Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konrad Fijołek. Prezydent słowa czy czynu? [OPINIA]

Michał Wróbel, Razem dla Rzeszowa
Wideo
od 16 lat
Przyglądamy się realizacji przedwyborczych deklaracji obecnego gospodarza Ratusza po dwóch latach jego rządów w Rzeszowie.

Spis treści

Do kampanii Konrad Fijołek przystępował z wolą uczynienia Rzeszowa miastem nowoczesnym. W jego przekonaniu za takie należało uznać tylko te ośrodki, które korzystają z dorobku i osiągnięć swoich mieszkańców. Sporo więc na jego wiecach mówiło się o partycypacyjnym podejściu do zarządzania miastem i włączeniu zwykłego obywatela w proces decyzyjny. Do tej pory to inwestor, najczęściej ten mieszkaniowy, był oczkiem w głowie rządzących Rzeszowem. Od teraz miało się to zmienić na rzecz człowieka. To na nim już wkrótce miała skupić się cała uwaga rzeszowskiej władzy, bo jak mawiał nowy prezydent, „kiedy już doścignęliśmy infrastrukturalnie świat, to czas, aby w końcu spojrzeć na potrzeby zwykłego obywatela”.

Te kilka podstawowych założeń, wspólnie z kwestią środowiskową i potrzebą przystosowania miasta do warunków neutralności klimatycznej, stanowić miało o istocie programu wyborczego nowego gospodarza stolicy województwa. Zawarty w nim pomysł na Rzeszów opisany został za pomocą 209 obietnic ogólnomiejskich i 140 kontraktów, podpisanych ze wszystkimi trzydziestoma trzema osiedlami.

Całość obietnic podzielono na mniejsze podgrupy tematyczne. Tym samym nie zabrakło oferty dla zwierząt, młodzieży, kobiet, seniorów i niepełnosprawnych. Swoje miejsce na liście znalazły również tematy transportowe, zarówno w sensie organizacyjnym, jak i infrastrukturalnym. Inną pokaźną grupą zobowiązań była ta dotycząca ochrony środowiska naturalnego i modelu miasta, które funkcjonuje z tym środowiskiem w symbiozie. Uwadze prezydenta nie mogło również umknąć planowanie przestrzenne, czyli największa bolączka Rzeszowa i praprzyczyna większości jego problemów rozwojowych. Na koniec zaprezentowano pomysły związane z rozkwitem życia kulturalnego, budową inwestycji czasu wolnego, cyfrową formą administracji, edukacją oraz powstawaniem nowych miejsc pracy.

Jaki jest dwuletni bilans? Dzięki stowarzyszeniu Razem dla Rzeszowa, które skrupulatnie raz na kwartał weryfikuje stopień realizacji zobowiązań prezydenta, wiemy, że obecnie wynosi on niewiele ponad 30 procent. Wśród tego, co już zostało zrobione, dominują działania miękkie i bardzo miękkie, które dają się sprowadzić do miana jedynie podstawowych. Nie można przecież czymś nadzwyczaj spektakularnym nazwać sadzenia drzew, powoływania rad społecznych, urządzania skwerów, polepszania infrastruktury placówek oświatowych, budowy placów zabaw czy uruchomienia programu refundacji procedury in vitro. Jakkolwiek banalnie to zabrzmi, wszystko to są zadania pospolite, nienadzwyczajne i podejmowane jak Polska długa i szeroka, tym bardziej, że mówimy o ośrodku wojewódzkim z około dwumiliardowym budżetem.

Nie byłoby w tym działaniu niczego niewłaściwego, bo są to przecież aktywności ważne i oczekiwane przez mieszkańców, gdyby nie fakt, że ich skuteczne wykonanie jest dla prezydenta wystarczającym argumentem do formułowania daleko idących wniosków na temat perspektyw rozwoju naszego miasta. Dowiadujemy się więc, że Rzeszów, w którym wciąż funkcjonuje grubo ponad 3,5 tys. kotłów na paliwa stałe i w którego budżecie próżno szukać środków własnych gminy na ich wymianę, może być dziś uważany za wzór do naśladowania w dążeniu do osiągnięcia neutralności klimatycznej dla innych miast nie tylko w Polsce, ale i na świecie.

Jest nam dane również słyszeć to, że już niebawem Rzeszów, który codziennie zalewany jest potokiem samochodów i w którym ledwie 11 procent dorosłych i pracujących mieszkańców korzysta z transportu publicznego, będzie należeć do awangardy miast najlepiej przystosowanych do zmian klimatycznych. Z kolei już za kilka lat „smart” narzędziem do optymalizacji procesów i sposobem na podejmowanie decyzji o planowaniu i zarządzaniu infrastrukturą miejską ma być wirtualny bliźniak Rzeszowa.

Czytamy o tym w mieście, które latami nie jest w stanie wdrożyć prostej wyszukiwarki decyzji administracyjnych, nie mówiąc już o systemie informacji przestrzennej, o który kiedyś oficjalnie postulowały środowiska obywatelskie.

