Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolędnicy. Święta to ich czas, od wieków

Jakub Hap
Skrzykują się zazwyczaj po zmroku, by - chodząc od domu do domu - dzielić się z innymi bożonarodzeniową nowiną. Choć tradycyjne kolędowanie powoli odchodzi do lamusa, wciąż się je kultywuje. Również na Jasielszczyźnie.

Aby móc w pełni ukazać istotę „chodzenia po kolędzie” i całe piękno tego obrzędu w naszych stronach, musimy cofnąć się w czasie do Jasielszczyzny przynajmniej końca XIX wieku.

Wówczas pierwsi lokalni kolędnicy wyruszali w swoją wędrówkę już w pierwszy dzień świąt. W Jaśle, bo na terenach okolicznych wiosek grupy kolędnicze, najczęściej złożone z małych chłopców, obchód po domach i chatach rozpoczynali zwykle nieco później - najwcześniej w dniu św. Szczepana.

Stając w progach domostw kolędnicy pozdrawiali gospodarzy, wyśpiewywali im bądź recytowali życzenia urodzaju, powodzenia na najbliższą przyszłość, odgrywając przy tym scenki nawiązujące do tajemnicy Bożego Narodzenia. I, rzecz jasna, radośnie śpiewali kolędy. Gospodarze nie pozostawali im dłużni - w podziękowaniu za wizytę wręczali gościom kawałek ciasta lub chleba, oraz, rzadziej, drobne pieniądze. W wielu wioskach, przy okazji pieczenia świątecznych bochnów chleba, specjalnie wypiekano mniejsze chlebki, zwane „szczodrakami” lub „poskróbkami”, by później właśnie nimi obdarować pierwszych kolędników.

Hej kolęda, kolęda...
W kolędowanie angażowali się też dorośli. Mowa tu m.in. o grupach mężczyzn, którzy kultywując ten bożonarodzeniowy obrzęd, odgrywali również role kobiece. Tworzyli barwne grupy przebierańców, w skład których wchodzili zwykle: Śmierć, Cygan, Cyganka z dzieckiem, Żyd z koszykiem, Koza, Muzyk ze skrzypcami, Diabeł i Herod. Ich repertuar kolędniczy był bardzo obszerny i zróżnicowany. Śpiewano tradycyjne polskie kolędy i pastorałki, tańczono, recytowano, odgrywano krótkie scenki i inscenizacje. Przede wszystkim jednak kolędnicy składali długie, serdeczne, często wesołe bądź wręcz rubaszne życzenia. Jak choćby takie: „Na szczęście, na zdrowie, na ten Nowy Rocek, żeby wos tu nie bolała głowa, ani bocek…”.

Po otrzymaniu czegoś do zjedzenia i napitku, a niekiedy także jakiegoś grosza, kolędujący panowie szli do kolejnego domu, gdzie przyjmowano ich równie chętnie i z taką samą gościnnością. Wierzono bowiem, że grupy kolędnicze przynoszą szczęście mieszkańcom domostw, które nawiedzają. Wspominali o tym m.in. nasz rodak ks. Władysław Sarna, w swoim „Opisie powiatu jasielskiego”, oraz Oskar Kolberg. Ten ostatni napisał też: „Gospodarz, którego chatę, choćby tylko przez pomyłkę pominęli, uważałby się za wielce obrażonego”.

Draby
Od Nowego Roku szeregi kolędników uzupełniały grupy - tzw. drabów („drobów”). Byli to przebrani mężczyźni lub dorastający chłopcy. Twarze mieli pomazane sadzą. Ubierali włochate kożuchy odwrócone włosem na zewnątrz, przepasali się powrósłami. Na nogi wkładali wielkie buty, na głowy wysokie stożkowate czapy ze słomianego warkocza. W rękach zaś trzymali sękate kije, a na ramionach nosili torbę.

Już od progu wygłaszali wierszowane gadki z bogatymi w treści życzeniami, oraz z prośbą o datek. Np. tak, jak opisywał to ks. Sarna: „ Dejcie chleba klin, zapłaci wom som Pon Jezus i ten święty Jon. Wleź na faskę, zdejm kiełbaskę, wleź na półkę, zdym gomółkę. Dejcie mi też gornusek masła, żeby wasa córka tej jesieni za mąz posła. Dejcie mi też gorsteckę grochu. Będę gotował żonie po trochu”.

Turonie, szopki...
Od Nowego Roku lub Trzech Króli po Jasielszczyźnie chodzili też kolędnicy z szopką, gwiazdą, konikiem i turoniem - nieraz nawet do Święta Matki Bożej Gromnicznej. Tym przebierańcom towarzyszyli muzykanci. Występy zaczynali już przed nawiedzanym domem, informując lokatorów, że pod drzwiami wyczekują na nich wyjątkowi goście.

Na zaproszenie gospodarza cała grupa wchodziła do środka. Tam kolędnicy śpiewali, tańczyli, skakali, odgrywali liczne scenki. I oczywiście składali życzenia. Także i takie: „Gdzie turoń chodzi, tam się zytko rodzi. A gdzie nie chodzi, tam się nie rodzi. Gdzie jego stopy, tam staną kopy. Gdzie koza stuknie rogiem, tam zboze stanie stogiem. Gdzie koza nie chodzi, tam się nie rodzi”. Turoń i koza kłapały paszczą, strasząc dzieci. Z kolei szopkarz swój występ kończył znaną powszechnie kwestią: „Królu Herodzie, za twe zbytki, chodź do piekła, boś ty brzydki”.

Tradycja wciąż żywa
Od czasów, gdy kolędowanie było nieodłącznym i wręcz koniecznym elementem przeżywania okresu bożonarodzeniowego, minęły dziesiątki lat. Przez dekady świat mocno się zmienił, mnóstwo pięknych tradycji trwa już tylko i wyłącznie w opowieściach i relacjach najstarszych. Zwyczaje związane z kolędą na szczęście nadal są kultywowane - również na Ziemi Jasielskiej. Barwnie ubrani kolędnicy wciąż pukają do drzwi domostw, zwłaszcza we wsiach. I niech tak zostanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24