- Dotyczy on dorzecza górnej Wisły i jest prowadzony przez rząd. Pieniądze pochodzą z Unii Europejskiej. W tej chwili trwa nabór wniosków o pieniądze i musimy to wykorzystać, bo taka szanse może się już długo nie powtórzyć - mówi Stanisław Homa, dyrektor wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miasta Rzeszowa.
Rzeszowski zalew na Wisłoku powstał w latach 70-tych i od tej pory nigdy nie był kompleksowo czyszczony. Efekt? Eksperci szacują, że na jego dnie zalega ok. miliona metrów sześciennych mułu. Z tego względu zbiornik nie spełnia funkcji retencyjnej i z każdym rokiem jest coraz większym zagrożeniem ekologicznym. Zdaniem fachowców tak szybko postępująca degradacja rzeki zagraża żyjącym w niej gatunkom zwierząt.
Z kolei Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji alarmuje, że bez żadnych działań za kilka lat miasto może mieć poważny problem z poborem wody z Wisłoka.
- Im więcej mułu, tym słabszy nurt i gorszy przepływ wody. Skutek jest taki, że np. zimą, kiedy zalew jest skuty lodem, woda jest słabiej dotleniona i wzrasta w niej poziom amoniaku. Nawet wykorzystując najnowocześniejsze technologie, oczyszczanie w takich warunkach nie jest łatwe - tłumaczą eksperci MPWiK.
Dlatego w przyszłym tygodniu spotkanie dotyczące przyszłości zalewu zorganizuje wojewoda podkarpacki. Wezmą w nim udział przedstawiciele Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej (właściciel zbiornika) i prezydent Rzeszowa. Spotkanie ma na celu uporządkować sprawy związane z wnioskiem o pieniądze.
- Szacowany koszt odmulania zalewu waha się od ok. 10, nawet do 50 mln zł. Najdroższa jest metoda tradycyjna. Gdyby zdecydować się na metodę słowacką, można sporo oszczędzić - przekonuje Tomasz Sądag, zastępca dyrektora RZGW w Krakowie.
Przez formę tradycyjną rozumie wydobywanie mułu przy pomocy refulera pływającego po rzece oraz przewożenie go na brzeg. Sposób słowacki to sprzęt odpowiadający za wydzielenie z urobku piasku i żwiru, który można zmieścić na niewielkiej, ok. dwudziestoarowej działce. Refuler wybierający muł z dna rzeki jest z nim połączony rurociągiem, który może mieć nawet 2 km długości. Dlatego jest w stanie pracować na rzece na długości czterech kilometrów. W odróżnieniu od tradycyjnej technologii, propozycja firmy ze Słowacji pozwala oszczędzić sporo miejsca. Nie wymaga budowy tzw. osadników, czyli miejsc, w których składuje się i osusza urobek.
Dyrektor Sądag tłumaczy, że do złożenia wniosku potrzebuje decyzji środowiskowej wydawanej przez prezydenta miasta. Jej nie da się z kolei opracować bez opinii RDOŚ, która najprawdopodobniej każe sporządzić raport o oddziaływaniu inwestycji na środowisko i wskaże sposoby ochrony przyrody w rejonie rzeki. To może potrwać nawet kilka miesięcy. Realizacja programu ochrony przeciwpowodziowej górnej Wisły przewidziana jest na lata 2014-2015.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Katarzyna Figura rzadko widuje się z córkami, ale jest z tego bardzo dumna
- Na co Anita Sokołowska przeznaczy wygraną? Zaskakująca odpowiedź jej partnera
- Edward Miszczak w ogniu pytań! Brakuje mu słów w rozmowie o Dagmarze Kaźmierskiej
- Co się dzieje na głowie Sykut-Jeżyny? Kolejny tydzień i kolejna zmiana [ZDJĘCIA]