Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klimat się zmienia i to dość gwałtownie. Co zrobić, by zmiany te były możliwie bezbolesne dla mieszkańców Podkarpacia?

Marek Długopolski
Marek Długopolski
Wideo
od 16 lat
Nawalne deszcze w ciągu kilkunastu minut potrafią sparaliżować wsie, ale i wielkie miasta. Niszczą kanalizację, drogi, budynki, zatapiają wielkie tereny. Latem dokuczają nam bardzo wysokie temperatury, zimą brakuje śniegu. Zanikają pory roku – właściwie nie ma już wiosny i jesieni. Coraz większe obszary pustynnieją, usychają lasy, a w wielu rejonach świata ziemia znika pod wodą. To oczywiście efekt gwałtownych zmian klimatu.
Naszymi gośćmi 23 października byli: Andrzej Kulig, dyrektor Departamentu Ochrony Środowiska Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego; Krzysztof
Naszymi gośćmi 23 października byli: Andrzej Kulig, dyrektor Departamentu Ochrony Środowiska Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego; Krzysztof Borowicz, dyrektor zarządzający ds. rozwoju technologii w Podkarpackim Centrum Innowacji oraz Mirosław Ruszała, szef Rady Programowej Stowarzyszenia EKOSKOP w Rzeszowie. Moderował Marek Długopolski Archiwum

Aby im przeciwdziałać Sejmik Województwa Podkarpackiego przyjął „Wojewódzki program przeciwdziałania zmianom klimatu i skutkom tych zmian z uwzględnieniem odnawialnych źródeł energii i gospodarki w obiegu zamkniętym”. Ekspertów, którzy przyjęli zaproszenie „Nowin”, największego regionalnego dziennika Podkarpacia, podczas debaty zapytaliśmy nie tylko o „Strategię klimatyczną”, ale także o to, czy zmiany klimatyczne jesteśmy w stanie odwrócić.

Naszymi gośćmi 23 października byli: Andrzej Kulig, dyrektor Departamentu Ochrony Środowiska Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego; Krzysztof Borowicz, dyrektor zarządzający ds. rozwoju technologii w Podkarpackim Centrum Innowacji oraz Mirosław Ruszała, szef Rady Programowej Stowarzyszenia EKOSKOP w Rzeszowie.

***

- Sejmik Województwa Podkarpackiego przyjął ostatnio „Strategię klimatyczną”. To nowe prawo?

ANDRZEJ KULIG, dyrektor Departamentu Ochrony Środowiska Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego
ANDRZEJ KULIG, dyrektor Departamentu Ochrony Środowiska Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego Archiwum

- Ależ nie. Tego typu strategie powstają na poziomie krajowym oraz regionalnym, i co do zasady nie stanowią prawa. Nie są więc skierowane do mieszkańców i przedsiębiorstw, lecz są dokumentami kierunkowymi, które są wdrażane przez inne, bardziej szczegółowe, np. programy operacyjne.

- Po co więc ta „Strategia?
- Nasza „Strategia klimatyczna” z jednej strony ma ułatwić kreowanie dokumentów, które będą zgodne z polityką klimatyczną Polski i Unii Europejskiej, a z drugiej strony ma nam w przyszłości ułatwić pozyskiwanie środków z UE.

- Taki dokument musiał powstać?
- Nie. Prawo takiego obowiązku nie nakłada na regiony. Patrząc jednak na to, że zarówno przepisy krajowe jak i unijne są zbyt ogólne, a jednocześnie trudno wprowadzalne, doszliśmy do wniosku, że taki dokument powinien powstać. Mam nadzieję, że będzie pełnił nie tylko rolę kierunkową i korygującą, ale przyspieszy wdrożenie tych działań, które na naszym terenie będą przeciwdziałać zmianom klimatu.

- Czego więc dotyczy „Strategia”?
- Dokument ten przenosi na poziom regionu te zalecenia, które mają doprowadzić do neutralności klimatycznej do 2050 roku. Wynikają one ze strategii unijnych, m.in. Fit for 55, a dotyczą choćby polityki klimatycznej, energetycznej czy zrównoważonego rolnictwa. Mowa tutaj o 13 ogólnych strategiach. Niektóre z tych zaleceń są bardzo kontrowersyjne i już budzą wiele dyskusji. Mowa tu np. o zakazie sprzedaży w Europie - po 2035 roku - pojazdów o napędzie spalinowym. Nasza strategia tego problemu nie rozstrzyga, a tylko definiuje działania jakie należy podjąć na poziomie regionu, by zbliżyć się do tego celu.

