Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klęska

EWA CZAPKOWSKA, MARIAN STRUŚ
Henryk Nawłoka z Borku Nowego: - Dziennie potrzebujemy w gospodarstwie 1000 litrów wody.
Henryk Nawłoka z Borku Nowego: - Dziennie potrzebujemy w gospodarstwie 1000 litrów wody. KRZYSZTOF ŁOKAJ
PODKARPACKIE. Wody w regionie pozbawionych jest kilkanaście miejscowości. Aby przeżyć i napoić zwierzęta mieszkańcy dowożą ją beczkowozami z oddalonych o kilka lub kilkanaście kilometrów ujęć. Ubywa wód gruntowych, wysychają potoki, a susza coraz większa.

W gminie Błażowa wody w studniach pozbawione są dwie wioski. - W Błażowej Dolnej nie ma już wody. Podobnie w Borku Nowym. Wyjściem z sytuacji jest podłączenie obu wsi do wodociągu - mówi Zygmunt Kustra, prezes Gospodarki Komunalnej w Błażowej.
W Borku Nowym wodę do gospodarstw mieszkańcy dowożą beczkowozami. - Trzeba napoić bydło, ugotować obiad, podlać warzywa, umyć się. Codziennie schodzi 1000 litrów - mówi Maria Nawłoka, mieszkanka Borku Nowego.
Z beczkowozem jeżdżą codziennie. Często do odległych o kilka, nawet kilkanaście kilometrów, ujęć.
- Jak nie ma wody, to w gospodarstwie nie ma życia. Studnie są suche - mówi Janusz Chochrek, mieszkanek Borku Nowego.
We wsi zawiązał się Komitet na rzecz Budowy Wodociągu. - W 120 domostwach sytuacja jest tragiczna, ludzie nie mają wody. Reszta mieszkańców wsi też nie ma powodów do radości - mówi Jan Korcz, sołtys Borku Nowego i przewodniczący Komitetu.
Urząd Gminy planuje przyłączenie obu wsi do wodociągu. Mieszkańcy liczą na dotację ze środków unijnych.
Problemy z wodą mają także mieszkańcy gminy Tyczyn. Stację uzdatniania i studnie wybudowano w latach 70. Od tamtej pory nie były modernizowane. Nowych studni nie kopano, a do wodociągu przyłączono kolejne wioski. Teraz wody brakuje nie tylko w Tyczynie, ale także w Hermanowej i Kielnarowej.
- Od lat alarmowaliśmy, że obniża się poziom wód gruntowych, zapotrzebowanie jest większe i jeszcze teraz ta susza - mówi Bogdan Kuśnierz, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Tyczynie.
Gmina rozpoczęła przygotowania do budowy nowej stacji uzdatniania wody. Jej koszt to ok. 2 mln zł, ma powstać do 2005 r.

W Wołkowyi sucho w kranach

Zbigniew Sokół z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie, kierownik Inspektoratu w Rzeszowie: -Nasz region należy do średniozasobnych w wody podziemne. Przyczyną obniżania się poziomu wód gruntowych może być przedłużająca się susza. Także pokrywanie dużych powierzchni warstwą asfaltu i betonu, które uniemożliwiają wchłanianie wody z opadów atmosferycznych. Przyczyny należy także upatrywać w większym niż kiedyś zapotrzebowaniu na wodę. W ostatnich latach zwiększyła się częstotliwość występowania zjawisk ekstremalnych np. susz. To też ma wpływ na okresowe braki wody w niektórych rejonach.

W Bieszczadach źródła znacznie zmniejszyły swą wydajność, powysychały potoki. W miejscowościach, gdzie są wodociągi, wprowadzono ograniczenia. Solina nie zapewni Bieszczadom wody w czasie dotkliwej suszy.
Suche lato najbardziej dokucza położonej nad zalewem Wołkowyi.
- Wodę z wodociągu mamy półtorej godziny rano i wieczorem. W dzień i w nocy krany są suche, gdyż trzeba gromadzić wodę - mówi Mieczysław Wronowski z Wołkowyi - Rybnego, gdzie sytuacja jest najtrudniejsza. - Pozostaje tylko modlić się o deszcz.
Specjalną opieką otaczają gospodarze kolonię 90 dzieci z Chełma Lubelskiego w miejscowej szkole. Z konieczności i tam racjonowana jest woda, ale - jak twierdzi kierownik kolonii - jakoś sobie radzą.
Sytuację ratują strażacy, codziennie dowożąc do domów wodę do celów gospodarczych. W ten sposób oszczędza się wodę pitną.
- Reagujemy na sygnały od mieszkańców. Najczęściej kursujemy z wodą w gminie Solina: Bereźnica Wyżna, Wola Matiaszowa i Wołkowyja - Rybne - melduje st. kpt. Wojciech Krzywowiąza, zastępca komendanta SP PSP w Lesku.
Do pomocy włączyli się także strażacy OSP. - W Mchawie (gm. Baligród) wozimy ludziom wodę do celów gospodarczych. Taką pomoc traktujemy jako obowiązek. Mieszkańcy są nam bardzo wdzięczni. - mówi Władysław Szybowski, komendant gminnej OSP.
W wielu miejscowościach bieszczadzkich ludzie próbują sami sobie radzić, budując na ciekach wodnych zapory spiętrzające wodę. Tak zrobili właśnie mieszkańcy Mchawy, którzy z tego typu ujęcia dowożą wodę do gospodarstw w beczkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24