Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec z szybkim zarobkiem na Zachodzie

Norbert Ziętal
- Dla kogoś, kto chciał wyjechać do Wielkiej Brytanii krótki okres, aby się dorobić, dobre czasy się skończyły. Osoby, które na stałe wyjechały, raczej tam zostaną. Za tamtejszą pensję "dla Polaka” można w miarę normalnie przeżyć. Nie będzie to luksus, ale w miarę stabilne życie, nie tak nerwowe, jak w Polsce - mówi Tomasz Sekuła z podprzemyskiego Krasiczyna. Kilka dni temu wrócił z brytyjskiego Birmingham.
- Dla kogoś, kto chciał wyjechać do Wielkiej Brytanii krótki okres, aby się dorobić, dobre czasy się skończyły. Osoby, które na stałe wyjechały, raczej tam zostaną. Za tamtejszą pensję "dla Polaka” można w miarę normalnie przeżyć. Nie będzie to luksus, ale w miarę stabilne życie, nie tak nerwowe, jak w Polsce - mówi Tomasz Sekuła z podprzemyskiego Krasiczyna. Kilka dni temu wrócił z brytyjskiego Birmingham. Fot. Norbert Ziętal
W Europie Zachodniej kurczy się rynek pracy dla Polaków. Brytyjczycy coraz głośniej protestują przeciw zatrudnianiu cudzoziemców. Niemcy i Austriacy wycofują się z zapowiadanego na ten rok otwarcia na polskich pracowników.

Pod koniec ub. roku naukowcy Centrum Studiów Międzynarodowych szacowali, że wskutek kryzysu, z 1,2 mln Polaków pracujących w Wielkiej Brytanii i Irlandii, pracę może stracić 360 tys. Połowa z nich, według ekspertów, wróci do Polski.

Od kilku dni przez Wielką Brytanię przetacza się fala protestów. Związkowcy demonstrują pod hasłami "więcej pracy dla brytyjskich pracowników".

Na szczęście, jak na razie, sprawa dotyczy głównie sektora energetycznego, a związkowcy mówią ogólnie o emigrantach. Nie wskazują konkretnie na naszych rodaków.

- Wśród mieszkających w Wielkiej Brytanii Polaków wiele się mówi o kryzysie. Tam daje się go odczuć bardziej niż w Polsce. Dawniej głównie zarabiało się na nadgodzinach. Obecnie firmy nie chcą zatrudniać w tej formie - mówi Tomasz Sekuła z podprzemyskiego Krasiczyna.

Do niedawna pracował w hotelu w angielskim Birmingham. Do Polski wrócił kilka dni temu. Jednak nie z powodu kryzysu, lecz ze względów prywatnych. Nie wyklucza, że wróci na wyspy.

Nadgodziny i praca w święta to była specjalność Polaków. W ten sposób potrafili zarobić nawet drugą pensję. Teraz, gdy ta możliwość skończyła się, dochody niektórych osób znacznie zmalały. Ponadto spadł kurs funta, co dodatkowo obniża zarobki.
Czy obecny kryzys oznacza koniec polskiej emigracji zarobkowej? Ekonomiści są zdania, że niekoniecznie, a przynajmniej nie dla wszystkich.

- Polacy dali się poznać, jako solidni i rzetelni pracownicy, a fachowcy nadal, pomimo ciężkich czasów, będą poszukiwani - twierdzi dr ekonomii Mirosław Kurek, prodziekan Wydziału Prawa Wyższej Szkoły Prawa i Administracji w Rzeszowie.

Od lat głównym kierunkiem emigracji zarobkowej dla Polaków były Niemcy. Obecnie pracuje tam ponad pół miliona naszych rodaków. Polacy liczyli na otwarcie tamtego rynku pracy od 1 maja tego roku.

Niestety. Rząd niemiecki zapowiada, że prawdopodobnie trzeba będzie czekać na to aż do 2011 r. Powodem jest obawa przed kryzysem gospodarczym. Już teraz dość szybko rośnie bezrobocie wśród Niemców. Podobnie do Niemców chce postąpić Austria.

W 2001 r. otwarcie niemieckiego i austriackiego rynku pracy wymuszą przepisy unijne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24