- Czy taka strategia jest potrzebna Podkarpaciu?

KRZYSZTOF BOROWICZ, dyrektor zarządzający ds. rozwoju technologii w Podkarpackim Centrum Innowacji
KRZYSZTOF BOROWICZ, dyrektor zarządzający ds. rozwoju technologii w Podkarpackim Centrum Innowacji Archiwum

- Zdecydowanie tak. Potrzebna jest Podkarpaciu i jego mieszkańcom. Nie tylko gromadzi informacje w jednym miejscu, ale też wskazuje kierunki nadchodzących zmian. Jej posiadanie będzie ułatwiało także aplikowanie o środki zewnętrzne na realizację poszczególnych projektów. Z perspektywy Podkarpackiego Centrum Innowacji możemy pomagać w jej wdrożeniu na kilka sposobów, zwłaszcza wspierając innowacyjne rozwiązania w tym zakresie - z jednej strony poprzez własne projekty, z drugiej - jako operator Programu grantowego dla podkarpackich uczelni, czy też poprzez szkolenia, doradztwo, badania i analizy, a także organizację różnego rodzaju wydarzeń tak dla naukowców jak i studentów.

- A Stowarzyszenie EKOSKOP jak patrzy na tę strategię?

MIROSŁAW RUSZAŁA, szef Rady Programowej Stowarzyszenia EKOSKOP w Rzeszowie
MIROSŁAW RUSZAŁA, szef Rady Programowej Stowarzyszenia EKOSKOP w Rzeszowie Archiwum

- To dokument niezbędny dla Podkarpacia. Chodzi o to, aby w projektowanie lepszej przyszłości włączyli się wreszcie także politycy. Przypomnę tylko, że o groźnych konsekwencjach zmian klimatycznych jako pierwsi zaczęli mówić naukowcy. Tak powstały, w ramach Międzyrządowego Zespołu do spraw Zmian Klimatu (IPCC), raporty dotyczące przewidywanych zmian klimatu. Wszystkie mówiły, że zmierzamy w złym kierunku. Eksperci podkreślali, że jesteśmy na Titanicu i już nawet widzimy górę lodową, o którą możemy się rozbić. Najwyższa więc pora zmienić kurs!

- I zmieniliśmy ten kurs?
- Niestety, nie za bardzo. Jeszcze niedawno bardzo prominentni światowi politycy mówili, że nic takiego się nie dzieje, bo klimat się zawsze zmieniał. Sporo było szumu informacyjnego, fejków. Na szczęście dzisiaj wszyscy mówią już jednym głosem. To między innymi stwierdzenie sekretarza generalnego ONZ, który powiedział, że jesteśmy na autostradzie do piekła.

- Brzmi bardzo dramatycznie…

- Taka jest jednak prawda. Gdy wyobrazimy sobie, że w Polsce też mogą nas nawiedzać burze ogniowe, potężne tornada, a z nieba spadać „bomby” wodne, to jak to inaczej nazwać? Jeśli zaś do takich sytuacji będzie dochodziło w całym świecie to miliony ludzi staną się uchodźcami klimatycznymi. Niektórzy twierdzą, że jeszcze przed końcem wieku 3 miliardy ludzi zostaną zmuszone do mieszkania na „Saharze”, albo do emigracji z tej „Sahary”, bo w niektórych miejscach globu nie da się po prostu żyć.

- Jest więc recepta na to?
- Zmiany. Już nie dyskutujemy o tym czy odejść od paliw kopalnych, ale w jakim tempie to uczynić. W jaki sposób zrobić to szybko, ale mądrze. I po to są m.in. takie dokumenty jak „Strategia klimatyczna”. Jednak, aby przyniosła efekt, muszą się w nią wsłuchać absolutnie wszyscy. Przypomnę tylko, że Rzeszów, stolica Podkarpacia, zadeklarował dojście do zeroemisyjności już w 2030 roku, chociaż cele unijne mówią o roku 2050.

