacji większościowej byłoby to, że posłowie nie byliby pod przemożnym wpływem liderów partii i partyjnej dyscypliny, zwłaszcza w sprawach, w których powinni głosować zgodnie z własnym sumieniem.

Kłeczek wie, o czym mówi. W zakończonej kadencji Sejmu otrzymał 1000 złotych kary za to, że - wbrew kierownictwu PiS - podczas głosowania budżetowych poprawek opowiedział się za przyznaniem dodatkowych pieniędzy dla Podkarpacia.
A niejednoznaczna - jego zdaniem - postawa klubu PiS w kwestii wprowadzenia do konstytucji ochrony życia spowodowała odejście z partii grupy Marka Jurka (był w niej także Kłeczek).

Czy trzeba zmieniać konstytucję

Zmiana ordynacji na większościową jest sprawą pilną. Widać bowiem gołym okiem, że obecna ordynacja, promująca partie polityczne, bardzo utrudnia, czy wręcz uniemożliwia zbudowanie w Sejmie stabilnej koalicji, a co za tym idzie - większościowego rządu.

Do wyborów pozostało zaledwie kilka dni, a analitycy sceny politycznej już od pewnego czasu przestrzegają, że czołówka nowego Sejmu nie będzie się znacząco różnić od rozwiązanego. Wybory mogą więc dać tylko tyle, że pat przedwyborczy zostanie zastąpiony patem powyborczym.

Jedną z dróg wyjścia z tej sytuacji jest zmiana ordynacji na większościową w okręgach jednomandatowych. W Nowinach z 14-16 września zachęcaliśmy tych, których wybierzemy 21 października, by nowy Sejm przekształcił się w konstytuantę, czyli ograniczył się do zmiany konstytucji i wprowadzenia ordynacji większościowej.

Po czym by się rozwiązał, a prezydent rozpisałby w przyszłym roku przedterminowe wybory, już według nowej ordynacji.

Czy jednak zmiana konstytucji jest niezbędna? Prof. Jerzy Przystawa, animator obywatelskiego ruchu na rzecz jednomandatowych okręgów wyborczych, twierdzi, że nie.

Jednomandatowe okręgi wyborcze - okręgi, w których obowiązuje ordynacja większościowa, tj. taka, w której mandat otrzymuje kandydat, który zdobył najwięcej głosów.

- Wystarczy tylko inna interpretacja, a od interpretacji mamy w Sejmie specjalistów nieskończoną liczbę! - napisał w mailu do Nowin.

Kłeczek przypomina, że zdania prawników są podzielone. Jego zdaniem (zastrzega się jednak, że nie jest prawnikiem) nawet wprowadzenie okręgów jednomandatowych prawdopodobnie nie wymagałoby zmiany ustawy zasadniczej.

A jeżeli nawet, to już wersja kompromisowa tego pomysłu na pewno nie pociąga za sobą konieczności takiej zmiany.

Propozycja kompromisowa to zastosowanie w wyborach do Sejmu identycznych zasad głosowania, jak w wyborach do Senatu. Czyli ordynacji większościowej w okręgach wielomandatowych.

Wybory mogłyby się wtedy odbywać w obecnych okręgach, ale np. w okręgu rzeszowsko-tarnobrzeskim mandaty otrzymywałoby 15 osób z najlepszymi wynikami (tyle jest mandatów w okręgu).

Skąd taki opór polityków

Wśród podkarpackich liderów partii politycznych istnieje duży opór przeciw ordynacji większościowej w okręgach jednomandatowych. Stanisław Ożóg (PiS) opowiedział się za ordynacją mieszaną, proporcjonalno-wiekszościową.

Przyznał jednak, że gdyby w Sejmie powstała koalicja na rzecz zmiany ordynacji, to takie zmiany by poparł. Pod warunkiem, że w "koalicji zmian" byłby PiS. Również za ordynacją mieszaną opowiedział się Tomasz Kamiński, szef SLD.

Najbardziej negatywnie o zmianie ordynacji wypowiedzieli się lider PSL Jan Bury i ówczesna liderka Samoobrony Maria Zbyrowska. Stwierdzili, że boją się m.in. rozdrobnienia parlamentu i "kupowania" głosów przez osoby zamożne.

Skąd bierze się ten opór polityków? Zdaniem prof. Przystawy, stąd, że obecna ordynacja daje w ręce partyjnych bonzów ogromną władzę, którą ordynacja z okręgami jednomandatowymi by im zabrała.

- Proszę zauważyć -stwierdził Przystawa w Nowinach z 14-16 września - że szef partii osobiście wybiera kandydatów na pierwsze miejsca we wszystkich okręgach. On tym rządzi, wobec tego wokół niego kręci się cała karuzela podchodów, wazeliniarstwa itd. W jednomandatowych okręgach wyborczych ci ludzie tracą tę władzę i nie są żadnymi arcykapłanami, którzy będą namaszczać kandydatów na posłów. Polityczni liderzy właśnie tego się boją.

Musimy dążyć do zmiany ordynacji. Alternatywą jest niekończący się kryzys polityczny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24