Brak decyzyjności i konsekwencji

Od głowy naszego miasta mamy chyba prawo wymagać wiarygodności, a w przypadku Konrada Fijołka jest to żądanie w podwójny sposób umotywowane, bo wciąż w naszej pamięci żywa jest jego przeszłość i zgoła odmienne przekonania, jakie reprezentował będąc radnym. Nie może być przecież tak, że to, co widzimy, na co dzień rozmija się z tym, co słyszymy z ust prezydenta. Kreując słowem kolorową rzeczywistość nowego lepszego Rzeszowa, zanim ona tak naprawdę się wydarzy, prezydent znów udowadnia, że bliżej mu do rasowego polityka niż sprawnego menadżera. Towarzyszy temu brak decyzyjności i konsekwencji w działaniu. Jednego dnia prezydent mówi o reformie komunikacji miejskiej i sztuce zawierania kompromisów, drugiego zaś się z niej wycofuje, bo boi się reakcji mieszkańców, którzy na żadne kompromisy iść nie chcą. Kiedy indziej znowu odstępuje od wykonania drogi na terenie pięciu ogródków działkowych, bo chce uchodzić za ich obrońcę. Nie baczy przy tym na fakt, że naraża w ten sposób budżet na straty i że proces inwestycyjny już się zaczął, a same ogródki są już dawno zniszczone wkopaniem w nie kanalizacji deszczowej i sieci teletechnicznych, co samo w sobie jest już wyrzucaniem pieniędzy w błoto. Inny przykład to plan budowy kilku dużych parkingów na terenie szeroko rozumianego śródmieścia i jednocześnie deklarowanie, że trzeba samochody z tego śródmieścia wyrzucić. Równolegle tworzone jest mnóstwo koncepcji, badań i analiz. Poza suchym stwierdzeniem o dotowaniu z zewnątrz, brakuje jednak podania realnych sposobów, z pomocą których płynące z tych badań i analiz wnioski miałyby zostać wdrożone w życie. Tymczasem pierwszoplanowa inicjatywa prezydenta, czyli „rzeszowska konstytucja przestrzenna”, wciąż czeka na uchwalenie i choć koniec epopei z nią związanej jest już bliski, to dokument ten wcale nie jest wolny od wątpliwości. Trudno od nich uciec, kiedy z jednej strony zapisano w nim aż 25-procentowy przyrost ludności miasta, co jak twierdzi sam prezydent ma być wartością jak najbardziej optymalną, a z drugiej słyszy się otwarcie, że w dobie malejącej liczby urodzeń decyzja o budowie nowego żłobka nie należy do najłatwiejszych i wymaga głębokiego przemyślenia.

Finanse miasta

Sztandarową inwestycją prezydenta, wieńczącą jego pobyt w ratuszu, będzie zapewne Wisłokostrada. Czy jednak znajdą się pieniądze, aby dołożyć do jej powstania brakujące ok. 70 mln zł? W kontekście systematycznie pogarszającej się sytuacji budżetowej Rzeszowa nie jest to takie oczywiste. Wystarczy wspomnieć, że dług naszego miasta to już ponad 1,2 mld zł, przy dochodach lekko powyżej 2 mld zł.

Psującą się kondycję finansową miasta widać również na podstawie dorocznego rankingu jednostek samorządu terytorialnego w Polsce, przygotowanego przez ekspertów z Fundacji Instytutu Studiów Wschodnich, odpowiedzialnych m.in. za organizację forów ekonomicznych w Karpaczu i Krynicy-Zdroju. Spośród wszystkich 66 miast na prawach powiatu, stolica Podkarpacia uplasowała się w plebiscycie za 2022 rok dopiero na 51. miejscu. Oznacza to spadek aż o 10 miejsc w porównaniu do roku poprzedniego i wśród ośrodków wojewódzkich sytuuje nas jedynie przed Kielcami. Nie da się tak kiepskiego dla Rzeszowa rankingu usprawiedliwić jedynie kryzysem uchodźczym, wzrostem kosztów bieżących czy obniżką podatku PIT, skutkującą mniejszymi wpływami do budżetu samorządów. Trzeba bowiem przypomnieć, że już w momencie abdykacji byłego prezydenta dług miasta przekraczał 60 procent w relacji do jego dochodów, a dotychczasowa polityka bezmyślnego poszerzania miasta o tereny bezużyteczne z inwestycyjnego punktu widzenia nie daje nadziei na to, że w perspektywie kilku lat ten niekorzystny dla Rzeszowa trend odwróci się.

Może to martwić szczególnie dziś, kiedy w związku z działaniami wojennymi w Ukrainie to właśnie na Rzeszowie ogniskuje się uwaga całego świata. I kiedy zewsząd słychać o rysującej się przed naszym miastem dziejowej szansie na postęp. potrzeba w trybie pilnym nie tylko przemyślanej strategii rozwojowej (tej niestety wciąż brak), ale i pieniędzy na wdrażanie w życie jej założeń. Samo zintegrowanie transportu drogowego z koleją to - jak twierdzi prezydent - koszt ok. 2 mld zł. Z kolei wykup gruntów urządzonych na podstawie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego jako tereny zielone liczony jest w setkach milionów złotych.

Miejmy jednak nadzieję, że w tym ogólnym chaosie i wysyłanych nam co rusz sprzecznościach, znajdzie się w końcu chwila na uporządkowanie przez prezydenta myśli i działań, bo Rzeszów z pewnością na to zasługuje. Potrzeba jednak mniej operowania słowem i imponowania „drobnicą”, a więcej kunsztu menedżerskiego i odwagi w realizowaniu własnych przekonań.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24