- Temu celowi ma służyć m.in. zakaz sprzedaży samochodów spalinowych.
- To prawda. Z jednej strony to piękny kierunek, ale z drugiej strony pytam skąd wziąć materiały potrzebne do wyprodukowania takiej liczby akumulatorów do samochodów elektrycznych? Kto je będzie recyklingował? Co zrobimy z kadmem, który zachowuje się jak pierwiastek radioaktywny? Już teraz trzeba sobie odpowiedzieć na te pytania. Nim więc podejmiemy jakąkolwiek decyzję musimy się nad nią głęboko zastanowić, by nie narobić jeszcze więcej szkód!

- Europejski Zielony Ład kogo więc dotknie?

Andrzej Kulig:

- Wszystkich. Bo tylko w ten sposób możemy zadbać o ochronę klimatu. Do strategii wynikającej z Zielonego Ładu oraz handlu emisjami w większym stopniu włączone zostaną przedsiębiorstwa oraz wiele branż. Zdjęty zostanie parasol ochronny znad lotnictwa, wprowadzone mają zostać podatki od paliw kopalnych... W nowej unijnej perspektywie finansowej będą jednak również spore pieniądze m.in. na Fundusz Klimatyczny. W naszym przypadku mowa o niebagatelnych kwotach - sporo ponad 500 milionów złotych zostanie przeznaczone na środowisko i energię.

- Jak tę energię zmagazynujemy?
- I to właśnie jest kłopot. Akumulatory elektryczne nie są bowiem rozwiązaniem idealnym, a raczej stworzą nowy gigantyczny problem. Mają bardzo małą gęstość energetyczną, a to sprawia, że np. w samochodzie – także na statkach czy w samolotach - nie wozilibyśmy ładunków, a głównie ciężkie akumulatory.

- Skąd ją będziemy czerpać?
- Jeżeli energię będziemy czerpać ze źródeł kopalnych, co przypominam wyklucza choćby nasza polityka energetyczna - do roku 2030 mamy ograniczyć ich zużycie o 60% - to oczywiście nie jest to żadne rozwiązanie. Energia ze źródeł odnawialnych, w formie takiej jaką obecnie znamy – np. uzyskiwana z paneli fotowoltaicznych – jest niestety niesterowalna i mało elastyczna. Trzeba więc pomyśleć np. nad wydajnymi magazynami energii.

- Co nimi mogłoby być?
- Świetnymi rozwiązaniem tego problemu mogłyby być zbiorniki szczytowo-pompowe. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że budowa nowych będzie rodziła konflikty, gdyż zawsze znajdzie się grupa osób, które powiedzą, że w tym miejscu nie można nic zbudować, bo degradacji ulegnie cenne środowisko naturalne. Tak czy inaczej tego rodzaju zbiorniki są najbezpieczniejszą i najprostszą formą magazynowania olbrzymiej ilości energii. Chemiczne sposoby jej magazynowania zawsze niosą zagrożenia w postaci substancji, które trzeba pozyskać, a potem unieszkodliwić lub odzyskać.

- Strategia klimatyczna Podkarpacia wskazuje więc kierunki, w których należy zmierzać?
- Tak. I raz jeszcze podkreślę, niczego nie nakazuje. Chodzi o to, by np. przedsiębiorcy wiedzieli, że już muszą się zastanowić nad tworzeniem nowych źródeł odnawialnych – nie aż tak jednak zależnych od pogody jak obecne - oraz magazynowaniem energii.

- Czy w przyszłej perspektywie finansowej będą dotowane takie źródła energii odnawialnej jak panele fotowoltaiczne?
- Nie, już nie będą. Komisja Europejska zgodziła się natomiast na dotowanie tych źródeł, które do tej pory były niedofinansowane i nie miały odpowiedniego wsparcia. Będzie też otwarta na nowe technologie. Kwoty na to mają być bardzo duże. Jednak muszą to być działania innowacyjne, niezależne od kaprysów aury. Jeśli magazyny energii to takie, które naprawdę ją magazynują.

- Może pomoże w tym Podkarpackie Centrum Innowacji?

