Koniec sezonu dla MLKS-u MOS Rzeszów

- Rywal poinformował nas, że nie przyjedzie i oddaje mecz walkowerem - wyjaśnia Bartosz Herbaciński, trener MLKS-u. Miał to być ostatni pojedynek rzeszowianek w tym sezonie, bo mecz ostatniej kolejki z La-Basket Piekary Śląskie rozegrały awansem.

W związku z tym można się pokusić o pierwsze podsumowanie występów naszej drużyny, która do ligowej rywalizacji w 2 lidze wróciła po rocznej przerwie. Do tego pod wodzą nowego trenera, Bartosza Herbacińskiego. - W związku z tym potrzebowaliśmy trochę czasu, aby się dotrzeć. Gra w seniorskich rozgrywkach jest zdecydowanie inna niż w młodzieżowych. Trzeba się przyzwyczaić do szybszej i bardziej agresywnej gry - mówi Bartosz Herbaciński.

W pierwszym etapie jego podopieczne miały spore problemy, popełniały za dużo błędów i skończyły go na ostatnim miejscu w swojej grupie, z zaledwie jedną wygraną. W związku z tym wylądowały w finale B. Tam spisywały się już zdecydowanie lepiej. Dobrze przepracowały przerwę w rozgrywkach i na parkiecie widzieliśmy inną drużynę, taką, która z sześciu meczów wygrała aż pięć. - Pokazywaliśmy niezłą grę i widać, że idziemy do przodu. To dobry prognostyk przed kolejnym sezonem - uśmiecha się nasz rozmówca. W jego zespole czołowe role odgrywały Michalina Gołębiowska, Katarzyna Kaczor i najmłodsza w drużynie Julia Bazan. Ta ostatnia jest sporym talentem i może się okazać, że w nowym sezonie w MLKS-ie jej zabraknie.