Kolejne zamieszanie wokół rozbudowy stadionu miejskiego w Rzeszowie

W ubiegłym tygodniu Sąd Okręgowy w Rzeszowie oddalił pozew klubu z ul. Hetmańskiej przeciwko miastu. Stal domagała się w nim cofnięcia umowy dzierżawy stadionu, jaką z miastem w jej imieniu podpisał zarządzający klubem przez pewien czas kurator. Zarząd klubu zaakceptował wyrok i zadeklarował, że w tej sytuacji wycofuje się ze wszelkich roszczeń wobec miasta. Aby decyzja okazała się wiążąca, muszą jeszcze zaakceptować ją delegaci klubu. Dlatego prezes Stali, Stanisław Kluz, w ubiegłym tygodniu zwołał walne zebranie na 3. marca. Niespodziewanie do spotkania jednak nie doszło.

- Musieliśmy przełożyć termin ze względów formalnych. Delegaci zbiorą się w następny poniedziałek - mówi Stanisław Kluz.

Jak ustaliliśmy, na ubiegłotygodniowy termin miał się nie zgodzić Władysław Prygoń, poprzedni prezes Stali, obecnie delegat. Dlaczego? Jak mówi osoba będąca blisko Stali, były prezes ostrzegał, że jeśli delegaci podejmą decyzję w czwartek, zaskarży ją do sądu, bo walne zebranie nie może odbyć się tak szybko.

Takim obrotem spraw po raz kolejny zaskoczeni są urzędnicy. Jak mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa działanie klubu oznacza kolejne komplikacje w rozbudowie stadionu.

- Zgodnie z ustaleniami z wykonawcą, umowę mieliśmy podpisać do 10 marca. Teraz musimy przesunąć termin na 15 marca. Dziwi mnie tylko, że to akurat pan Prygoń zablokował walne, ponieważ sam będąc prezesem niejednokrotnie zwracał się do prezydenta z prośbą o umorzenie długów klubu i przejęcie majątku Stali. Niestety po raz kolejny wygląda to na celowe torpedowanie inwestycji. Nie wiem tylko komu i czemu takie zachowanie ma służyć - mówi Chłodnicki.