Krzysztof Borowicz:
- Jestem przekonany, że tak. Zresztą takie działania już prowadzimy. Innowacje są przecież głównym motorem napędowym gigantycznego rozwoju odnawialnych źródeł energii. Mówiąc o działaniach, które realizujemy jako Podkarpackie Centrum Innowacji, należy wspomnieć o grantach PCI na prace badawczo-rozwojowe podkarpackich naukowców. Jeden z nich posłużył do opracowania „Inteligentnego systemu sterowania indywidualną retencją wód deszczowych dla systemów kanalizacyjnych”.

- Na czym polega ten projekt?
- Chodzi o stworzenie systemu, który wykorzystywałby przydomowe zbiorniki retencyjne do ochrony przed podtopieniami czy powodzią.

- To znaczy?
- Na danym terenie, np. w Rzeszowie, mogłoby powstać wiele podziemnych zbiorników zlokalizowanych na prywatnych posesjach, połączonych z miejską siecią kanalizacyjną. W przypadku nawalnych deszczy system komputerowy, wykorzystując specjalne algorytmy oraz system śluz i zaworów mógłby do nich przekierowywać nadmiar wody, by nie zostały zalane określone tereny.

- A inne przykłady takich rozwiązań?

- PCI sfinansowało również projekt pn. „RainTech”, który polega na zagospodarowaniu spływającej z dachów wody deszczowej. Chodzi jednak nie o to, by tylko gromadzić ją i wykorzystywać do celów gospodarczych, ale także - dzięki innowacyjnemu systemowi oczyszczania za pośrednictwem diod LED - do celów higienicznych, a nawet konsumpcyjnych. Dodam tylko, że wspomniane projekty powstały na Politechnice Rzeszowskiej, a dofinansowane zostały w ramach „Programu grantowego na prace B+R jednostek naukowych” Podkarpackiego Centrum Innowacji.

- Czy ktoś się nimi interesuje?
- Tak. Powiedziałbym nawet, że jest bardzo duże zainteresowanie takimi rozwiązaniami.

Andrzej Kulig:
- Ucieszyłbym się też, gdyby „deszczówka” wykorzystywana była nie tylko jako źródło zaopatrzenia w wodę roślin i ludzi, ale także jako magazyn energii. Oczyma wyobraźni widzę już jak nowoczesny system kanalizacji np. w Rzeszowie zamienia się w najbezpieczniejszy, najmniej ingerujący w środowisko, gigantyczny magazyn energii. W ten sposób nie musielibyśmy przegradzać naturalnych cieków wodnych oraz budować wielkich tam. Powstałyby za to specjalne zbiorniki, które mogłyby gromadzić, ale też przepompowywać wodę na różne poziomy. Rzeszów idealnie nadaje się do tego celu, gdyż położony jest na wzgórzach.

- Stowarzyszenie EKOSKOP od paru już lat ma „Oko na klimat”. Co to „oko” dostrzegło?

Mirosław Ruszała:
- „Oko na klimat” to obywatelski projekt, który został sfinansowany z funduszy Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Jego celem było pobudzenie wyobraźni mieszkańców Rzeszowa. Chodziło nam o to, by podpowiedzieli nam, co zrobić oraz jakie rozwiązania wprowadzić, by stolica Podkarpacia, była lepiej przygotowana do nadchodzących zmian klimatu?

- Udało się?
- Myślę, że tak. Otóż dowiedzieliśmy się, że mieszkańcy chcą np., aby miasto zachowywało się jak „gąbka na wodę”. Powinno więc być zielone jak las i pochłaniać wodę, a jednocześnie mogło oddawać jej nadmiar, np. w czasie suszy. Rzeszowianie chcą też mieszkać w „lesie”, między drzewami. Jednak, aby to było możliwe trzeba posadzić dziesiątki tysięcy drzew i poczekać aż wyrosną. Tylko w ten sposób staną się ogromnym magazynem dwutlenku węgla, zaczną też odgrywać istotną rolę w kształtowaniu miejscowego klimatu. Wtedy zamienią się w darmowe klimatyzatory dla miasta. Na to zwracali uwagę mieszkańcy. I to jest piękne myślenie o przyszłości. Mieszkańcy deklarowali też, że mogą wykorzystywać „szarą” wodę, a więc taką, która pozostaje np. po płukaniu warzyw czy owoców, do podlewania roślin lub łąk kwietnych. Jednak są to rozwiązania w mikroskali. To pojedyncze, małe akty działania, bardzo fajne i odpowiedzialne, ale nie rozwiązujące problemów w skali globalnej. Dlatego też, aby rozwiązać te większe problemy spotykaliśmy się z profesorami Uniwersytetu Rzeszowskiego, Politechniki Rzeszowskiej, ekspertami, organizacjami pozarządowymi, także z Młodzieżowym Strajkiem Klimatycznym, którego pomysły wielokrotnie otwierały nam, dorosłym oczy na rzeczy, z których nie zdawaliśmy sobie wcześniej sprawy.

- Podoba się Panu pomysł magazynowania energii w wodzie?
- To świetne podejście. W ten sposób zbiorniki wodne mogą zamienić się w gigantyczne magazyny energii. To rozwiązanie proste, bezpieczne i stosunkowo tanie.

- Jeśli myśli Pan o innowacyjnych sposobach zdobycia energii to...

- Oczyma wyobraźni widzę nagrodę Nobla dla uczonych z Politechniki Rzeszowskiej za wymyślenie realnie działających elektrowni termojądrowych. Nie elektrowni atomowych, a termojądrowych.

- Nie jest Pan przeciwnikiem energii atomowej?
- Nie. Uważam nawet, że w Europie, by zapewnić dostawy taniej energii, powinna powstać ich sieć. Reaktory muszą być jednak nowoczesne i bezpieczne. Energia termojądrowa, a więc i elektrownia termojądrowa, byłyby energetycznym „gralem”.

- Strategia klimatyczna Województwa Podkarpackiego ma być skierowana nie tylko na przeciwdziałanie, ale także na łagodzenie skutków zmian klimatycznych.

Andrzej Kulig:
- To prawda. Dlatego ucieszyłem się, gdy Panowie stwierdziliście, że miasto powinno być jak gąbką dla wody. Jednak byłbym jeszcze szczęśliwy, gdyby Rzeszów stał się także „gąbką” dla energii, czyli żebyśmy mogli tę energię nie tylko wytworzyć, ale również zmagazynować i wykorzystać później, w najbardziej potrzebnym momencie. Wtedy nawalne deszcze i ogromne zasoby energii, którą niosą, zamiast niszczyć, niosłyby dobro, tanią energię, a zgromadzona np. w zbiornikach woda stałaby się świetnym magazynem energii.

- Jakie działania mogą usprawnić proces przeciwdziałania zmianom klimatu?

Krzysztof Borowicz:
- Niezwykle interesującym spojrzeniem na problemy związane ze zmianami klimatu, szczególnie w terenach górskich i podgórskich, jest projekt MountResilience. Finansowany jest z programu Horyzont Europa, a bierze w nim udział aż 47 partnerów z 14 krajów europejskich. Partnerzy tworzą 10 obszarów. Sześć z nich – tzw. demonstratorzy – zajmuje się wypracowaniem rozwiązań i ich testowaniem. Pozostałe cztery, w tym reprezentowane przez PCI Województwo Podkarpackie, to tzw. replikatorzy, a więc tereny, które te rozwiązania mają wdrażać. Projekt jest bardzo ciekawy i m.in. z tego względu, że jest elastyczny, jeżeli chodzi o możliwość wyboru działań, które będziemy wdrażać.

- Rozumiem, że to projekt kompleksowy?
- Tak. Wspomnę tylko, że dotyczy zagadnień związanych nie tylko z wodą, ale także m.in. z rolnictwem, hodowlą zwierząt, bioróżnorodnością łąk, jakością gleby i powietrza. Zaczął się we wrześniu, a trwał będzie 4,5 roku. Jego całkowita wartość wynosi 15 milionów euro. PCI jest jedynym polskim partnerem w projekcie, a działania będziemy realizować w ścisłej współpracy z Samorządem Województwa Podkarpackiego.

- Tylko dla Podkarpacia?
- Ależ nie. Po wdrożeniu wszystkie wypracowane rozwiązania zostaną przekazane tym, którzy zechcą je wykorzystać. Dotyczyć to będzie nie tylko nowych innowacyjnych rozwiązań, ale także pozyskiwania i zarządzania wielką ilością informacji. To da nam pewien obraz, który wskaże, co należy zrobić, jakie rozwiązania są najbardziej skuteczne, co jeszcze trzeba zrobić, by pójść w dobrym kierunku.

Andrzej Kulig:
- Cieszę się, że taki projekt powstaje na Podkarpaciu. To bowiem ważna część projektu dotyczącego ochrony klimatu całych Karpat.

- Czy uda nam się powstrzymać zmianę klimatu?

MIROSŁAW RUSZAŁA, szef Rady Programowej Stowarzyszenia EKOSKOP w Rzeszowie
MIROSŁAW RUSZAŁA, szef Rady Programowej Stowarzyszenia EKOSKOP w Rzeszowie Archiwum

- Mam nadzieję, że tak - to po pierwsze. Po drugie – mam wnuka, który ma 9 lat i chciałbym mu pozostawić nadzieję, że tak się stanie. Jestem bowiem przekonany, że potrafimy zrezygnować z części wygody dla ratowania świata. Wiem, że nie jest to łatwe, ale mam nadzieję, że tak się stanie. Nie chodzi o to by np. całkowicie zrezygnować z jedzenia mięsa, ale można go spożywać nieco mniej. Do pracy, zamiast samochodem, możemy dojeżdżać rowerem, hulajnogą lub iść na piechotę. Musimy zrozumieć, że nie ma innej drogi.

KRZYSZTOF BOROWICZ, dyrektor zarządzający ds. rozwoju technologii w Podkarpackim Centrum Innowacji
KRZYSZTOF BOROWICZ, dyrektor zarządzający ds. rozwoju technologii w Podkarpackim Centrum Innowacji Archiwum

- Zdecydowanie trzeba starać się działać w tym kierunku i na pewno warto wykorzystywać rozwiązanie innowacyjne. Innowacje mają bowiem to do siebie, że dają pewne źródło nowych rozwiązań. Mogą nam też pomóc w planowaniu oraz sprawdzaniu tego czy nasze działania są skuteczne. Monitorując np. przepływ pasażerów w autobusach, można dobrać liczbę kursów do faktycznych potrzeb, by najbardziej je zoptymalizować, a tym samym np. zmniejszyć ilość zużywanej energii lub paliw. Uważam więc, że trzeba popatrzeć na wszystko nieco szerzej tak, aby zastanowić się, na których etapach możemy wdrożyć innowacje. Oczywiście w każdym przypadku trzeba się też oprzeć na badaniach naukowych, które w sposób bardzo racjonalny i wyważony, może trochę matematyczny, wytyczają pewne ścieżki postępowania. Zawsze też należy działać w formule projektowej, czyli takiej, która nie tylko określa cele i zadania, ale też je monitoruje i wskazuje ich efektywność.

ANDRZEJ KULIG, dyrektor Departamentu Ochrony Środowiska Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego
ANDRZEJ KULIG, dyrektor Departamentu Ochrony Środowiska Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego Archiwum

- Dla mnie najważniejszym elementem jest rozwój, oczywiście taki, który dodatkowo nie obciąża zasobów, którymi dysponujemy. Tylko bowiem taki rozwój pozwoli na zahamowanie, a nawet na zmniejszenie obciążenia środowiska. Chodzi np. o mniejsze zużycie wody i energii, mniejszą emisję zanieczyszczeń, a także wytwarzanie energii ze źródeł, które nie naruszają środowiska naturalnego. Są proste rozwiązania, jest planowanie przestrzenne. Dam choćby pierwszy przykład z brzegu - ścieżek rowerowych. Powstanie sieci odpowiednio zaplanowanych ścieżek pozwoli wyeliminować z ruchu wiele samochodów, szczególnie na krótkich dystansach. A teraz bywa niekiedy tak, że ścieżki te kolidują np. z drogą dla samochodów, albo wręcz są jej częścią, co jest absurdem. Złym rozwiązaniem jest też prowadzenie ścieżek po chodnikach. To oczywiście tylko jeden przykład, a takich jest mnóstwo. Musimy więc podnieść jakość wszystkiego – m.in. planowania i zarządzania. Zawsze jednak trzeba być bardzo ostrożnym, by z niczym nie przesadzić. Wierzę więc, że zmiany klimatyczne jesteśmy w stanie odwrócić, oczywiście zakładając, że nie dotknie nas jakiś kolejny kataklizm. Jako cywilizacja nie możemy wciąż rozwijać się kosztem środowiska. Tylko w ten bowiem sposób zostawimy ziemię dla naszych wnuków!

Tekst alternatywny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24